56

3.2K 134 6
                                    

Kai

Chodziłem po celi, mając ręce za plecami. Już za kilka chwil miała pojawić się tutaj matka Riki. Byłem pewien, że to będzie koniec tej kobiety. Nie miałem zamiaru pozwolić jej żyć. Chciałem, aby Punky był tu ze mną, ale skoro mój pan był niedysponowany, musiałem poradzić sobie sam.

- Zaraz wydepczesz dziurę w podłodze. Siadaj, Kai.

Spojrzałem błagalnie na Michaela. Siedział wygodnie rozparty na krześle. Miał nogę założoną na nogę i popijał whisky tak, jakby cały świat się dla niego zatrzymał i padł mu do stóp.

- Nie mam siły. Nie wiem, czy sobie poradzę.

Mężczyzna wstał. Zmierzyłem go wzrokiem od góry do dołu. Ten człowiek był ze mną w różnych chwilach. Zarówno w tych złych, jak i w tych dobrych. Michael był od nas kilka lat starszy, dlatego zawsze sprawował dla nas rolę ojca. Dopóki mój biologiczny tata nie umarł, nie chciałem postrzegać Michaela jako ewentualnego ojca, ale teraz, gdy mój już nie żył, nie miałem oporów.

Michael podszedł do mnie. Wyciągnął do mnie ręce i bez słowa mnie przytulił, jakby wiedział, że tego właśnie potrzebowałem. 

- Jesteś bardzo silnym facetem, Kai - wyznał, a ja przytuliłem się do niego jak mały chłopiec, pragnąc poczuć bliskość kogoś, kto był dla mnie dobry. - Wiem, że bardzo kochasz Punky'ego, ale on w tej chwili nie może ci pomóc. Wierzę jednak, że doskonale poradzisz sobie z matką waszej księżniczki. Rika już niebawem wróci do domu, a wtedy z dumą będziesz mógł jej powiedzieć, że pozbyłeś się jej matki.

- Nie zrobię tego. Nie będę w stanie jej zabić. 

Odsunął się ode mnie na długość ramion. Spojrzał mi w oczy i westchnął ciężko, uśmiechając się. 

Michael postarzał się w ciągu ostatnich miesięcy. Miał coraz więcej siwych włosów i zmarszczki przy oczach. Nie był aż tak stary, abym musiał martwić się o jego zdrowie i życie, ale nie sposób było nie zauważyć, że stres związany z walkami w klubie i przemytem broni, którym ostatnio się zajmował, zrobiły swoje. 

Nie chciałem, aby Michael umierał samotnie. Może nie był strażnikiem prawa, ale był dobrym gościem. Zasługiwał na miłość. Potrzebował kobiety, z którą mógłby spędzić resztę życia. Mimo, że Michael nie stronił od towarzystwa prostytutek, to rozpaczliwie pragnąłem, aby i jemu się udało. 

- Masz mnie. Przez cały czas będę tu z tobą. Ty możesz powiedzieć jej to, co myślisz, a zabiciem jej zajmę się ja. Nie musisz nawet na to patrzeć. Będziesz mógł stąd wyjść, jeśli uznasz, że nie zniesiesz krwawych widoków, a ja to zrozumiem. Pamiętaj, że ty jesteś tutaj najważniejszy, Kai. Jesteś moim synkiem. Może cię nie spłodziłem, ale traktuję cię jak moje dziecko i jestem z ciebie dumny.

Po moim policzku spłynęła łza wzruszenia, ale szybko ją starłem, nie chcąc, aby Michael widział, że się mażę. 

- Dziękuję, że tu dla mnie jesteś, Michael. Wiele to dla mnie znaczy.

Machnął ręką, jakby był to drobiazg. 

- Wierzę w was, chłopcy. To twoja chwila blasku. Udowodnij Punky'emu, że jesteś silnym chłopcem, który poradzi sobie ze wszystkim.

Pokiwałem głową z wdzięcznością, a już po chwili wejście do celi się uchyliło i zobaczyłem kogoś, kogo miałem ochotę udusić gołymi rękami. 

Caleb, Christian i Ronnie wkroczyli do celi z kobietą, która mimo, że wyglądała jak siedem nieszczęść, to wciąż prezentowała się jak nowojorska bizneswoman. 

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz