58. Danny W Dzień Śmierci Dowiedział Się Tego, Co Wy?

105 16 13
                                    

Nie wiedziałam, co mam zrobić. Po moich policzkach spływały łzy, a ja stałam i patrzyłam na dziewczynę przede mną.

Mimo tego, że była smutna wyglądała pięknie. Jej blond włosy były idealnie wyprostowane i jak zawsze sięgały do połowy pasa. Nigdy nie były dłuższe czy krótsze. Zawsze do połowy pasa. W jej pięknych jasnoniebieskich oczach widziałam jednocześnie smutek i radość. Po dłuższej chwili na jej zgrabnych i pełnych ustach pojawił się lekki uśmiech co w połączeniu z niewielką ilością piegów na jej twarzy wyglądało mega słodko.

– Przepraszam, że o tym nie powiedziałam. – mruknęła moja kuzynka, a następnie szybko do mnie podeszła i mocno mnie przytuliła.

Nie potrafiłam powstrzymać płaczu. Od razu, jak Susan się przy mnie znalazła pękłam. Myślałam, że ona nie żyje, że już nigdy jej nie zobaczę. Nigdy nie miałyśmy dobrych relacji, ale i tak bardzo za nią tęskniłam.

– Jak to jest kurwa możliwie? – zapytała z niedowierzaniem Rose, wchodząc do pokoju z resztą ekipy.

– O kurwa. – dodał Bill, łapiąc się za głowę.

Obraz mi się rozmazywał, ale i tak dobrze widziałam reakcje wszystkich, gdy zobaczyli Susan. Każdy był w takim samym szoku co ja, ale nikomu się nie dziwiłam. Wszyscy myśleliśmy, że dziewczyna nie żyje, a ona stała przed nami.

– Obiecuję, że wszystko wam opowiemy, ale niech pierw Emma dojdzie do siebie. – powiedziała spokojnym tonem Laura, wchodząc do pokoju.

Próbowałam dojść do siebie, ale to nie było takie łatwe. Chwilę po tym, jak oderwałam się od Susan usiadłam na łóżku, bo przez tą całą sytuację miałam nogi jak z waty. Wciąż nie mogłam przestać płakać. Wręcz przeciwnie, z każdą sekundą płakałam coraz bardziej, czego nie rozumiałam, bo szczerze mówiąc nie miałam żadnego powodu do płaczu. Moja kuzynka żyła, więc powinnam się cieszyć, a nie płakać.

– Spokojnie jestem tu. – mruknęła Cathy, kucając nade mną. – Nie płacz kochanie. – dodała, łapiąc mnie za ręce.

Przez następne kilka minut powoli się uspokajałam. W końcu przestałam płakać, ale wciąż miałam szklane oczy i bałam się, że zaraz znowu wybuchnę płaczem.

Nadal to wszystko do mnie nie docierało. Patrzyłam na Susan i nie mogłam uwierzyć w to, że ona tu jest.

– Nie odbierajcie tego źle, ale robiłyśmy wszystko, żeby na was nie trafić. Nie chodzi o to, że nie chcemy mieć kontaktu czy coś. Chciałyśmy pewne sprawy załatwić we dwie, a później miałyśmy się z wami skontaktować. Jak nas znaleźliście, skoro wiedziałyśmy, że na razie nas nie szukacie? – zapytała z zaciekawieniem Laura.

– Skąd wiedziałyście, że na razie was nie szukamy? – odpowiedział Bill pytaniem na pytanie.

– Jesteś dobrym hakerem, ale ja też coś tam potrafię. – zaczęła dziewczyna, uśmiechając się w stronę mojego brata. – Poza tym, że śledziłyśmy wszystko, co dzieje się w Burlington miałyśmy też oko na ciebie i twoich hakerów. Ciężko było złamać wasze zabezpieczenia, dopiero po jakiś dwóch miesiącach znalazłam lukę, która pozwoliła mi wejść na wasze komputery i telefony. Żeby było jasne, nie zbierałyśmy na was żadnych brudów tylko was śledziłyśmy. Jestem, w sumie to jesteśmy zdziwione, bo dopiero mieliście zająć się naszymi poszukiwaniami. Przyjechałyśmy do Burlington teraz, bo miałyśmy pewność, że nas nie znajdziecie. Mamy inne imiona i nazwiska starałyśmy się być niezauważone, a jednak niecałą godzinę po wjeździe do miasta znaleźliście nas.

– Możecie wierzyć lub nie, ale my jesteśmy zdziwieni tym wszystkim tak samo jak wy. – zaśmiał się mój brat, patrząc raz na Laurę raz na mnie.

Mrok: Bramy PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz