Historia o nastolatce Marinett Dupain-Cheng, która przyjeżdża do Paryża. Nie była to jej decyzja, a jej rodziców. Co stanie się jak zbuntowana i pewna siebie nastoletnia dziewczyna zacznie uczęszczać do nowej szkoły, a może nie będzie taka zła? Dzie...
Obudziła mnie czyjaś dłoń zaciskająca się na mojej talii. -Kochanie, śpisz? -Nie kurwa teraz już nie! Która jest wogóle godzina?!-spojrzałam na zegarek w telefonie.-2 nad ranem!? Ile wypiliście? -Oj nie tak głośno proszę. Tylko po 8 na głowę. -Ile?!- przekręciłam się w jego stronę.- Gdzie jest Nino? -Śpi na kanapie na dole. -W takim razie idę do gościnnego.-wziełam poduszkę i koc. -Mari no nie zostawiaj mnie. -Idź spać.-Nie słyszałam odpowiedzi poszłam do pokój obok, położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Tym razem obudziłan się o 6:30, mój budzik dzwonił, a ja marzyłam aby to był koszmar. Co prawda nie idę dzisiaj do szkoły, ponieważ mam wizytę u lekarza, ale muszę obudzić Adriena. Wyszłam z pokoju i udałam się do sąsiedniego. Zobaczyłam śpiącego chłopaka, jego włosy były w totalnym nieładzie, pasma włosów lerzały na jego czole. Odgarnęłam włosy na bok i pocałował chłopaka w czoło. Blondyn przeciągnął się. Cmoknęła go jeszcze raz nic, kolejny tym razem w nos, kolejny w policzek. Zauważyłam na ustach Adriena chytry uśmieszek. -Idiota!-dostał poduszka po głowie. -Proszę nie krzycz. Ał moja głowa. Czekałem aż dotrzesz do właściwego miejsca.- zaśmiał się. -Za to wczorajsze nie powinnam wogóle cię budzić. -A co ja takiego zrobiłem wczoraj, małe spotkaniom z kumplem? -Nie o to mi chodzi Adrien. -To jeszcze nigdy nie brzmiało tak gorzko. Co odwaliłem?- podciągnął się do pozycji na pół siedzącej i przetarł oczy. -A nie pamiętasz? -No właśnie coś mi umknęło. -Wogóle ile żeście wypili? -Moment, sam wypiłem 3 potem jak Nino przyjechał czyba 4 czy 5 potem już nie pamiętam. Nie liczyłem. -A pamiętasz jak przyjechałam. -Coś tam pamiętam ale nie dużo. -Aha okej czyli nie pamiętasz co powiedziałeś? -No mówię że nie. Proszę powiedź że jakąś głupotę tylko, zresztą jakbym powiedziała coś zjebanego to ciebie tu już by nie było. Co powiedziałem? -Na początku kazałeś mi przyjść do was, a potem pwiedziałeś, że ci przeszkadzam w graniu. -Przepraszam nie chciałem nic takiego do ciebie powiedzieć naprawdę ty mi nigdy nie przeszkadzasz.-Dostałam całusa w policzek.- Mari kochanie? -No co chcesz? -Dlaczego zakładasz że coś chcem? -Bo znam już cię i wiem jak robisz jak coś chcesz. -Dobra masz rację przyniesiesz mi wodę i tabletki. Czacha mi pęka, a za godzinę mam szkołę. Ty idziesz do tego lekarza? -Tak idę-przyniosłam mu to o co prosił.-Proszę.-Podałam mu szklankę i tabletki. Chłopak połknął tabletkę i wypił wszystko. Spojrzał się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego. Chłopak zbliżył się do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Pogłębiłam czynność. Jednak po chwili przerwałam ją ze względu na szkołę i moją wizytę u lekarza. Moje czoło opadło na jego. -Muszę iść się szykować.-chłopak pocałował mnie w czoło i zamknął w szczelnym uścisku. -Wiem, chciałbym abyśmy już zawsze byli razem. Mam wrażenie, że nasze szczęście, które teraz mamy nie potrwa długo. Nie wiem dlaczego tak czuję, ale Chloe pracowała z jakimiś ludźmi nie wiemy z jakimi, wiesz że oni będą nas ścigać dopóki albo oni nie zginął albo my. Mari jeśli coś ci się stanie nie będę w stanie dalej żyć. -Ja też mam takie przeczucie, ale korzystajmy z czasu, który nam pozostał ja nie dam cię skrzywdzić tego jestem pewna. Kocham cię. -Wiem o tym.- spojrzałam na niego pocałowałam go przelotnie i weszłam do łazienki. Wykonałam codzienna rutynę i wzięłam prysznic. Chłodna ciesz spływała po moim ciele zmywając ze mnie resztki dnia wczorajszego. Każda myśl w mojej głowie odbijała się echem z dwojaoną siła. Myśli powracały, a z nimi reflekcjie i kolejnie przemyślenia. Chciała bym żeby to wszystko dobiegło końca, problemy, rozterki, myśli na których nie znam odpowiedzi to wszystko stwarzało stan w którym teraz jestem. Nie wiem co będzie dalej, ale mam nadzieję że ten czas będzie chociaż trochę lepszy od poprzedniego. Wyszłam z łazienki byłam ubrana tylko w swoją bieliznę, Adrien zakładał właśnie branzoletkę na swój nadgarstek. Miał na sobie spodnie dresowe i dużą bluzę. Jego włosy były w nieładzie, ale to dodawało mu charyzmy i pewności siebie. Spojrzał na mnie. -Naprawdę mam piękną kobietę.-zarumieniłam się, on wprowadzał mnie w stan, w którym nie była przy żadnym innym mężczyźnie w stan zakłopotania i zawstydzenia.-Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz.-podszedł do mnie i złapał za moją talię. Spojrzałam w jego piękne zielone tęczówki które wręcz pożerały mnie. -Co dzisiaj moja królowa zakłada, tylko proszę nic wyzywającego nie chcę słyszeć, że lekarz gapił się na ciebie jak na ciastko do schrupania. -Dobrze, założę ciuchy kujonki i jeszcze kurtkę żeby napewno nic mi nie było widać bo mój facet jest o mnie zazdrosny na każdym kroku. -Ja nie jestem zazdrosny tylko jesteś moja a nie jakiegoś lekarza z kliniki. -Ale to nie znaczy że muszę się ubierać jak eskimos.-pstryknęłam go w nos i weszłam do garderoby. Po chwili namysłu wybrałam to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wyszłam z garderoby, Adiego nie było w pokoju. Wzięłam z szuflady moją broń i założyłam na rękę branzoletkę. Zeszłam po szklanych schodach na dół. Adrien krzątał się w kuchni. -Co robisz? I gdzie jest Nino?-Zapytałam -Nino wyszedł przed chwilą, a ja robię śniadanie, oczywiście takie na szybko bo zostało nam nie całe 15 minut. Proszę twojej tosty. -Dziękuję-wzięłam jednego tosta i zaczęłam jeść. Adrien dosiadł się do mnie i w ciszy zjedliśmy śniadanie. Odstawiłam talerz na blat. Poczekałam chwilę na blondyna i wyszłam z nim z domu na podziemny parking naszego apartamentu. Doszliśmy do samochodów. Popatrzyłam się na blondyna i spotkałam się z jego wzrokiem wpatrzonym we mnie. Podszedł do mnie i powiedział -Widzimy się wieczorem.- dostałam całusa w policzek. -Wieczorem?-ździwiłam się. -Jadę po szkole do domu gangu chłopaki mówili, że będzie mecz więc jadę kibicować razem z nimi. -Dobrze jedź, będę czekała w domu. Na którą będzie mniej więcej? -Myślę, że o 19 powinienem przyjechać, mecz trwa z 2 godziny pogadamy trochę więc na 19 powinienem być w domu. -Okej widzimy się wieczorem.- przytuliłam się do niego.-Kocham cię. -przytulił mnie mocniej i pocałował w głowę. Wsiadam do samochodu udałam się do prywatnej przychodni. Adrien: Mari pojechała do lekarza a ja udałem się w stronę szkoły. Pod budynkiem placówki byłem zaledwie w 10 minut. Stanąłem na swoim miejscu. Wysiadłem z samochodu moje okulary przeciwsłoneczne położyłem na moich włosach. Wciągnąłem moją torbę z tylniego siedzenia. Ruszyłem w stronę szkoły jednak nie dane mi było do niej dojść. Ktoś zasłonił mi oczy rękoma. -Zgadnij kto to!-powiedziała osoba za mną.....
////// Kto to czyżby Mari a może ktoś zupełnie inny????