Wokół nas było mnóstwo osób i znalezienia hakera, którego nigdy w życiu nie widziałam na oczy było praktycznie niemożliwe. Mimo tego przez dłuższy czas rozglądaliśmy się na wszystkie strony z nadzieją, że jakimś cudem uda nam się go rozpoznać.
– Kto to jest CX8 i dlaczego mi grozi? – zapytał Luke ze zdziwieniem.
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, ale nie mogłam udawać, że go tu nie ma. W końcu sama zgodziłam się tu przyjść.
– Skoro ci grozi, to go posłuchaj i się ode mnie odczep, bo nie mam zamiaru słuchać twojego żałosnego pierdolenia. Pewnie myślałeś, że jak ode mnie odejdziesz to się załamie, ale szczerze mówiąc nie było tak źle. Fakt, że cię straciłam bolał mnie tylko w galerii. Gdy wróciłam do domu, to z pomocą ludzi, którzy kiedyś oddaliby za ciebie życie pozbyłam się wszystkich twoich rzeczy z domu. Jeśli ich potrzebujesz to są przy pojemnikach na śmieci przed bramą. – odpowiedziałam z uśmiechem, a następnie odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale brunet mocno złapał mnie za rękę.
To był błąd, bo od razu po tym, co zrobił, Roy, Will, Dylan i Bill podeszli bliżej nas. Luke chyba się ich przestraszył, bo od razu mnie puścił i cofnął się o kilka kroków.
– Słuchajcie nie chce się z wami bić. – rzucił chłopak, patrząc na wszystkich po kolei.
– A my nie chcemy, żeby zabrała cię stąd karetka, więc odejdź póki masz na to czas. – powiedział Will chłodnym tonem.
Luke przez chwilę analizował jego słowa, ale gdy chciał coś odpowiedzieć zaczął dzwonić mu telefon.
– Ten sam numer, który przed chwilą mi groził. – zaśmiał się, a następnie przyłożył urządzenie do ucha.
Dostrzegłam w tym małą szansę na znalezienie CX8. Zresztą nie tylko ja, cała nasza paczka chyba wpadła na to samo.
– Rozejrzyjcie się dobrze. Musi być blisko nas. – rzuciłam, patrząc na wszystkich, którzy nas otaczali.
– Jeśli jeszcze raz do mnie zadzwonisz albo mi zagrozisz to uwierz, że to ty skończysz na wózku inwalidzkim. – usłyszałam Luke'a ale on teraz w ogóle mnie nie obchodził.
– Przy wejściu, ten ktoś w kapturze przestał gadać przez telefon w tym samym momencie co Luke. – rzucił Bill, a ja od razu spojrzałam w stronę wejścia.
– Ej CX8! – krzyknęłam, po czym ruszyłam w jego stronę.
Był jakieś dwadzieścia metrów od nas i od razu, gdy usłyszał, że go wołam wszedł do klubu. Wiedziałam, że jak się nie pospieszę, to go nie znajdę, bo w klubie było za dużo ludzi. Wystarczyłoby, że by wmieszał się w tłum i bym go straciła.
Po chwili byłam już w środku i od razu zaczęłam się rozglądać. Nie mogłam odpuścić. Musiałam go znaleźć. Szybko zaczęłam iść w stronę ludzi, ale po chwili się zatrzymałam, bo zobaczyłam Tony'ego który zbierał z podłogi rozbite szkło.
– Co się stało? – zapytałam, kucając przy nim.
– Jakiś typ we mnie wbiegł, gdy szukałem ciebie z naszymi drinkami. – odpowiedział chłopak, a ja od razu domyśliłam się o kogo mu chodziło.
– Widziałeś, gdzie pobiegł?
– Biegł w stronę baru, a co?
Nic nie odpowiedziałam, szybko ruszyłam w tamtą stronę cały czas się rozglądając.
– Szukam chłopaka ubranego na czarno, jestem pewna, że przed chwilą tu był. – powiedziałam, patrząc na kelnera, który był lekko zdziwiony tym, co usłyszał.
– Myślałem, że gonią go jacyś faceci, a nie dziewczyna.
– Gdzie pobiegł?
– Kazałem schować mu się na zapleczu.
Bez zastanowienia wyminęłam kelnera i weszłam na zaplecze, a następnie zaczęłam szukać wyjścia z klubu. Wiedziałam, że CX8 nie będzie chciał bawić się w chowanego tylko ucieknie.
Po chwili zobaczyłam uchylone drzwi. Biegiem ruszyłam w ich stronę, choć byłam już pewna, że tym razem mi uciekł.
– Odpisz mi chociaż! – krzyknęłam, gdy byłam na zewnątrz.
Nie minęła nawet minuta i dostałam sms-a. Miałam nadzieję, że ten i poprzedni był od niego.
Nie myliłam się, ten którego dostałam przed chwilą rzeczywiście był od niego. Napisał, że przeprasza i że na razie nie mogę poznać jego tożsamości.
Trochę zdziwiła mnie druga wiadomość, bo była od Victorii z mojej klasy. Praktycznie jej nie znałam i gadałam z nią może kilka razy odkąd przeprowadziłam się do Burlington. Miałam jej numer, bo kiedyś zgubiłam w szkole telefon i ona pomagała mi go znaleźć, dzwoniąc do mnie. Nie było wtedy Cathy i Danny'ego, bo jakimś cudem zachorowali w tym samym czasie. Byłam z Victorią i kilkoma osobami z innych klas na dodatkowej chemii. Tylko ją znałam, więc zapytałam, czy mi pomoże. Gdy już go znalazłyśmy zapisałam sobie jej numer, a ona mój. Miałyśmy umówić się na jakąś kawę, czy coś, bo w sumie fajnie nam się rozmawiało podczas szukania, ale ostatecznie do spotkania nie doszło. Ona się nie odzywała, a ja nie chciałam się narzucać.
– Co jest kurwa? – zapytałam samej siebie, gdy odczytałam sms-a.
– Udało ci się go złapać? – podskoczyłam w miejscu, bo oczywiście moja najlepsza przyjaciółka postanowiła mnie wystraszyć.
– Pamiętasz Victorie z naszej klasy?
– Tą która pomogła ci znaleźć telefon?
– Tak.
– No pamiętam, a co?
– Jak rozmawiałam z Lukiem dostaliśmy w tym samym czasie sms-y. Przed chwilą go przeczytałam. Victoria napisała, że musimy jak najszybciej pogadać i że jestem w dużym niebezpieczeństwie.
– Zadzwoń do niej.
Od razu po słowach mojej przyjaciółki to zrobiłam, ale Victoria nie odbierała. Dzwoniłam kilka razy, ale nie było żadnego odzewu. Napisałam jej kilka sms-ów, ale też nie odpisywała. Zaczęłam się martwić i o nią i o siebie, bo nie miałam pojęcia o co chodzi.
– Musimy ją znaleźć. – powiedziałam, chowając telefon do kieszeni.
– Poczekaj. – zaczęła Cathy, podchodząc bliżej mnie. – Są twoje urodziny. Jesteśmy tu, więc nic ci się nie stanie. Teraz masz się bawić, a tą sprawą zajmiemy się jutro od razu, jak się obudzimy. – dodała, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Po chwili stwierdziłam, że posłucham Cathy i jutro zajmiemy się tą sprawą. Victorii i tak nie ma w mieście, bo słyszałam jak rozmawiała w szkole z nauczycielem o tym, że od maja jej nie będzie, bo musi jechać z rodzicami gdzieś na cały miesiąc. Nie wiem, gdzie dokładnie, bo nie słuchałam całej rozmowy, ale skoro nie ma jej w Burlington, to raczej nic jej nie grozi.
– Dobra, chodźmy się zabawić kochanie. – rzuciłam z uśmiechem, puszczając Cathy oczko.
– Czyli mam powiedzieć chłopakom, żeby zabrali Luke'a spod klubu? – zapytała dziewczyna, wyciągając z kieszeni telefon.
– Tak, mam urodziny i przyszłam tu się bawić, a nie słuchać jego tłumaczeń. – odpowiedziałam a Cathy od razu zadzwoniła do któregoś z chłopaków i przekazała mu co mają zrobić z Lukiem.
~~~
Kocham i do następnego❤️❤️❤️
CZYTASZ
Mrok: Bramy Piekła
Teen FictionZ każdym dniem mrok pochłaniał nas coraz bardziej. Walczyliśmy z całych sił, choć wiedzieliśmy, że w końcu nam ich zabraknie. Druga część trylogii "Mrok".