Rika
Punky zaniósł mnie do łazienki. Od czasu wyjścia z piwnicy nie widziałam Kaia, ale tak było nawet lepiej. Nie miałam ochoty na niego patrzeć. Najchętniej zaszyłabym się w miejscu, w którym nikt by mnie nie widział, lecz w niewoli nie było to możliwe.
Mężczyzna posadził mnie na zamkniętej klapie sedesu. Podszedł do wanny i zaczął nalewać do niej wody.
Wszystko okrutnie mnie bolało. Nie sądziłam, że przebywanie w jednej pozycji mogło być tak bolesne w skutkach. Ramiona wciąż płonęły mi żywym ogniem, a łydki niemiłosiernie piekły.
Poddałam się Punky'emu. Nazwałam go nawet królem. Zrobiłam wszystko, co uważałam za słuszne, aby ten się nade mną zlitował. Nawet zjadłam śniadanie na kolanach. Byłam taka głodna, że byłam w stanie zjeść cokolwiek i to nawet w tak uwłaczającej pozycji. Było mi niedobrze na wspomnienie o tym, jak żałośnie zachowywałam się przy moim porywaczu, ale kara uświadomiła mi, że stawianie się nie miało najmniejszego sensu. Miałam nadzieję, że gdy pokażę mężczyznom swoją uległość, zobaczą we mnie człowieka, a nie zabawkę.
Patrzyłam na to, jak mój oprawca się rozbiera. Gdy był już nagi, zbliżył się do mnie. Przełknęłam wstyd i otworzyłam usta, szykując się na to, że wepchnie mi do gardła penisa i każe mi sobie obciągnąć, ale nic takiego się nie wydarzyło. Punky chwycił mnie za szczękę i uniósł moją głowę tak, abym spojrzała mu w oczy.
- Mówiłem ci, że dziś już cię nie skrzywdzę, diabełku. Jeśli będę czegoś chciał, zakomunikuję ci to.
Woda już po kilku minutach wypełniła wannę. Mężczyzna podniósł mnie i pomógł wejść do środka. Sam usiadł tak, żeby plecami opierać się o tył wanny. Mnie posadził między swoimi rozkraczonymi nogami. Starałam się trzymać od niego tak daleko, jak to możliwe, jednak gdy Punky chwycił mnie za obolałe ramiona i przyciągnął tak, żebym się o niego oparła, nie walczyłam. Poczułam na plecach jego wzwiedzionego penisa i odpuściłam.
Poddawałam się jego dłoniom, które myły moje ciało z najwyższą czułością. Co jakiś czas stękałam z bólu, ale Punky nic nie mówił ani się ze mnie nie naśmiewał.
Płakałam cicho, nie chcąc go zezłościć. Nie miałam sił, aby wstrzymywać łzy. Potrzebowałam wyrzucić z siebie wszystko, co złe i negatywne. Skoro nie miałam chwili dla siebie, musiałam podzielić ją z nim.
- Chodź do mnie, maleńka.
Nie wiedziałam, co miał na myśli, ale szybko się o tym przekonałam.
Punky chwycił mnie w biodrach i odwrócił tak, abym usiadła okrakiem na jego udach. Odwracałam wzrok, ale mężczyzna mi na to nie pozwolił. Objął pokaleczonymi i pokrytymi bliznami dłońmi moją twarz. Jego buzia znajdowała się tak blisko mojej, że poczułam się niekomfortowo. Może gdyby Punky był przystojniejszy, a przynajmniej nie tak przerażający, łatwiej by mi się na niego patrzyło. Niestety nie było to możliwe, skoro miał tak paskudną twarz. Może nie byłam w stosunku do niego w porządku, gdyż z tego, co mi wyjaśnił wynikało, że to jego rodzice tak go skrzywdzili, ale Punky nie musiał stawać się potworem z charakteru. Miał szansę na normalne życie, jednak przekreślił je, stając się kimś, przed kim każdy rodzic ostrzegał swoje dziecko.
- Nie musisz się mnie obawiać, Riko. Nie zranię cię, jeśli będziesz posłuszna.
- Kto się tak skrzywdził, Punky?
Zmarszczył brwi, przechylając głowę na bok.
- Co masz na myśli, diabełku?
Pociągnęłam nosem. Odważyłam się nie zrywać kontaktu wzrokowego z moim porywaczem, co kosztowało mnie wiele wysiłku.

CZYTASZ
Rapture
AksiKolekcjoner Ciał. Tak go nazywają. Punky DeVaan ma trzydzieści lat i wiele grzechów na koncie. Przez to, co mężczyzna przeszedł w przeszłości, nie postrzega świata tak, jak inni. Miłość ma dla niego inne znaczenie. Jeśli kocha, to na zabój. Rika Lav...