Rika
- Za chwilę będzie tu twoja matka, laleczko. Nie bój się. Będę przy tobie. Nie pozwolę jej ciebie zranić.
Leżałam na kolanach Leona. Mężczyzna siedział na łóżku, plecami opierając się o wezgłowie. Kiedy zaczęłam się z nim szarpać, powoli odzyskując siły, Leon przywrócił mnie do pionu. Przerzucił mnie przez swoje kolana, ściągnął mi koronkowe majtki i zaczął uderzać mnie naprzemiennie po obu pośladkach. Piszczałam i próbowałam zasłonić tyłek stopami, ale Leon nie dawał za wygraną.
Byłam wykończona. Leon, co prawda, dał mi wody, więc nie byłam już spragniona, ale i tak czułam się okropnie.
To wszystko do mnie nie dochodziło. Nie pojmowałam, dlaczego moja matka zachowywała się w ten sposób. Przecież nigdy nie zrobiłam jej nic złego. Byłam posłuszną córką, która starała się przynosić ze szkoły jak najlepsze oceny. Nie imprezowałam i miałam oko na Willa, który często sięgał po narkotyki i alkohol. Byłam więc jego opiekunką, ale najwyraźniej mojej matce to nie wystarczyło.
Mimo, że już niebawem miałam się z nią spotkać, Leon obiecał, że nie pozwoli, aby ta kobieta mnie skrzywdziła. Okrutnie się jej bałam. Skoro doprowadziła mojego tatę do załamania psychicznego, a mnie podburzyła do zabicia brata, musiało być z nią coś nie tak. Żałowałam, że wcześniej nie zauważyłam, iż miała jakieś problemy. Może udałoby mi się zareagować, umawiając ją na wizytę u psychologa, lecz na to było już za późno. Moja mama zwariowała i mimo, że prowadziła zwyczajne życie w Nowym Jorku, to jednak była nieobliczalna i skrycie dążyła do tego, aby zniszczyć swoją córkę, która przecież niczym jej nie zawiniła.
Leon głaskał mnie uspokajająco po głowie. Nie miałam na sobie majtek, ale wciąż nosiłam stanik, którego mój oprawca jeszcze ze mnie nie zerwał. Wiedziałam, że kwestią czasu było to, że Leon mnie zgwałci. Skoro, według jego opinii, czekał na mnie przez tyle lat, musiał mieć na mnie ochotę.
Nigdy nie wyczułam z jego strony szczególnej uwagi. Leon był najcichszy z całej trójki przyjaciół Willa. Rzadko kiedy się wychylał. Mogłoby się zdawać, że był kimś w rodzaju "ojca" grupy. Człowieka, który sprawował kontrolę i sprowadzał pozostałych członków na dobre tory, gdy oni zabłądzili.
Miałam ręce skute za plecami, więc nie miałam dużej możliwości ruchu, ale i tak spróbowałam przekręcić się na plecy. Tak, aby móc patrzeć mojemu katowi w oczy.
- Nie chcę umierać.
Leon zmarszczył brwi.
- Nie zabiję się. Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, aniołku.
Dla niego byłam aniołkiem, a dla Punky'ego byłam diabełkiem.
- Co będzie z Punky'm i Kaiem? Co z moim tatą? Zabijesz ich?
Mężczyzna nachylił się nade mną. Sięgnął dłonią na moje plecy i rozpiął mi zapięcie stanika. Już po chwili delikatna koronka znalazła się na podłodze, a ja byłam naga przed moim porywaczem.
- Nie zabiję nikogo z twoich bliskich - wychrypiał brunet, składając pocałunek na moim czole. - Nie mam powodu, aby zabić Punky'ego, Kaia czy Matthew Lavona. To twoi bliscy, którzy bardzo cię kochają, ale ja również cię kocham. Może jestem zabójcą na zlecenie, ale nie zabijam ludzi, jeśli nie muszę tego robić. To dochodowa praca i spełniam w niej moje sadystyczne pobudki, ale nie zabijam, jeśli nie ma takiej potrzeby. Poza tym mówiłem ci, że nikt cię tu nie znajdzie, Riko. Zostaniesz ze mną na zawsze.
- Co ze ślubem? Mówiłeś, że my...
Nie było w stanie przejść mi to przez gardło. Na samą myśl, że niebawem miałam stać się żoną Leona Porchettiego, dostawałam dreszczy.

CZYTASZ
Rapture
AksiKolekcjoner Ciał. Tak go nazywają. Punky DeVaan ma trzydzieści lat i wiele grzechów na koncie. Przez to, co mężczyzna przeszedł w przeszłości, nie postrzega świata tak, jak inni. Miłość ma dla niego inne znaczenie. Jeśli kocha, to na zabój. Rika Lav...