22. Nadzieja, że będzie dobrze.

159 7 9
                                    

Następnego dnia Adrien:
Wstałem o 6 zrobiłem codzienną rutynę i z kacem zacząłem robić sobie mocną kawę. Strasznie bolała mnie głowa, wypiłem wczoraj za dużo, ale nie mogłem inaczej zrobić. To na co się zgodziłem skrzywdzi Mari i to bardzo, ale nie mogę ją narażać. Co ona sobie o mnie pomyśli? Dopiłem kawę i wyszedłem z domu. Pojechałem na pocztę i wysłałem list. Były do Liam mam nadzieję, że dojdą jak najszybciej. Była 7:30 jak stałem moim czarnym audi pod apartamentowcem tej szmaty. Tak, swoim samochodem nie tym od Mari. Jędza wyszła po 10 minutach wsiadła do samochodu i myślałem, że zwymiotuje. Była ubrana w jakąś obcisła sukienkę, która chyba więcej odkrywała niż zasłaniała. Jej tapeta to....nawet tego opisać się nie da i te perfumy, ja nie wiem ona wylała na siebie całą fiolkę, i ten odrażający ich zapach.
-Cześć, misiu-to mówić cmoknęła mnie w policzek. -To dla ciebie się tak ubrałam. -wyszeptała mi to do ucha i przygryzła mój płatek. Aż mnie ciary przeszły, oczywiście nie z przyjemności tylko z obrzydzenia. Ruszyłem i jechałem w kierunku szkoły.
Marinett:
Wstałam około 6 dostałam wypis i wyszłam ze szpitala tylko nigdzie nie było Adriena. Zadzwoniłam do Axela czy nie przyjechał by po mnie. Zgodził się. Czekałam trochę i zaraz przyjechał. Widziałam na jego ustach nie zadowolenie i wściekłość.
-Cześć brat- cmoknęłam go w policzek.
-Gdzie jest Adrien?-no i co ja mam mu powiedzieć jak sama nie wiem.
-Nie wiem.
-Co za idiota miał po ciebie przyjechać i zabrać prosto do szkoły.-no to raczej nie wyjdzie.
-Zadzwonie do niego.-Zaczęłam do niego dzwonić....
Adrien:
Jechaliśmy do szkoły i zaczął dzwonić mój telefon. Zatrzymałem się na wolnym parkingu. I spojrzałem kto dzwoni.
Mari, mam odebrać czy nie, nie zdarzyłem nic zrobić bo mój telefon wyrwała mi Chloe.
-Ja z nią porozmawiam.-odebrała usłyszałem przepiękny głos Mari ,,Adrien gdzie jesteś miałeś po mnie przyjechać?"-Cześć sory słońce, ale Adrien jest ze mną i przeszkadzasz nam. Tak się składa, że właśnie mieliśmy się kochać, więc jakbyś była tak miła i nie dzwoniła. No, będę wdzięczna część.-rozłączyła się.
-Musiałaś jej tak nakłamać!-wydarłem się na nią.
-im szybciej o tobie zapomni tym lepiej dla ciebie jak cię znienawidzi to nie będziesz musiał już się ze mną w to bawić. Sam będziesz chciał być ze mną. No już ruszaj.- zagryzłem zęby i ruszyłem.
Marinett:
Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
-Ej słońce co się stało?-jak mu powiem prawdę zabije Adriena, ale mam inne wyjście.
-On....nie przyjechał bo......-zaciełam się, nie mogło mi to przejść przez gardło. Coraz więcej łez mi leciało po policzkach.
-Siostra mów proszę..
-On nie przyjechał bo.....pieprzyć się z Chloe!-zaczęłam zanosić się płaczem. Axel stanął na poboczu i mnie przytulił.
-CO ZA CHOLERNY IDIOTA PRZYRZEKAŁ MI ŻE CIE KOCHA, JAKI JA BYŁEM NAIWNY! JUŻ CHUJ NIE ŻYJĘ...-nie mogłam tego słuchać.
-To jest napewno do wytłumaczenia, on....,a może on naprawdę mnie nie kochał i naprawdę to wszystko były kłamstwa....-powstrzymywałam łzy, dojeżdżaliśmy do szkoły więc musiałam się ogarnąć.
-Nie daruje mu tego tylko go zobaczę skończy 2 metry pod ziemią....
-Zostaw go wybrał Chloe.... niech spiepsza.
-Dobra siostra, ale jakby coś to powiedź.
-Jasne-staneliśmy pod szkołą porzegnałam się z bratem i wyszłam z samochodu. Szłam w stronę wejścia do szkoły. Byłam ubrana jak zwykła nastolatka nikt nie patrzył na mnie. Na parkingu nie stało jego auto. Pewnie piepszy się z nią u niej. Weszłam do szkoły usiadłam pod klasą, włożyłam słuchawki w uszy i schowałam głowę w kolana.
Adrien:
Postawiłem auto pod szkołą. Wyszedłem z niego i nie czekając na Chloe udałem się do szkoły. Szukałem Mari siedział pod klasą skulona, tak strasznie bolało mnie jak patrzyłem w jakim jest stanie. Nie widziała mnie, podbiegłem do niej szybko i pociągnąłem ją, żeby szła za mną. Trzymałem ją za nadgarstek. Pociągnąłem ją do damskiej toalety. Stanąłem na przeciwko niej.
-Posłuchaj to nie tak, kochanie proszę....
-Zamknij się!-Po jej policzkach spływały łzy. Nie mogłem sobie darować, że doprowadziłem ją do takiego stanu.-Po chuj mnie wczoraj całowałeś, po co robiłeś nadzieję, ja chyba wiem dlaczego ty byłeś moim byłym chłopakiem! Nie odzywaj się do mnie.-chciała wyjść, ale jej nie pozwoliłem i pociągnąłem za jej nadgarstek. Zderzyła się z moją klatka piersiową. A ja po chwili załączyłem nasze usta. Chciała wyrwać się z mojego uścisku, ale nie pozwalałem jej.
Nie chciała odwzajemniać też pocałunku, ale za chwilę to zrobiła. Moje ręce rozluźniły jej talię i to był błąd w tamtym momencie wyrwała się i przyjebałam mi w twarz.
-Co ty sobie wyobrażasz!? Nie rób tak więcej, nie odzywaj się do mnie, nie patrz na mnie, zapomnij o mnie! Jesteś dla mnie nikim, nikim, rozumiesz! Nienawidzę cię! Pieprz się z tą tapeciarą i mnie zostaw! Jestem z kimś i jestem szczęśliwa!- nie wierzyłem w to co powiedziała, ale z kim?- On przynajmniej przyjechał po mnie dzisiaj rano! Ale nie dziwie ci się, miałeś lepsze zajęcie niż niańczenie głupiej Marinett!-po tych słowach wyszłam, a mi serce kolejny raz pękło, ona mnie nienawidzi. Tak bardzo bym chciał aby przypomniała sobie przeszłość. Może zrozumiała by to, że naprawdę ją kocham. Tylko co ja teraz mam zrobić. Tak bardzo chciałbym, aby była sobą. Nie musiał bym tego robić, a ona była by bezpieczna. Sama czy nawet ze mną, obroniła by się, przed tymi facetami Chloe. Ale jak straciła pamięć nic nie mogę zrobić. Nie jest bezpieczna. I teraz jeszcze kogoś ma, ale kto to może być, mam nadzieję, że specjalnie mi to powiedziała i nikt nie odebrał mi mojej Mari.
Marinett:
Tak strasznie mi się podobał ten pocałunek. To co mu wykrzyczałam nie jest dokonać prawdą. Ale nie mogę nie mogę dać mu żadnej szansy, zniszczył to wszystko. Ale dlaczego tak się zachowuje. Nie mam pojęcia. Narazie nie powiem mu, że pamiętam wszystko. Po co on to robi, nie mogę zebrać tego w całość. Co się stało tamtego wieczoru. Czyi to byli ludzie. Muszę się tego dowiedzieć. Zadzwonił dzwonek usiadłam w ławce muszę siedzieć z nim....kurde.
Weszłam do klasy i usiadłam w ławce. On przyszedł z Chloe, nie była zadowolona, że on musi siedzieć ze mną. Pocałowała go na oczach całej klasy, naszczęście w policzek.
Usiadł koło mnie. Widziałam, że kątem oka spogląda na mnie. Po paru minutach lekcji, dostrzegłam kartkę na mojej części ławki, raczej od niego. Otworzyłam ją. Zaczęłam czytać.
Mari, słońce spotkajmy się dzisiaj, w parku po lekcjiach o 15. Proszę przyjdź będę czekał.
Zkreśliłam słowo słońce, a nad nim napisałam ,,była" a pod jego wiadomością napisałam. Że może sobie czekać nawet wieczność bo i tak nie przyjdę. Oddałam mu kartkę.
Przeczytał i zaczął coś pisać.
Oddał mi dyskretnie kartkę.
Zamiast ,,była" napisał ,,kochanka", a napisał to:
Na ciebie mogę czekać nawet i wieczność.
Poczułam jego rękę na moim udzie. Chciałam ją zepchnąć ręką. Ale wtedy on złapał moją rękę i położył na moje udo. Spojrzałam na niego mordującym spojrzeniem.
On nadal patrzył na tablice i się uśmiechał.
Spojrzał na mnie i puścił mi oczko. Wyrwałam moją rękę z jego. Jednak jego nie znikała z mojego uda. Krążył swoją ręką kółka po moim udzie, a drugą przepisywał to z co było na tablicy. Uwielbiałam jego dotyk, ale podświadomość i myśli, że tak samo mógł dotykać Chloe. Robiło mi się nie dobrze.
Adrien:
Siedziałem i dotykałem jej uda, tak bardzo pragnąłem jej, jej pocałunków, dotyku, szeptania mi do ucha. Była tak blisko, ale i tak daleko. Nie wyobrażam sobie jakby się odwróciła o demnie, nie dopuszczę do tego nawet jak mamy przypłacić oboje życiem za to. Mari nie zabrała po raz drugi mojej ręki, czyli nadal mój dotyk jej się w podoba. Mam nadzieję, że zostanie tak na długo. Lekcjia dobiegała końca, a ja jak nigdy pragnąłem, żeby trwała nadal. Mari mówiła, że kogoś ma, a może blefowała. Po jakiś 5 minutach zadzwonił dzwonek. Mari szybko wyszła z klasy, a do mnie przyszła Chloe. Powiedziała mi, że chce spędzić ze mną przerwę. Wyszliśmy z klasy. Nigdzie nie widziałem Mari...

/////
Cdn.
Nowy rozdział powinien pojawić się w najbliższym czasie.

Dwie połówki, dają jedną całość~Miraculum~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz