-Idziemy do mnie?-Zapytała a ja się uśmiechnąłem.
-Mam lepszy pomysł.-Otworzyła szerzej oczy i się mnie zapytała.
-Jaki?
-Idziemy do ciebie...-wstałem i pociągnąłem ją aby ona też wstała.-spakójesz swoje rzeczy najlepiej te najbardziej seksi i pojedziemy do.....-przerwała mi.
-Do ciebie bez sensu u mnie nie ma moich rodziców, a u ciebie wszyscy są, a wiesz, że ja jestem niegrzeczna.-przejechała swoim palcem po mojej klatce piersiowej.
-Nie chciałem jechać do mnie, a do nas.....do domu....-ona popatrzyła mi w oczy. Widziałem jak jej źrenice rozszerzają się z każdą sekundą.
-Jak to do nas?-Spytała a ja się zaśmiałem.
-No do nas do apartamentu. Kupiłem nam mieszkanie....-ona jak tylko to usłyszała spojrzała na mnie ze wzrokiem, który ewidentnie mówił, że ona nie poznaje osoby, która stoi przed nią.
-Ale takie nasze? Nie...nie ja nie dałam na nie złotówki więc w nim nie zamieszkam. Ile kosztowało?-tego się nie spodziewałem.
-Dużo tyle ci mogę powiedzieć.
-Agrest! Gadaj!
-Słońce nic ci nie powiem.-puściłem do niej oczko.
-I tak się do wiem. Jeżeli mi nie powiesz, masz zakaz całowania mnie przez tydzień.....-zaczęła jechał na swoich rolkach w stronę jej domu. Zacząłem za nią iść.
-Ej to nie jest fer....
-A to że nie dołożyłam złotówki do mieszkania, w którym niby miała bym zamieszkać?-odwróciła się w moją stronę.
-Tak, bo to ja za nie płaciłem, a to co moje to i twoje więc tak jakby zapłaciłem z naszych.
-Nie wywiniesz się Agrest.....
-Już to zrobiłem kochanie, ale proszę nie wymawiaj mojego nazwiska tak seksownie bo rzucę się na ciebie na środku chodnika...-wyszeptałem to do jej ucha. Przygryzając jej płatek.
-Kotku, po pierwsze nie działają na mnie twoje zagrywki, dobrze o tym wiesz. Po drugie idziemy do mojego domu teraz, przemyśle twoja propozycje, jak powiesz mi ile dałeś za mieszkanie. A po trzecie muszę powiedzieć rodzicom.
-To powiesz zanim się spakujesz, albo możesz im też zostawić widomość. A o mieszkanie to się nie martw ile dałem. Bankrutem nie zostałem, mam dużo kasy zresztą sama wiesz.
-Wiem zadzwoń do taty, że żyjesz bo szuka cię cała policja.
-Jak to?
-Byłeś nie obecny przez dwa tygodnie, więc wiesz twój tata zgłosił zaginięcie na policję.
-Dobra już dzwonie.-wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do ojca. Ja szłem w stronę domu Mari, a ona jechał obok mnie na rolkach. Rozmawiałem z ojcem. Wypytywał mnie o to gdzie byłem. Skłamałem, że wyjechałem na wakacjie, a jemu powiedziałem, żeby mi dał w końcu spokój bo jestem dorosły. W końcu z zwykłej rozmowy zrobiła się kłutnia. Rozłączyłem sie.
-Kurwa- Zakląłem, a Mari spojrzała się na mnie.
-Pokłuciliście się?
-Tak, ale nie przejmuj się jest wszystko okej.-pocałowałem ją w skroń.
-Mam nadzieję. Moge cię o coś zapytać?- uśmiechnąłem się.
-Tak kochanie pytaj o co chcesz...-uśmiechnął się do mnie i zadała mi pytanie.
-Pamiętasz jak w szpitalu zadałam ci pytanie o nasze tatułaże?-spojrzała na mnie.
-Tak, to ty miałaś o niczym nie pamiętać nie ja.-zaśmiałem się a ona zrobiła to samo.
-Dlaczego zrobiłeś ten tatułaż?-Zapytała i podwinęła mój rękaw aby pokazać tatułaż.
-Zrobiłem tylko go z jednego powodu....Że względu na ciebie ty miałaś Queen, a ja King. Chciałem zawsze patrzeć na ten tatułaż i myśleć o tobie. Kocham cię i dzięki niemu wiem, że jak nawet mnie zostawisz to będę mógł powiedzieć, że w moim życiu kiedyś była moja królowa. A ja zawsze będę jej królem, jeżeli tylko tego zechce.-wziałem jej dłoń i złożyłem na niej delikatny pocałunek. Zachichotała, a ja nie mogłem się jej oprzeć. Uwielbiałem jak się śmiała.
-A czy mój król wie, że ja też go kocham i też chcem być jego królową? Lecz jeśli pojawi się w jego życiu jakaś inny dama to on już nigdy nie zobaczy swojej królowej?
-Wie i nie ma takich zamiarów, jeżeli jego miłość też ich nie ma...
-Czyli jesteśmy zgodni...-pokiwałem głową na tak, a ona złączyła nasze usta w długi i piękny pocałunek. Każdy jej dotyk, najdrobniejsze słowo, czy uśmiech zwrócony do mnie, powoduje, że moje serce szalało. Kocham tą kobietę, zmieniła mój cały świat i mnie, ale teraz jest lepiej. Razem Król i Królowa, królowa mojego serca.Marinett:
Doszliśmy do mojego domu rozmawialiśmy przez ten czas o tym co się wydarzyło, jeszcze chyba z 10 razy powiedziałam, że go kocham, a on powiedziała, że on mnie też. Weszliśmy do domu była 19. Było jeszcze widno więc wszystko widzieliśmy. Złapałam za klamkę do domu i nagle drzwi się otworzyły nie spodziewałam się tego. Myślałam, że nikogo nie będzie w domu. Weszliśmy po cichu zdjęliśmy buty i udaliśmy się do salonu. Zobaczyliśmy moją mamę i tatę. Siedzieli i stukali coś w swoich laptopach. Moja matka jak nas zobaczyła szturchneła ojca. Trzymałam mojego chłopaka za rękę.
-Dzień dobry mamo i tato. Chciałam wam przedstawić Adriena mojego chłopaka.
-Dzień dobry-powiedział Adrien.
Moi rodzice zamknęli laptopy i zaczęli mówić.
-Dzień dobry jestem Sabin Dupain-Cheng. Moja matka podeszła do Adriena i podała mu rękę. On ja uścisną a potem zrobił to samo z moim ojcem.
-Usiądźcie.-powiedziała moja matka i wskazała na kanapę. Usiedliśmy, a ja zaczęłam mówić.
-Mamo, tato- nie lubiłam tak do nich mówić nigdy nie uczestniczyli w moim dorastaniu. Były to zawsze jakieś służące, które starały się zastąpić moich rodziców. Jednak musiałam im powiedzieć, że się wyprowadzam i dokąd, a w zasadzie do kogo.-chciałam was poinformować, że.....-Moja matka mi przerwała.
-Jesteś w ciąży? Wiedziałam że to tak się skończy tylko cię puścić gdzieś!...-zaczęła się wydzierać i wstała z fotela. W pewnym momencie krzyknęłam.
-Stop do cholery! Nie jestem w żadnej ciąży! Wyprowadzam się, do naszego mieszkania! Mam was dosyć nie macie dla mnie czasu, nie było was w moim życiu prawie nigdy! Bo co było najważniejsze, głupie pieniądze! Wyprowadzam się do Adriena, on przynajmniej mnie kocha nie to co wy! Myślę, że następnym razem zobaczymy się dopiero na moim ślubie! Chyba, że was nie zaproszę!
-Co ty sobie wyobrażasz z czego będziesz żyła?! Nie masz pracy nie masz nic! Po tylu latach mówisz nam że się wyprowadzasz, droga wolna tylko nie przychodź do nas jak ten tu zostawi cię na lodzie i znajdzie sobie ładniejsza niż ty i lepszą!-Wydarła się moja matka.
-Chyba naprawdę mnie nie znasz jeśli myślisz, że sobie nie poradzę! To przez was nie mogłam robić tego co chciałam! Teraz jestem wolna!
-Jeżeli pani myśli, że mógłbym zostwieć Marinett dla jakieś ździry to się pani myli.-powiedział mój chłopak.
-Oj chłopcze uważała bym na twoim miejscu chyba nie wiesz z jakimi ona ludźmi się zadaje i jak trafiła w tą swoją paczkę. Na twoim miejscu jednak bym się obejrzała za jakąś ździrą jak to powiedziałeś.
-Kochanie uspokuj się!-wykrzykną mój ojciec.-To jest nasza córka musisz zrozumieć, że naprawdę ona mogła się nie czuć szczęśliwa. Każdego dnia byliśmy w pracy. Nie widzisz, że ona naprawdę jest szczęśliwa teraz gdy nie ma nas w jej życiu.....Jeżeli chcesz dziecko to jedź bądź szczęśliwa porozmawiam z twoja mamą. W końcu cię przeprosi zobaczysz.-wyszliśmy na korytarz.
-Dziękuję tato.-powiedziałam. Poczułam wtedy, że może on naprawdę zrozumiał dlaczego tak się zachowuje. Powiedziałam do mojego taty, że idę się spakować, a on tylko kiwną głową. Weszliśmy do mojego pokoju z Adrienem.....//////
Cdn.Przepraszma że rozdziały są w sporym odstępie czasowym, ale najprawdopodobniej teraz tak będzie. Rodziły powinny pojawić się w niedzielę, albo w sobotę.
Życzę miłego dnia/nocy.
CZYTASZ
Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~
FanfictionHistoria o nastolatce Marinett Dupain-Cheng, która przyjeżdża do Paryża. Nie była to jej decyzja, a jej rodziców. Co stanie się jak zbuntowana i pewna siebie nastoletnia dziewczyna zacznie uczęszczać do nowej szkoły, a może nie będzie taka zła? Dzie...