70. Cisza

103 9 159
                                    

Skończyłem. Popatrzyłem na nią z jej oczu już nie leciały łzy. Jedyne co zostało to ślady po słonej cieczy.
-Dziękuję. - powiedziałam patrząc na mnie. Jej oczy nadal były czerwone od płaczu.
-Nie ma za co - podniosłem się na równe nogi.- Przyniosę ci zaraz dresy. Poczekaj chwilę. - pokiwała głową, a ja udałem się na górę, a następnie do mojej garderoby. Wyciągnąłem swoje dresy. Miałem już wychodzić kiedy rzuciły mi się w oczy spodnie, które nigdy nie leżały a tamtym miejscu. Wziąłem je, a następnie rozłożyłem. Dresy Mari. Szary materiał był mniejszy niż jakie kolwiek moje spodnie.
-Idelanie- powiedziałem sam do siebie schodząc na dół. Mari już czekała na nie przy kanapie. - Proszę, zostawiłaś je, nie zauważyłem ich wcześniej.
- Dzięki, widać jednak dobrze, że zostały. - stwierdziła, na co pokiwałem głową.
Założyliśmy buty, a następnie udaliśmy się powolnym tempem, aby Mari nie nadwyrężyła sobie nogi do windy i na podziemny parking. Pomogłem jej wsiąść do samochodu. Byla jedenasta kiedy jechaliśmy do jej domu. W samochodzie panowała cisza. Ona wpatrywała się przez cały czas na widok za szybą. W pewnym momencie przerwała ciszę.
-Dlaczego w samochodzie całowałeś moją dłoń, powiedziałeś do mnie ,,kochanie" i potem pocałowałeś mnie w policzek? - nie patrzyła na mnie, a jej wypowiedź widać, że była jedną z tych dobrze przemyślanych.
- Nie wiem.- odparłem chociaż dobrze znałem odpowiedź na to pytanie.
-Nie udawaj, że nie wiesz, wiem że twoje decyzje nie są bez przyczyny. Poznałam cię już bardzo dobrze i wiem kiedy kłamiesz. W tym momencie to robisz.
-Ja też poznałem cię i wiem, że też kłamiesz, nie wiem na jaki temat, dlaczego to robisz, ale mam nadzieję, że jak najszybciej z tym skończysz. - Powiedziałem przypominając sobie słowa Liama. Jeśli mam co kolwiek z niej wyciągnąć to tylko w taki sposób. Nie zamierzam jej nic mówić dopóki, ona nie powie mi co ona przed mną ukrywa.
-Nic nie ukrywam. O co ci kurwa chodzi? - spojrzała na mnie.
-O to, że jak kłamiesz i ktoś ci to wypomina to się denerwujesz słońce. - spojrzałem na nią z wymalowanym na twarzy cwanym uśmieszkiem po czym wróciłem wzrokiem na drogę.
-Pierdol się.
-Nie chcesz, abym to powiedział.- zaśmiałem się pod nosem.
-A tylko kurwa spróbuj. Nienawidzę cię.
-To już wiem powiedź mi coś, czego nie wiem.
-Ugh, z tobą się nie da normalnie rozmawiać
-Z tobą też i jakoś nie narzekam.
-Właśnie o tym mówię, ja nie wiem jak ja mogłam wytrzymywać z takim idiotą. - skarciłem samego siebie w myślach, aby jej nie odpowiadać.
Nie odzywaliśmy się już do siebie w ogóle. Podjechałem pod jej dom. W niektórych oknach widać było palone się światło. Mari otworzyła drzwi.
-Przyjechać jutro po ciebie ? - zapytałem, jej rana od nadmiernego ruchu mogła się znowu otworzyć.
-Nie, dzięki poradzę sobie. - Wysiadła
-Tylko nie jedź samochodem sama.
-Jasne, panie przemondrzalski. Cześć
-Cześć. - Mari zamknęła drzwi, a ja czekałem jak wejdzie do domu i zamknie drzwi. Odjechałem, a po niej został tylko unoszący się w samochodzie zapach jej słodkich perfum. To był dzień, w którym warto było nie iść do szkoły. Jej bliskość wynagradzała mi wszystkie słowa, które wypowiedziała mi wczorajszego wieczoru. Czy byłem na nią zły za to wszystko ? Tak, ale jednak kocham ją i jestem w stanie wybaczyć jej wszystko. Myśląc o niej udałem się z powrotem do mieszkania.
Marinett:
Weszłam do domu i odetchnęłam. Jego bliskość działa na mnie gorzej niż myślałam. Nie mogę na niego patrzeć to już wiem. Weszłam do salonu. Spojrzałam na chłopaków.
-Wy jeszcze tutaj? - spojrzeli na mnie
-A ty nie w szkole?- zapytał Nino- z tego co wiem mamy dzisiaj do piętnastej, a jest zaledwie południe.
-Długa historia.
-Mów. - Luis i jego ciekawość.
-Miałam wypadek, wjechał w moje auto ciężarówka.
-Pierdolisz.- wszyscy się na mnie spojrzeli. - Chodź tutaj i opowiedz nam wszystko. - zawołał mnie Nino, który siedział na fotelu. Podeszłam do niego, a on ustąpił mi miejsca. Nino może i był zwariowany i miał głupie pomysły, ale przez ten czas kiedy go poznałam widzę, że przyjaciele i rodzina to coś co sprawia, że poważnieje. Staje się opiekuńczy. Kucnął przy moich kolanach i złapał za nie, aby nie upaść do tyłu.
-Na skrzyżowaniu obok szkoły wjechała w mój samochód ciężarówka. Straciłam przytomność, jak się obudziłam byłam już poza miejscem zdarzenia. To akurat zasługa Adriena, który wyciągnął mnie z samochodu. Mam rozcięty łuk brwiowy i ranę na udzie. Przed chwilą przywiózł mnie do domu.
-Było zadzwonić do mnie przyjechał bym.- powiedział Luis.
- Dziękuję Lu, ale Adrien powiedział, że nie ma z tym problemu.
- A tylko spróbował by powiedzieć inaczej.- warknął Nino. - potrzebujesz czegoś ?
-Wodę tylko może.
-Już idę. - stwierdził Patrick.
-Nathaniel mam prośbę.
-Tak?- podciągnął się do góry leżąc na kanapie. Hugo nadal leżał na jego brzuchu.
-Zawieziesz mnie jutro do szkoły i odbierzesz? Pojechali byśmy potem do twojej mamy powiedzieć, że jesteśmy razem. - Hugo się skrzywił.
-Słucham?
-Słońce wszystko jest dobrze, to tylko udawanie przed moją mamą. Wyjaśnię ci Hugo wszystko później. - Nathaniel pocałował Hugo w czoło, który lekko się uspokoił i spojrzał znowu na mnie z uśmiechem na twarzy.
-Możemy jechać nie ma problemu. Może w końcu odjebie się odemnie raz na zawsze.
-Możliwe- powiedziałam, jednak nigdy nic nie wiadomo jego matka nie przypadła mi do gustu już na naszym spotkaniu. Każda z nią minuta w jednym pomieszczeniu to katorga.
-Proszę woda, ja już się zbieram. Mam klijętke za dwie godziny muszę się ogarnąć. Do zobaczenia Mari. - podeszłam do niego i się przytuliłam. - Uważaj na siebie. Jak coś to dzwoń zawsze i nie ważne o jakiej porze dnia i nocy. Odwołam wszystkie spotkania dla ciebie.
-Dziękuję Patrick. - uśmiechnęłam się do niego.
-Widzimy się niebawem złotko! - krzyknął z korytarza. - Cześć, wszystkim.
-Nara.
-Siema
-Cześć
Odpowiadali chłopaki, a i ja dorzuciłam swoje ,,cześć". Patrick wyszedł, a ja zostałam z chłopakami.
- To co robimy ? - zapytał Nino.
-Co powiecie na granie w gry z przekąskami ?
-Zajebiście. - zaśmiałam się na odpowiedź Kima.
Wyciągnęłam pady i najróżniejsze gry jakie tylko miałam, chłopaki zaczeli wybierać, a ja poszłam bo przekąski. Popołudnie z grami to jest to.
Adrien:
W wolnej chwili zadzwoniłem do Kagami, miałem po nią przyjechać po szkole. Właśnie nastał ten czas kiedy stoję oparty o moje czarne audi przed szkołą. Mam na sobie granatowe dżinsy, białą koszulkę i dżinsową niebieską kurtkę. Moje oczy są zasłonięte przez przeciwsłoneczne okulary. Przeglądam miediia społecznościowe i czekam na dzwonek.
Nie minęło 5 minut, a rozszedł się dzwięk dzwonka. Schowałem komórkę do kieszeni kurtki i patrzyłem na wejście do szkoły. Po chwili pojawiła się w nich Kagami. Miała rozpuszczone włosy, które sięgały jej do ramion. Jej czarna koszulka z wycięciem w literę ,,V" więcej odkrywała niż zakrywała. Miała na sobie krótkie spodenki, które ledwo zakrywały jej pośladki. W dłoni trzymała telefon, a na jej ramieniu wisiała na złotym, a raczej posrebrzanym łańcuchu czarna torebka. Na nogach miała wysokie czarne koturny. Wyglądała...... nie jestem w stanie powiedzieć, że dobrze. Nie kręciła mnie ona, ktoś inny już tak. Rozejrzała się i chyba mnie dostrzegła, bo zaczęła iść w moją stronę. Była już prawie obok mnie gdy podeszła do mnie jakaś laska.
-Cześć, poznamy się? - zapytała.
-Słońce, jakbym chciał już dawno byś leżała u mnie w łóżku, jednak nie chcę dlatego sory.
-Kochanie, ale ja mogę wylądować zawsze w twoim łóżku. - na oko miała może z 17 lat. Na sobie miała obcisłe dżinsy w czarnym kolorze, a jej górną cześć zakrywał czarny top.
Nachyliłem się nad nią odgarniając jej blond włosy. Zacząłem szeptać jej do ucha.
-Słońce, nie kręcą mnie blondynki, po za tym za tobą stoi moja dziewczyna, jest nie obliczalna i może zrobić ci przypadkowo krzywdę. - Widać było że dziewczyna nic sobie z tego faktu nie robiła. Tym razem to ona zaczęła mi szeptać do ucha.
- Strasznie jestem na ciebie napalona, twoja dziewczyna zawsze może zmienić się w twoją ex, a my możmey wylądować w moim mieszkaniu, które nie było takie tanie.
-Ile kosztowało ? - zapytałem.
-Całe 100 tysi, ale i tak najcenniejsza część tego mieszkania stoi przed tobą.
-Oj chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. - przez cały czas patrzyłem na Kagami, która chyba nie mogła się ruszyć ze wściekłości.
-Wiem z przystojnym i cholernie gorącym blondynem, który jeśli tylko pstryknie palcami, będzie miał mnie w łóżku.
-Oh tylko, że moje łóżko kosztuje tyle co twoje całe mieszkanie.
- Słucham?
-Rozmawiasz z Adrienem Agrestem. Moje mieszkanie kosztowało 2 miliony, a moja dziewczyna nie pozwoli nawet na pstryknięcie mi palcami. Lepiej się teraz odsuń i daj mi przejść do mojej dziewczyny.
-Nie kochasz jej to widać.
-I tu masz racje.
-Serio?
-Tak, kocham inną.- wyminąłem dziewczynę i podszedłem do Kagami.
-Witam moją drogą dziewczynę.
-Nawet mnie nie wkurwiaj.
-Ej co tak ostro?
-Spierdalaj, zawieź mnie do ciebie. - przechodząc obok tamtej dziewczyny powiedziała to na co na pewno się nie pisałem.- chodź kochanie, jedziemy do ciebie, będziemy się kochać, w twoim łóżku. - wsiadła do auta, a ja ruszyłem do drzwi kierowcy.
- Do zobaczenia. - uśpiłem do niej oczko.
-Do zobaczenia, od dzisiaj to audi jest moim ulubionym samochodem.
-Okej, nara.- wsiadłem do samochodu i ruszyłem. Odjechałem z głośnym piskiem opon.
Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Było strasznie drętwo. Weszliśmy do mojego mieszkania ona odrazu zwróciła uwagę na posprzątane mieszkanie.
-Kiedy zdążyłeś to posprzątać ?
-Tata wypuścił mnie wcześniej.
-Aha okej. - podszedłem do wyspy kuchennej i wziąłem butelkę wody z blatu. - Co to jest? - usłyszałem za plecami. Obróciłem się w jej stronę. O kurwa.
- No to jest bandaż.
-Zakrwiawiony? Coś ci się stało?
-Nie to nie ważne, możesz wyrzucić.
-Kogo to kurwa!?
-Nino! Okej to jego. Zresztą nie muszę ci się tłumaczyć.
-Niech ci będzie, że ci wierzę. - zdjąłem z siebie kurtkę i rzuciłem na kanapę. Wziąłem butelkę z wodą, albo bardziej próbowałem to zrobić. Woda polała się po mojej koszulce i po ręku.
-Cholera. - ściągnąłem z siebie koszulkę i wziąłem papier, aby wytrzeć siebie i podłogę. Nagle poczułem na moim ramieniu dotyk.
-I powiesz mi, że ten siniak z odbitą dłonią to też sprawka Nino ?- Marinett kurwa, wiedziałem, że będę miał siniaka i co ja mam jej powiedzieć? Kurwa weź się Adrien w garść....

/////
Hej, ten dzisiejszy rozdział trochę jest mniej ciekawy, ale mam nadzieję, że się podoba. Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny rozdział, ale postaram się jak najszybciej.

Pozdrawiam
Miłego dnia/nocy
🤫☺️💖💜💙

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz