7

7.7K 207 33
                                    

Rok wcześniej

Punky

Minęły dokładnie dwa lata od dnia, w którym zacząłem walczyć. Dorobiłem się niesamowitej fortuny. Słynąłem z tego, że wielu mężczyznom pozwalałem żyć po przegranej ze mną, co jednak nie oznaczało, że kilku nie zabiłem. Tak się stało i może nie powinienem być z tego dumny, jednak dzięki pomocy Kaia wynajdywałem tych facetów, którym naprawdę należała się śmierć.

Paliłem cygaro, przyglądając się walce faworytów wieczoru. Byli nimi William Raddson i Patrick Trenton. Sam odszedłem na emeryturę od walk przed kilkoma miesiącami. Teraz zarabiałem na szkoleniu młodych chłopaków i cieszyłem się z tej pracy.

- Cholera, ten Patrick jest naprawdę dobry. Świetnie go wyszkoliłeś, Punky.

Uśmiechnąłem się do Kaia, który siedział obok mnie i popijał piwo. Obserwował podekscytowanymi oczami to, co działo się na ringu.

- Cieszę się, że młodzi chłopcy mają szanse na dobre życie. Nie jest to najlepszy możliwy sposób, w jaki mogliby zarabiać pieniądze, ale lepsze to niż nic.

Skupiałem się na tym, aby do klubu rekrutować jedynie tych chłopaków, którzy naprawdę mieli powód, aby zarobić pieniądze. Niektórzy zgłaszali się do mnie kierowani jedynie chęcią bijatyki i spuszczenia komuś krwi. Takim odmawiałem pomocy. Może według Michaela, który był moim szefem już od dwóch lat, nie postępowałem racjonalnie, ale ja wiedziałem swoje. Starannie wybierałem chłopaków, z którymi chciałem współpracować i których chciałem szkolić. Może nie byłem dobrym człowiekiem, ale dzięki pomocy im pragnąłem zmieniać świat na lepsze.

Do naszej loży wszedł Chris, a właściwie Christian. Dzieciak, którego życie uratowałem podczas mojej pierwszej walki w "Blood and Ash".

Dzięki mojej pomocy siostra Christiana przeżyła operację. Była zdrową dziewczyną i cieszyła się życiem. Nigdy nie poznałem jej osobiście, jako że Christian bał się, iż gdy jego siostrzyczka zobaczy moją twarz, to ucieknie z krzykiem. Nie oznaczało to jednak, że nie wiedziałem, jak wygląda. Christian pokazywał mi jej zdjęcia. Była prześliczna. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym tamtego wieczoru nie podarował swojej wygranej Christianowi. Świadomość, że jego siostra mogłaby być dziś w niebie była zbyt bolesna. Dlatego pozwoliłem sobie dłużej o tym nie myśleć, nie chcąc się katować.

- Myślałeś o tym, co ci mówiłem? To już pora, Punky.

Spojrzałem na Kaia. Przygryzłem dolną wargę i wzruszyłem ramionami.

- Nie mam pojęcia, czy to jest dobry pomysł. Nie chcę jej wystraszyć.

- Błagam cię, zrób to. Chcę twojego szczęścia. Może czujesz się spełniony przez pracę i w ogóle, ale nie jesteś szczęśliwy. Znam cię i wiem, że mam rację.

Wstałem. Minąłem Michaela i Christiana, po czym wyszedłem z loży. Kai podążył za mną. Weszliśmy po schodach na górę i wyszliśmy na dach budynku, na który wstęp miała nieliczna garstka osób.

Wyrzuciłem cygaro do kosza, nie mając już na nie ochoty. Podszedłem do krawędzi dachu i spojrzałem w dół. Usłyszałem za sobą głośny wdech Kaia. Uśmiechnąłem się krzywo.

- Wiem, że ci na mnie zależy, Kai - zacząłem, czując na plecach jego dłoń. - Nikogo nie kocham tak, jak ciebie, ale denerwuje mnie, że ciągle wałkujesz ten temat. Nie mogę pokochać kobiety. Nie jestem żadnej godzien.

- Punky, z całym szacunkiem, ale nie myślisz o swojej godności, gdy pieprzysz klubowe dziwki.

Roześmiałem się donośnie, odchylając głowę w tył. Aby nie denerwować przyjaciela, odsunąłem się od krawędzi dachu i podszedłem do niego. Chwyciłem w palce dłoni podbródek Kaia. Spojrzałem na brak swojego małego palca i westchnąłem ciężko, wspominając dzieciństwo, które uczyniło mnie potworem, którym byłem dzisiaj.

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz