30

5.7K 190 18
                                    

Rika

- Kochanie, czy mogę coś dla ciebie zrobić? Może przyniosę ci coś do jedzenia? Albo picie? Co być chciała? 

Kai troszczył się o mnie, jakbym była małym dzieckiem. Było to miłe i niezmiernie podobała mi się jego uprzejmość, ale nie było potrzeby, aby tak wokół mnie skakał.

- Wystarczy mi, że tutaj ze mną będziesz. Naprawdę, nie kłopocz się niczym.

Mężczyzna trzymał mnie na swoich kolanach. Przytulał mnie do swojej piersi, co rozumiałam, ale nie podobała mi się ta bliskość. Dlatego starałam się niepozornie odsunąć od Kaia. Gdy zrozumiał, co chciałam zrobić, posłał mi zbolałe spojrzenie i pozwolił mi usiąść na podłodze obok niego.

- Przepraszam - wyszeptał, wstając. Podszedł do stołu, na którym znajdowały się rozłożone zabawki erotyczne. Byłam ciekawa, jak wiele cel znajdowało się w podziemiach tego domu i czy wszystkie służyły seksualnym przyjemnościom. Chciałam trzymać się od tego miejsca z daleka, jednak skoro Punky miał zamiar pozbyć się ciał swoich ofiar, nie wyobrażałam sobie znajdować się na górze. Korciłoby mnie, aby podejść do okna, co mogłoby okazać się katastrofalne w skutkach.

- Nie musisz przepraszać. Lubię się do ciebie przytulać, ale...

- Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć, maleńka - wyznał, uśmiechając się do mnie. Nie był to jednak szczery uśmiech, a przepełniony bólem. 

- Może chcesz mi opowiedzieć, jak było w Kanadzie? Jeśli oczywiście masz na to ochotę. Rozumiem, że to trudny temat.

Kai usiadł na przeciwko mnie. Starał się utrzymać taką odległość, abym czuła się komfortowo. Na nic nie naciskał, za co byłam mu wdzięczna. Różnił się diametralnie od Punky'ego, ale potrafiłam zrozumieć, dlaczego się uzupełniali. Pasowali do siebie i ich miłość była dla mnie jasna. Dziwiło mnie tylko to, że gdy zabrakło im bodźców, postanowili porwać mnie, abym urozmaiciła ich życie.

Japończyk, a raczej Amerykanin o japońskich rysach twarzy, zacisnął usta w wąską kreskę. Zaczął wykręcać palce dłoni. Chciałam chwycić go za rękę, ale miałam dość dotyku mężczyzn. Krzywda, której doznałam z rąk Christiana, zmieniła mnie. Zaczęłam doceniać to, co robili dla mnie Punky i Kai. Miałam świadomość tego, że nie było to właściwe postępowanie, ale jeśli miałam do wyboru zło, wolałam wybrać to mniejsze. 

- Pochowałem rodziców. Było mi trudno, ale Punky był przy mnie. Riko, słoneczko. Co mogę zrobić, żebyś poczuła się lepiej? 

Wzruszyłam ramionami. Wysiliłam się na uśmiech, ale Kai go nie kupił.

- Nie mam pojęcia. Na razie muszę się uspokoić. 

- Czy gdybyśmy zrobili Christianowi krzywdę, poczułabyś się lepiej? 

Spojrzałam na blondyna dużymi oczami. Pokręciłam przecząco głową, gdy w moich myślach pojawiły się obrazy Christiana, który jest torturowany. 

- Caleb wspominał, że Christian ma problemy z kobietą - wyznałam, mówiąc o tym tak, jakbym usprawiedliwiała swojego oprawcę. - Wiem, że postąpił niesłusznie, zachowując się wobec mnie tak okrutnie, ale może gdy przeprosi, wszystko będzie dobrze.

- Chyba żartujesz.

Zmarszczyłam brwi, patrząc na parskającego Kaia. Chłopak przysunął się bliżej mnie i zniżył głos do szeptu, choć wcale nie było potrzeby, aby mówił tak cicho. Oprócz nas nikogo tu przecież nie było. 

- Christian zasługuje na bolesną karę i jeśli Punky mu jej nie sprawi, wezmę sprawy w swoje ręce. Nie jestem z natury sadystą, jeśli jednak będzie trzeba, zniszczę go.

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz