31

5.2K 173 11
                                    

Punky

Zaparkowałem pod klubem. Na parkingu znajdowały się samochody należące do Michaela, czyli mojego szefa, Ricka, jednego z moich kolegów, oraz jak się okazało - Christiana również. 

Wyszedłem z pojazdu, trzasnąwszy drzwiami. Spojrzałem na zegarek. O tej porze standardowo powinny odbywać się tutaj ćwiczenia na walki, które miały mieć miejsce w weekend. Ostatnio trochę zaniedbałem klub, skupiając się na porwaniu Riki, czego Michael nie miał mi za złe. Wiedział, jak z Kaiem pragnęliśmy zdobyć tą dziewczynę. 

- Punky, dobrze cię widzieć. 

Przy wejściu powitał mnie Gerard, który był jednym z naszych ochroniarzy. Skinął do mnie potulnie głową, co mogło wyglądać komicznie, gdyż mężczyzna miał dwa metry wzrostu i swoim wyglądem potrafił przerazić nawet dorosłego mężczyznę. Minąłem go ze skinięciem głowy i wszedłem do środka.

Oczy wszystkich czterech osób, które znajdowały się w sali głównej, spoczęły na mnie. Kojarzyłem dwóch walczących na ringu chłopaków, ale byli zbyt młodzi, abym przywiązywał do nich większą uwagę. Spamiętywałem imiona tylko tych gości, którzy mieli największe szanse na wystąpienie na weekendowej walce. Młodszych też szkoliłem i lubiłem to robić, jednak jak już wspominałem, ostatnimi czasy zaniedbałem klub. 

Dwoma kolejnymi osobami byli Michael i Christian. Ten drugi wstał i gdy już chciał uciec, wyciągnąłem zza paska spodni pistolet. Odbezpieczyłem go i wymierzyłem w stronę chłopaka. Nie zabiłbym Christiana, ale byłem na niego wściekły i chciałem sprawić, aby obdarzył mnie czystym posłuszeństwem. 

- Co tu się wyprawia? 

Michael podniósł się z krzesła. Kazał dwóm chłopakom zejść z ringu i pójść do szatni. Kiedy odeszli, uśmiechnąłem się krzywo.

- Czy Christian raczył ci powiedzieć, co zrobił mojej Rice, gdy prosiłem go o to, aby się nią zaopiekował? 

Mój szef zbladł. Christian stał w miejscu jak kołek. Niebawem zamierzałem się z nim zabawić, jednak musiałem dbać o pozory, dlatego wpierw postanowiłem wszystko wyjaśnić Michaelowi. Ostatnim, czego potrzebowałem, byłyby niejasności między nami. Ten klub był naszym dzieckiem i dbaliśmy o niego z całych naszych sił, więc nie mogłem pozwolić na to, aby cokolwiek nas poróżniło. Wówczas straciłbym źródło stałego dochodu, a Michael nie byłby w stanie znaleźć drugiego tak dobrego trenera, jakim dla młodych adeptów byłem ja. 

- Christian? Możesz mi wyjaśnić, o czym mówi Punky? 

Białowłosy zacisnął wargi. Przez dłuższą chwilę milczał, więc postanowiłem go wyręczyć. 

- Moja Rika jest z nami od zaledwie kilkudziesięciu godzin, dlatego wciąż się bardzo boi. Mówi różne bolesne rzeczy, ale człowiek, który został porwany, ma takie prawo. Rika nie podniosła ręki na Kaia, Caleba, Christiana czy mnie. Ma cięty język, ale to nie oznacza, że można ją karać. Jedynymi osobami, które mogą uczyć Rikę, jak postępować, jesteśmy ja i Kai. Christian i Caleb mieli tylko pilnować Riki.

- Punky, o co chodzi? 

Uśmiechnąłem się do Michaela. Pokazałem mu palcem gest, żeby chwilę zaczekał. 

- Klękaj przede mną. 

Christian spojrzał na mnie i w jednej chwili zbladł. 

- Co takiego?

- Klękaj. Pamiętaj, że to ja umożliwiłem ci lepsze życie. Masz u mnie dług wdzięczności, który teraz pogłębił się jeszcze bardziej.

Niechętnie padł przede mną na kolana. Przyczołgał się bliżej mnie i schował ręce za plecami, mając świadomość tego, że właśnie takiej pozycji od niego oczekiwałem. 

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz