Rika
Nie wiedziałam, gdzie lecieliśmy. Czułam, że niebawem wylądujemy, choć Diabeł nic na ten temat nie powiedział. Miałam jednak wrażenie, że lot dłużył się w nieskończoność. Byłam ciekawa, czy mężczyzna wywoził mnie na drugi koniec świata. Być może przez cały czas krążyliśmy nad Stanami, aby mnie zmylić. Nawet nie próbowałam uzyskać odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, gdzie od teraz będzie toczyło się moje życie. Nagle wszystko przestało mieć dla mnie znaczenie.
Wiedziałam, że nikt, absolutnie nikt, nie będzie się starał mnie odnaleźć. Wszystkie osoby, które poznałam przez fakt, że zostałam objęta Programem Ochrony Świadków, pomyślą sobie, że uciekłam dlatego, iż zobaczyłam artykuł na temat dawnej siebie w gazecie. Może policja będzie poszukiwała mnie przez kilka dni, może tydzień, ale nie dłużej. Nie miałam rodziny, więc nikt się mną nie przejmował.
Byłam ciekawa, czy artykuł dotrze do moich rodziców, gdziekolwiek teraz byli. Nie miałam pojęcia, czy wciąż żyli, ale w tej chwili nie miało to dla mnie większego znaczenia. Zostawili mnie samą na pastwę brata, który był psychicznie chory. Potraktowali mnie jak pomiot szatana, choć nigdy nie dałam im powodu, aby patrzyli na mnie z taką nienawiścią.
Spojrzałam na Punky'ego. Mężczyzna siedział obok mnie z pochyloną głową. Nerwowo bawił się palcami dłoni. Nie patrzył na mnie, będąc pogrążony w myślach. Zastanawiałam się, co działo się w jego głowie, ale nie śmiałam go o to pytać.
- Muszę do łazienki.
Brunet podniósł na mnie wzrok. Pokiwał twierdząco głową i gdy już chciał wziąć mnie na ręce, wystawiłam przed siebie dłoń, aby go zatrzymać.
- Nie - poprosiłam łamiącym się głosem, czując żal do samej siebie o to, że byłam taka słaba i żałosna. - Błagam, pozwól mi iść tam samej. Nie chcę ciebie.
- Nie pozwolę ci na to, diabełku. Możesz mnie prosić i błagać na kolanach, ale się nie ugnę.
Zacisnęłam usta w wąską linię. Nie chciałam się z nim kłócić, zwyczajnie nie mając na to sił. Dlatego skinęłam twierdząco głową i pozwoliłam, aby wziął mnie na ręce.
Punky zaniósł mnie do łazienki. Kiedy mijaliśmy siedzącego na tyłach samolotu Kaia, spojrzałam mu w oczy. Blondyn spojrzał na mnie ze smutkiem. To było po prostu śmieszne. Dlaczego nie było mu mnie żal, kiedy obaj mnie gwałcili? Jakim cudem teraz patrzył na mnie jak na zabiedzone zwierzę, nad którym znęcał się właściciel, a wcześniej nie dostrzegał tego, jak cierpiałam? Jakim sposobem brutalnie wpychał mi kutasa do ust, pozwalając swojemu przyjacielowi mnie rozdziewiczyć?
Kiedy chciał postawić mnie na podłodze, osunęłam się na zamkniętą klapę sedesu. Usiadłam na niej bezsilnie i schowałam twarz w dłoniach, zanosząc się płaczem.
Mój porywacz bez słowa podszedł do mnie z wilgotnym ręcznikiem. Nie mówiąc mi, co planuje, rozszerzył mi nogi. Było mi wstyd, gdy tak patrzył na moją nagą cipkę, ale kiedy zaczął mi ją przemywać, moje myśli nie skupiały się już na upokorzeniu.
Kimkolwiek był ten człowiek, przypatrywał się z uwagą temu, co mi robił. Nie podnosił wzroku, aby spojrzeć mi w oczy. Skupiał się wyłącznie na mojej kobiecości, co z jednej strony było dziwne, ale wolałam, aby nie widział błagania w moich oczach.
Obserwowałam w spokoju jego naznaczoną bliznami twarz. Przesunęłam spojrzeniem po pokrytym siateczką blizn lewym policzku, a także prawym, na którym znajdowała się długa i poszarpana blizna. Lewa powieka nieco mu opadała, a prawa brew była przecięta przez bliznę, więc w jednym miejscu nie rosły tam włoski. Tatuaże czerwonych róż po bokach wygolonej niemal na łyso głowy Punky'ego doskonale do niego pasowały. Mężczyzna był silny, czego dowodem był fakt, iż miał starannie wypracowane mięśnie. Jego ciało było przerażające. Przy nim czułam się jak nic nieznaczący odłamek wszechświata.

CZYTASZ
Rapture
AksiKolekcjoner Ciał. Tak go nazywają. Punky DeVaan ma trzydzieści lat i wiele grzechów na koncie. Przez to, co mężczyzna przeszedł w przeszłości, nie postrzega świata tak, jak inni. Miłość ma dla niego inne znaczenie. Jeśli kocha, to na zabój. Rika Lav...