Adrien:
Gdy tylko wyszła z mojego pokoju zrozumiałem jakie to musiało być krzywdzące dla niej. Ale wolałem powiedzieć prawdę. Zszedłem po schodach. Gdy tylko dotarłem do salonu, zobaczyłem twarze chłopaków. Nie byli zadowoleni.
-Coś ty jej kurwa zrobił?-usłyszałem z ust Liam. Wtedy zobaczyłem, że nie ma Luki. O nie tylko nie to.
-Gdzie jest Luka?
-No, a gdzie może być? Wyszli z Queen.-Nie odpowiadając na poprzednie pytanie, pobiegłem do wejścia na parking. To, co zobaczyłem przeszło mnie o ciarki. Moja królowa całująca się z tym idiotą. Moje serce pękło na miliardy kawałków. Jak ja mogłem jej to zrobić. Szepnęła mu coś do ucha, mi tak zawsze robiła, to ja powinienem tam stać. Spiepszyłem, czułem taki straszny ból jak to widziałem. Tak bardzo żałuję wczorajszego dnia. Po chwili wsiedli do samochodu i odjechali. Do mnie przyszedł Liam. Położył swoją rękę na moim ramieniu.
-Chodź pogadamy, coś żeś odwalił.Poszliśmy do mojego pokoju, zdjąłem bandamkę i usiadłem na łóżku głośno wzdychając.
-Opowiadaj.-zacząłem opowiadać mu wszystko od początku ze szczegółami. Gdy skończyłem był ździwiony i to bardzo.
-No chłopie, nie jest dobrze. Ale czy ty na pewno z nią to zrobiłeś, z tą laską?
-Nie pamiętam, a ona nie wiem czy powie prawdę. To jest zwykła pusta, nieznośna laska, na którą nie spojrzałbym nawet jakbym był trzeźwy.
-A kto to?
-Chloe, dziewczyna Kima.
-No to poleciałeś. Wiesz, że ona ją zabije?
-Wiem, ale nie interesuje mnie to, mam wyjebane na tą szmatę. Jak ja mogłem zrobić to Mari, ja ją tak bardzo kocham. Mam proźbę?
-Jaką?
-Zabijesz mnie?-zdziwił się.
-Nie zrobię tego, musisz to naprawić bo ja nie chce tego Luki jako jej chłopaka to po pierwsze, po drugie ona cię nie zabiła, czyli cię kocha i woli, żebyś z tym żył....
-Wytknęła mi to.
-...A po trzecie to będzie pokazywało, że jesteś słaby i wolisz się zabić, żeby o tym nie myśleć. Adrien ona cię kocha, ale to już była przesada. Musisz jej to jakoś wyjaśnić i się dowiedzieć czy między tobą, a tą dziewczyną coś było. Bo jak nie to zabijesz się na marne. A Mari nie będzie miała chłopaka.
-Rozumiem, ale ja nie potrafię bez niej żyć.
-To musisz to naprawić jedź do domu, pogadaj z ojcem, czy może widział was, albo słyszał, a i do tej laski jak jeszcze żyje.
-Żyje, żeby się dostać do jej apartamentu Mari będzie musiał zabić 20 ochroniarzy.
-Myślisz, że sobie nie poradzi ??
-Wiem, że już pewnie 15 nie żyje, a ona zaraz skończy pozostała 5. Chloe już zaraz nie bedzie żyła. Wtedy to się już nic nie dowiem.
Chyba, że Luka jej pomoże to Chloe już nie żyje, a oni się piepszą u niej w domu.-westchnąłem.
-Spokojnie Luka jest za mało doświadczony, żeby go wzięła ze sobą. Po za tym Mari nie da mu się dotknąć. Żaden mężczyzna nie spać z nią odkąd jest w gangu....
-To on będzie pierwszy.
-Co ty ona nigdy tego nie zrobi, kocha cię.
-Mam nadzieję, ale i tak zerwała ze mną. Jestem idiotą.
-No tu ci przyznam rację. Dobra jedź do domu prześpij się i idź potem do tej suki sprawdź czy żyje, a jak nie to śpij tu, gang to twój drugi dom.-poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Chyba trzeci dom, tak bardzo chciałem zamieszkać z Mari w moim mieszkaniu. Wszystko spiepszyłem. Stanąłem przy drzwiach i walnąłem w nie z całej siły. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Po chwili tonąłem w moich łzach.
Marientt:
Podjechałam pod apartament tej szmaty.
Luka chciał iść ze mną, jednak mu nie pozwoliłam nie miał doświadczenia. Weszłam do recepcji i spytałam gdzie mieszka Chole. Na początku recepcjonistka nie chciała mi powiedzieć jednak z pod kurtki pokazałam jej broń. Szybko podała mi odpowiednie piętro. Laska mieszkała na 10 piętrze. Wjechałam windą na piętro ukazały mi się drwię pary drzwi jedne były z numerem pokoju a drugie z napisem ,,pokój gospodarczy". Przed drzwiami stało dwóch mężczyzn. Wyciągnęłam broń i szybko strzeliłam do jednego i drugiego. Po dwóch oddanych strzałach za drzwi wyszli kolejni mężczyźni. Po jakichś 10 minutach wszyscy leżenie na ziemi. Wszyscy nie żyli. Weszłam na górę usłyszałam, że za drzwi przed którymi stałam dobiega głos. Weszłam trzymając w ręce broń. Zobaczyłam Chloe siedziłam tyłem do mnie, miał słuchawki w uszach i coś śpiewała. Moje uszy krwawiły jak to słyszałam. Schowałam broń dziewczynka mogła by się przestraszyć jak by ją zobaczyła. Szturfnełam ją w ramię natychmiast wyłączyła muzykę w słuchawkach i odwróciła się w moją stronę. Na samym początku była ździwiona, ale po chwili na jej ustach pojawił się wścipski uśmiech.
-Nasza droga Marinett Dupain-Cheng, co cię sprowadza do mnie i gdzie są moi ochroniarze?
-Twoi ochroniarze leżą na dole i się wykrwawiają, a ty możesz być następna.-rzuciłam się na nią usiadłam na niej i dusiłam trzymając ręce na jej szyi.
-Puuść.....mnnniee-wyjęczała.
-Powiesz mi jak było albo wylecisz przez to okno, uwierz że nie zawacham się tego zrobić.-puściłam ją i zeszłam z niej zaczęła rozmasowywać szyję.-Gadaj!
-Już Boże ale jesteś upierdliwa ja tu mogłam się uducić......-przestała mówić tylko przez to, że celowała do niej moja bronią.
-Przestań piepszyć i opowiedz jak było!
-Ale co to jak się piepszyłam z Adrienem, czy jak mieliśmy z ciebie bekę? Wiesz obie historie są bardzo ciekawe, ale wnioskując Twój palec na spuście to mam opowiedzieć tą pierwszą. Okej nie ma problemu, no to od początku.-załorzyła nogę na nogę i się wyprostowała.- Więc, Adi to mój chłopak od poczekaj.. 3 miesięcy..., jakoś tak, kiedy przyszłaś odrazu wiedziałam, że będzie ubaw, ja podszywałam się za dziewczynę Kima, a on miał cię uwieść i zostawić z złamanym sercem. No ale okazałaś się być bardziej harda niż inne prymuski z naszej klasy. W każdym bądź razie ostatnio poszłam do klubu, żeby sobie potańczyć no i spotkałam mojego królewicza. Wiedziałam, że jest już trochę pijany. Pojechaliśmy do niego, chyba nie muszę ci mówić co robiliśmy, było bosko. Jeszcze takiej nocy nigdy nie przeżyłam. On jest taki boski, aż mam ciarki jak sobie przypominam jego dotyk i.....-nie mogłam wytrzymać strzeliłam, ale nie w nią w wazon stojący obok niej. Ona wydarła się ale przynajmniej się zamknęła.- czy mam gadać dalej czy chcesz mnie zabić??
-A to nie koniec twojego żenującego opowiadania?
-Nie, więc no jeżeli się zakochałaś to wybacz skarbie, ale on jest mój, a twoje uczucia on ma gdzieś. Jak nazywał cię skarbem albo mówił że jesteś jego. Słońce on do każdej tak mówi nawet jak ma z nią się tylko pieprzyć. A i jeszcze jedno nie możesz mnie zabić jak go kochasz.
-Że co kurwa?-byłam ździwiona co ona do mnie gada dlaczego miał bym jej nie zabijać.
-No bo wiesz ja jestem z nim w ciąży.-o Boże nie tego za wiele. Zaczęła się głaskać po brzuchu-jak go kochasz to nie zabijesz części Adieniśka. On jeszcze nie wie więc masz mu nie mówić.
-Chyba sobie żarty robisz i tak nie chcem mieć z nim nic wspólnego.-Wyszłam trzaskając drzwiami. Omijałam trupy leżące na podłodze. Miałam wszystko w dupie, a jego nie chcem nawet znać. Wyszłam z jej domu, łzy zaczęły mi lecieć po policzkach wsiadłam do samochodu zaczęłam się zanosić płaczem.
-Hej co się stało?-Zapomniałam o Luce.
-Nie... nie ważne jedziemy odwiozę cię do domu i sama też pojadę do domu.-złapał za moją rękę kiedy chciałam włożyć kluczyki.
-Daj ja poprowadzę.-kiwnełam głową i przesiadłam się na miejsce pasażera jak tylko on wyszedł z auta. Gdy jechaliśmy do niego zdecydowałam, że zadzwonię do Kadena. Kaden to mój przyjaciel z Stanów załatwiał mi tam nielegalne wyścigi samochodowe.....//////
Czy to będzie powrót do przeszłości?
CZYTASZ
Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~
FanfictionHistoria o nastolatce Marinett Dupain-Cheng, która przyjeżdża do Paryża. Nie była to jej decyzja, a jej rodziców. Co stanie się jak zbuntowana i pewna siebie nastoletnia dziewczyna zacznie uczęszczać do nowej szkoły, a może nie będzie taka zła? Dzie...