2

10.2K 237 30
                                    

Cztery lata temu

Rika

Miałam dość.

Wróciłam do domu późnym wieczorem z nadzieją, że po męczącym dniu w pracy będę mogła odpocząć. Chciałam wziąć długą i gorącą kąpiel, a potem zakopać się w łóżku, żeby móc poczytać książkę. Większość moich znajomych wolała oglądać seriale lub filmy, lecz mnie najbardziej wciągały książki.

W chwili, w której przekroczyłam próg domu, dotarło do mnie, że to był błąd.

Dziś był piątek, co oznaczało, że mój starszy brat urządzał sobie zabawy ze swoimi przyjaciółmi. Will, gdyż tak miał na imię mój brat, co tydzień zapraszał do naszego domu trójkę swoich kumpli. Nie miałam nic przeciwko temu, że Will chciał w jakiś sposób odreagowywać nasze smutne życie.

Rodzice zostawili nas, gdy ja miałam piętnaście lat, a Will osiemnaście. Wyjechali do Nowego Jorku bez słowa, zostawiając nam jedynie list, w którym nie było wyjaśnione zbyt wiele. Chcieli zmiany i napisali, że jeśli będą czuli się na tyle stabilnie, aby się z nami skontaktować, wówczas to zrobią. Szczerze wątpiłam w to, że tego dokonają. Od ich wyjazdu minęło już osiem lat, a my wciąż nic nie usłyszeliśmy.

Mama i tata zostawili nam dom w Ohio. Will początkowo ich szukał z pomocą policji, ale nie udało nam się to. Zniknęli, a my zostaliśmy sami.

Odkąd skończyłam szkołę, pracowałam w księgarni. Stwierdziłam, że jeśli będę otoczona książkami, nie będę czuć się tak samotna, ale niestety nie była to prawda. Brakowało mi kontaktu z drugim człowiekiem. Chciałam mieć chłopaka, z którym mogłabym dzielić życie, ale Will mi tego zakazywał. Sam nie pracował wiele, dorabiał jedynie w jakichś firmach informatycznych, ale nie były to duże pieniądze. Zabierał część mojej pensji, ciesząc się, gdyż mógł kupić za moje pieniądze narkotyki.

Crey, Ricky i Leon byli przyjaciółmi mojego brata. Nie łączyły mnie z nimi bliższe więzi. Cóż, może oprócz jednego z nich.

Crey Haswell dobierał się do mnie od dnia, w którym nasi rodzice wyjechali. Wiedziałam, że mu się podobałam, ale z czasem chłopak zaczął zachowywać się nachalnie. Podczas pewnej imprezy przyszedł do mojego pokoju i zaczął się o mnie ocierać. Wołałam o pomoc i ku mojej uldze przyszedł do nas Leon. Uratował mnie od Creya, co jednak nie znaczyło, że ten przestał się o mnie starać.

- Wiedziałem, że dziś do mnie przyjdziesz, kotku.

Usłyszałam głos Creya, a już po chwili poczułam jego dłoń na moich ustach. W drugą szybkim ruchem chwycił moje nadgarstki, przytrzymując mi je na plecach. Szarpałam się z nim, okropnie się go bojąc. Czułam od niego zapach zioła oraz wodę kolońską.

- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię. Przecież wiesz, jak cię kocham, Riko.

Byłam tak blisko drzwi. Mogłam uciec, ale Crey trzymał mnie mocno. Gdy już starałam się wymierzyć mu kopniaka w krocze, przed moimi oczami pojawił się mój brat.

- Wcześnie dzisiaj wróciłaś, siostrzyczko. Zwykle starasz się unikać moich przyjaciół, co uważam za niegrzeczne. Cieszę się, że postanowiłaś w końcu do nas dołączyć.

Oczy Willa były wąskie jak szparki. Mój starszy brat miał zarumienione policzki. Podobnie jak Crey, czuć było od niego narkotyki.

Bałam się. Nie chciałam, aby dziś doszło do czegoś, z czego mogłabym się nigdy nie podnieść. Miałam świadomość tego, że Will chciał, abym była z Creyem w związku, ale mój brat już dawno przestał się o mnie troszczyć. Widział tylko czubek własnego nosa. Żył tak, jak chciał, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi. Byłam dla niego tylko bankomatem. Gdyby nie to, że przynosiłam do domu pieniądze, z pewnością już dawno pozwoliłby Creyowi uczynić ze mnie niewolnicę.

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz