27. Odszedłem, Bo Chciałem...

147 21 19
                                    

Gdybym rok temu była w takiej sytuacji, to bym nie potrafiła wydusić z siebie ani jednego słowa. Serio, bym stała i czekała, aż ktoś inny powie coś za mnie. Od małego bałam się gadania do większej ilości osób, ale od niedawna nie mam z tym żadnego problemu.

– Słuchajcie moje kochane wariaty. – zaczęłam, nie mogąc przestać się uśmiechać. – Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo jestem wam wdzięczna. Zawsze chciałam mieć takie urodziny, ale byłam tą grzeczną dziewczyną i ciężko było mi uwierzyć, że stanę przed tyloma osobami, które przyjdą tu tylko i wyłącznie dla mnie. Jesteście zajebiści i naprawdę sprawiliście, że pierwszy raz od dawna czuję się naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że każdy z was będzie się świetnie bawił i obiecuje, że ta impreza przejdzie do historii. – dodałam a następnie w akopompaniamencie krzyków ludzi, którzy stali przede mną oddałam mikrofon DJ-owi i zeszłam ze sceny.

Od jakiejś godziny byliśmy w klubie, w którym wyprawiałam swoją osiemnastkę. Było tu naprawdę sporo osób. Większość znałam, ale było też trochę nieznajomych twarzy. Nie przejmowałam się tym, bo nic złego się nie działo. Była tu ochrona, więc jak ktoś z tych nieznajomych zacznie coś odwalać, to szybko stąd wyleci.

Wciąż nie mogłam przestać myśleć o tym, co stało się rano. Chodzi mi o ten przelew i życzenia od CX8. Zastanawiało mnie kim jest ten ktoś i dlaczego przelał mi milion dolarów. Próbowałam powiązać go ze wszystkimi ludźmi, których znam, ale nic mi to nie dało, bo oprócz mojego brata nie mam w znajomych żadnego hakera. Wiem to, bo Bill sprawdził wszystkich moich znajomych.

Zaraz po tym, jak dostałam przelew i życzenia odpisałam mu, ale do teraz nie dostałam żadnej odpowiedzi. Nie przeszkadzało mi to, że ten haker przelał mi tak dużo pieniędzy. Byłam po prostu ciekawa kim on jest. Pojawił się chwilę po mojej akcji w szkole. Jestem pewna, że filmik, który zobaczył na stronie szkoły przekonał go do pokazania się szerszej publice.

– Emma, czemu ty jesteś jeszcze trzeźwa? – zapytał Tony, zbliżając się do mnie tanecznym krokiem.

Wyglądało to dosyć komicznie i z trudem powstrzymywałam śmiech.

– Spokojnie, noc jest młoda. Zanim będę zgonować chce się porządnie zabawić. – odpowiedziałam a następnie się do niego przytuliłam.

Nie zapomniałam o tym, że widziałam go na korytarzu szkolnym z Veronicą. Miałam w planach pogadać z nim o tym, ale nie będę tego robić na moich urodzinach.

– Znam zajebisty sposób na rozpoczęcie zabawy. – zaczął chłopak, gdy się od niego oderwałam. – Najpierw napijemy się zajebistego drinka, a później pokażemy wszystkim, jak się tańczy. – dodał i zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę baru.

Nie mogłam mu odmówić, bo przecież na osiemnastce nie odmawia się picia. Miałam tylko nadzieję, że ten zajebisty drink nie będzie tak mocny jak zioło, które paliłam z nim na urodzinach Dylana. Tony specjalizował się w przygotowywaniu drinków, które nie dość, że były niesamowite w smaku to jeszcze mega mocne i nieraz było tak, że jeden drink potrafił zmieść kogoś z planszy. Obym nie dostała takiego dzisiaj, bo nie chce kończyć urodzin godzinę po rozpoczęciu.

– Słyszałem, że zrezygnowałaś ze szkoły. – rzucił Tony, gdy byliśmy już przy barze.

Wiedziałam, że info szybko się rozniesie. W końcu mieszkamy w Burlington i tutaj każdy wie o wszystkim.

– Pewnie myślisz, że popełniłam błąd, ale uwierz, że musiałam to zrobić. Wiesz, w jakim świecie żyje i możesz się domyślić, ile mam na głowie. Szkoła przeszkadzała mi w wielu rzeczach poza tym Veronica cały czas mnie prowokowała, a nie chciałam się niepotrzebnie wkurwiać.

– Nie musisz mi się tłumaczyć. Znam cię i wiem, że podjęłaś dobrą decyzję. Może nie…

– Sory, że tak z zaskoczenia, ale muszę ją na chwilę porwać. – powiedziała zdenerwowanym głosem Rose, przerywając Tony'emu.

– Nic się nie stało. Emma tylko wróć do mnie. – zaśmiał się chłopak, puszczając mi oczko.

Nie wiedziałam o co chodzi, ale po wyrazie twarzy mojej siostry dało się zauważyć, że coś jest nie tak. Ciągnęła mnie za rękę przez cały klub nic nie mówiąc. Zatrzymałyśmy się dopiero w łazience, bo tylko tam byłyśmy same.

– Co się stało, że jesteś taka zdenerwowana? – zapytałam, nie spuszczając z niej wzroku.

– Zanim cokolwiek zrobisz wysłuchaj mnie do końca. – zaczęła dziewczyna, blokując wyjście z łazienki. – Przed klubem jest Luke. Dowiedziałam się o tym kilkanaście minut temu. Powiedziałam mu, że nikt go tutaj nie chce, zresztą nie tylko ja. Wszyscy z nim gadaliśmy, ale nikogo z nas nie słucha. Bill prawie się na niego rzucił, powstrzymała go Clara. Luke powiedział, że nie odejdzie spod klubu dopóki z tobą nie pogada. Nie chcemy psuć ci imprezy, ale nie możemy udawać, że go tutaj nie ma. Mówię ci o tym, bo to od ciebie zależy co z nim zrobimy. Możesz z nim pogadać albo możemy zabrać go stąd siłą. Wszystko zależy od ciebie.

Mogłam olać tę sprawę i powiedzieć jej, żeby go stąd zabrali, ale chciałam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że mam się dobrze bez niego. Pewnie, gdy był w Nowym Jorku i ruchał tą swoją suke myślał, że się załamałam. Udowodnię mu, że nasze rozstanie bolało mnie tylko przez chwilę.

– Pogadam z nim. – rzuciłam z uśmiechem na ustach, a następnie poszłam z Rose przed klub.

W ogóle się nie stresowałam. Byłam rozbawiona tą sytuacją, bo wiedziałam, że on wróci. Wiedziałam, że w końcu zrozumie, jaki błąd popełnił i że będzie chciał go naprawić.

– Czego chcesz? – zapytałam ze znudzeniem, stając blisko niego.

Wokół nas była cała nasza paczka. Wszyscy byli wkurwieni i szczerze mówiąc nie dziwiłam im się. Luke zmieszał ich z błotem w galerii i całą ich przyjaźń tak nagle wyrzucił do śmieci.

– Pozwól mi wszystko wyjaśnić. To co powiedziałem w Nowym Jorku nie było prawdą. – westchnął ze smutkiem, łapiąc mnie za rękę.

– Nie dotykaj mnie. – warknęłam, po czym mocno go odepchnęłam.

Jeśli on myślał, że po tym, co nam zrobił uda mu się wszystko naprawić to był w ogromnym błędzie.

– Odszedłem, bo chciałem… – zaczął, ale w tym samym czasie i ja, i on dostaliśmy sms-a co trochę go zdziwiło. – Odczep się od niej albo skończysz na wózku inwalidzkim CX8. – dodał po chwili, a ja od razu spojrzałam na naszą ekipę.

– On tu jest. – powiedziałam a następnie wszyscy zaczęliśmy się rozglądać.

~~~

Kocham i do następnego❤️❤️❤️

Mrok: Bramy PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz