20

6.3K 188 11
                                    

Kai

- Cześć, Zack. Smacznego.

Wypuściłem pieski, aby załatwiły swoje potrzeby i się wybiegały, po czym na powrót zamknąłem je w kojcach i nakarmiłem. Czasami czułem wyrzuty sumienia spowodowane tym, że nasze zwierzaki nie mogły przez cały czas biegać, ale przez to, jak trudną przeszłość miały, baliśmy się, że się pozagryzają. Dużo z nimi pracowaliśmy i robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby psy się polubiły. Czułem, że już niebawem będę mógł wypuścić je wszystkie jednocześnie, a nie każdego z osobna. Miałem też nadzieję, że już wkrótce Rika będzie cieszyła się obecnością psów razem z nami. 

Uśmiechnąłem się do zwierząt i pomachałem im, choć mogło wydawać się to dziecinne. Nikt jednak nie skrzywdził mnie tak, jak ludzie. Psy były dobre. Kochały człowieka bezwarunkowo. Potrafiły dać drugą szansę nawet wtedy, gdy człowiek je zawiódł. Ludzie mogli uczyć się dobroci od psów, ale świat pełen był zaślepionych skurwieli, dla których liczyła się tylko kasa i towarzystwo bogatych i pięknych ludzi.

Usiadłem na huśtawce znajdującej się na tarasie. Wystawiłem przed siebie nogi i skrzyżowałem je w kostkach. Ręce założyłem za głowę, wpatrując się w błękitne niebo, na którym nie było ani jednej chmury.

Miałem nadzieję, że Punky nie skrzywdził Riki jeszcze bardziej. Obawiałem się tego, co zrobi z nią w piwnicy. Nie popierałem metod, które stosował, ale i tak mu ulegałem. Taki już byłem. Rodzice uczyli mnie, abym był stanowczy i nieugięty, lecz nie słuchałem ich rad. Byłem tym, kim chciałem być. Jeśli dobrze czułem się w roli osoby uległej, nie widziałem w tym niczego złego. Niektórzy ludzie manipulowali słabszymi od siebie, dlatego od takich trzymałem się z daleka. Punky był jednak człowiekiem, który mimo zła, jakie wyrządził, nie wykorzystywał mojej uległości. Traktował mnie jak równego sobie, choć nierzadko zdarzało się, że ustawiał mnie do pionu.

Nagle usłyszałem głośny płacz dobiegający z góry. Prędko zerwałem się z huśtawki i popędziłem schodami na pierwsze piętro. Drzwi do sypialni były zamknięte, ale słysząc kolejny kobiecy krzyk, nie mogłem pozostać bierny. Dlatego otworzyłem drzwi i zobaczyłem Rikę, która nago leżała na brzuchu, a Punky siedział obok niej i gładził ją uspokajająco po plecach.

- Jesteś gejem! Porwałeś mnie dlatego, żebym była odskocznią od rzeczywistości?! Chcecie się zabawić moimi uczuciami i zabić mnie, gdy już wam się znudzę, mam rację? 

- Nie jestem gejem - odpowiedział Punky. Dopiero po chwili zobaczył mnie w drzwiach. Spojrzał na mnie i gestem zaprosił mnie, abym podszedł bliżej. 

- Dobry Boże, czy to nigdy się nie skończy? Jakie jeszcze sekrety przede mną ukrywacie?

- Cześć, laleczko.

Mój głos był cichy i opanowany. Nie chciałem przestraszyć naszej niewolnicy. Miałem wrażenie, że mi zależało na Rice bardziej niż Punky'emu, ale mogłem się mylić. Każdy z nas okazywał uczucia w inny sposób. 

Dziewczyna odwróciła twarz w moją stronę. Była przemęczona i wyglądała tragicznie, ale mimo wszystko wciąż prezentowała się ślicznie. Ukucnąłem przy niej i odgarnąłem jej włosy za ucho. Spojrzałem na Punky'ego porozumiewawczo.

- Zostawię was samych, ale przysięgam, że niedługo znów porozmawiamy, diabełku.

Z Riki jakby zeszło napięcie, gdy Punky wyszedł z sypialni. Nie trzasnął drzwiami, za co dostał ode mnie plusa. Punky, gdy się denerwował, potrafił zachowywać się jak prawdziwy demon. Nie panował nad emocjami, co często skutkowało tym, że jechał do miasta porwać pierwszą napotkaną dziewczynę. Przywoził ją tutaj i gwałcił długimi godzinami, aby potem ją zabić. Takich zwłok od razu się pozbywał, nie przejmując się tym, że ofiary nie będą miały godnego pochówku.

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz