Rika
- Nie bój się. Spójrz tylko. One boją się ciebie bardziej niż ty ich.
Oddychałam urywanie, ale starałam się nie panikować. Wiedziałam, że te psy nie były winne tego, co im się przydarzyło. To, że nie ufały ludziom, wynikało z tego, jak okrutnie zostały potraktowane. Skoro zwierzęta polubiły Christiana, mnie również mogły polubić. Miałam taką nadzieję, a jeśli nie, to najwyżej zostanę rozszarpana na strzępy. Przynajmniej nie będę musiała już żyć w niewoli.
Ukucnęłam, gdy Christian pokazał mi, abym to zrobiła. Pies powoli do mnie podszedł i zaczął mnie obwąchiwać. Uśmiechnęłam się, gdy polizał mnie po ręce.
- Widzisz? Nie ma się czego bać. Psy wyczuwają twój strach. Nie są winne temu, że nie ufają człowiekowi. Skoro jednak będziesz z nimi mieszkać, dobrze by było, gdybyście się zaprzyjaźnili.
- Nie wiem, czy będę tu mieszkać.
Caleb odchrząknął. Odwróciłam się i spojrzałam na niego, znajdującego się za kratami kojca.
- Riko, dlaczego się nie poddasz? Z Punky'm nie wygrasz. On jest królem.
Parsknęłam śmiechem. Przypomniało mi się, jak w nerwach Punky kazał mi nazywać siebie właśnie w taki sposób. Czuł, że nie miałam do niego szacunku i chciał zmusić mnie do tego, abym traktowała go jak mojego władcę. Uznałam to za upokarzające, ale po karze, którą zafundował moim obolałym mięśniom, nie było innego wyboru jak pozorna uległość.
Caleb przeszywał mnie spojrzeniem swojego jednego oka. Skrzyżował dumnie ręce na piersi. Do oczu napłynęły mi łzy.
- Chcę stąd wyjść.
- Riko, pobaw się z psami - poprosił Christian, który wstał z ziemi i chwycił mnie za rękę.
- Nie! - krzyknęłam, wyrywając dłoń z jego uścisku. - Zostawcie mnie!
- Jeśli się nie uspokoisz, zamkniemy cię w kojcu z psami - oznajmił sucho białowłosy, kładąc dłonie na moich ramionach. Z boku dobiegło mnie piszczenie Stelli. Było mi przykro, że psinka tak się denerwowała moimi emocjami. Na pewno wyczuwała, że się bałam. - Nie chcę tego robić, ale Punky pozwolił nam przywołać cię do porządku w razie potrzeby. Nie wiem, po co ciągle walczysz, skoro nie ma to najmniejszego sensu, ale chyba lubisz siebie katować, co?
- Nic o mnie nie wiesz...
Christian przesunął prawą dłoń na mój brzuch, a lewą objął moją szyję. Odciągnął moją głowę w tył tak, abym oparła ją na jego ramieniu. Przez cały czas obserwowałam Caleba, który patrzył na mnie z nieodgadnioną miną. Mógł mi wmawiać, że nie chciał mnie krzywdzić, ale w głębi serca wiedziałam, że ta dwójka miała sadystyczne zapędy. Skoro przyjaźnili się z moim porywaczem, nie było innej możliwości. Musieli mieć przynajmniej jedno wspólne zainteresowanie i jeśli nie było nim znęcanie się nad innymi, to nie wiem, co mogłoby to być.
- Odpuść, maleńka.
Szept Christiana trafił prosto do mojego serca. Próbowałam wyrwać się z jego ramion. Teoretycznie mogłabym to zrobić. Byłam o wiele słabsza od niego, ale mężczyzna nie trzymał mnie mocno. Pokazywał mi, kto tutaj rządził, a moje ciało się go słuchało, chociaż umysł nie chciał na to pozwolić.
- Nie potrafię. Jak to będzie o mnie świadczyć? Mam poddać się swoim gwałcicielom?
Christian warknął. Psy odsunęły się od nas. Tym razem przełamałam się i spróbowałam wyrwać, ale gdy tylko drgnęłam, białowłosy zacisnął palce na mojej szyi tak, że odciął mi dopływ tlenu.

CZYTASZ
Rapture
AzioneKolekcjoner Ciał. Tak go nazywają. Punky DeVaan ma trzydzieści lat i wiele grzechów na koncie. Przez to, co mężczyzna przeszedł w przeszłości, nie postrzega świata tak, jak inni. Miłość ma dla niego inne znaczenie. Jeśli kocha, to na zabój. Rika Lav...