Kai
Udało się. Wszystko się pięknie udało.
Rika wtulała się we mnie jak małpka. Na przemian śmiała się i płakała, a moje serce się radowało. Nie chciałem, aby moja księżniczka patrzyła na to, jak Michael i Christian skuwają Leona i wyprowadzają go z gabinetu naszego drogiego przyjaciela - Jasona.
Leon nie był taki głupi, za jakiego go mieliśmy. Współpracował z nami, choć nie oczekiwałem tego po nim. Był wyrozumiały i choć nie cierpiałem myśli, że kochał Rikę, to jedynie dzięki miłości do niej nasz plan się powiódł.
Kiedy jeden z informatorów Caleba zadzwonił do mnie z informacją o znalezieniu miejscu pobytu Riki, poczułem się tak, jakbym był aniołem i dostał skrzydła. Udało mi się dowiedzieć, że Leon wcale nie wywiózł Riki daleko, bo zaledwie pięćdziesiąt kilometrów stąd. Później nastąpiło zabicie matki Riki, ale już wtedy miałem najważniejsze informacje.
Udało mi się porozmawiać z Leonem przez telefon. Mężczyzna na początku nie był skory do negocjacji. Zarzekał się, że kocha Rikę i nigdy nie pozwoli jej odejść. Zapytałem go, czy ją skrzywdził, ale odparł, że jej nie zgwałcił. Co nie oznaczało jednak, że się z nią nie zabawiał.
Po długich negocjacjach udało mi się wywołać u Leona płacz. Zapytałem go, czy Rika go słyszy, ale on odparł, że zasnęła. Mógł więc swobodnie ze mną rozmawiać. Udało mi się go przekonać do tego, żeby nie więził Riki i nam ją oddał. Nie chciał przyjąć mojej propozycji, jednak zaproponowałem, że w zamian za to, że Rika wróci bezpiecznie do domu, on zostanie uniewinniony za swoje zbrodnie, ale przetransportujemy go do innego kraju, gdzie będzie mógł zacząć życie od nowa. Do ostatniej minuty nie wierzyłem w to, że Leon mnie posłucha i przywiezie Rikę do urzędu, ale zrobił to. Co więcej, postarał się, i ubrał Rikę w suknię, którą dla niej zamówiłem. Była inna od tej, którą dziewczyna miała mieć na sobie na naszym oficjalnym ślubie z Punky'm, ale zamówiłem nową dlatego, że wolałem nie przywracać jej przykrych wspomnień.
Przytulałem ją do piersi, gdy Leona wyprowadzano z sali. Czekał na niego samochód, który miał wywieźć go na granicę kraju, a tam mieli odebrać go odpowiedni ludzie, którzy mieli zająć się urządzaniem Leonowi nowego życia. Mimo, że nienawidziłem gościa za to, co zrobił, po części go rozumiałem. Sam kochałem Rikę najbardziej na świecie, oczywiście na równi z Punky'm, więc pojmowałem, dlaczego chciał mieć ją tylko dla siebie.
Miłość potrafiła omotać człowieka tak, że nawet nie zdawał sobie sprawy, iż nie postępował racjonalnie. Czyn Leona nie różnił się wiele od tego, co zrobiliśmy Rice razem z Punky'm, jednak wiedziałem, że to my damy jej dobry dom. Leon może miałby jej coś do zaoferowania, ale skoro nie pomógł Rice, gdy znęcał się nad nią jej brat, Leon nie mógł być do końca dobrym człowiekiem. Nie, żebyśmy my tacy byli, ale byłem gotów walczyć o miłość, choćbym na końcu tej drogi miał umrzeć.
- Kai, nie masz pojęcia, jak się bałam!
Przycisnąłem usta do czubka jej głowy i kołysałem się z nią w przód i w tył. Na sali zostali Jason, Christian i Matthew. Chciałem zaczekać na powrót Michaela i Caleba, aby byli świadkami, jak biorę Rikę za żonę. Co prawda, nie wyraziła jeszcze zgody, więc miałem pewne obawy, jednak głęboko wierzyłem w to, że skoro przetrwaliśmy tak wiele nieprzyjemności, życie w końcu się nad nami zlituje.
- Już wszystko dobrze, maleńka. Jestem tu z tobą.
- Co z Punky'm? Żyje?
Uśmiechnąłem się do niej pocieszająco, gdy odsunęła się ode mnie nieznacznie, aby spojrzeć mi w oczy. Wyglądała prześlicznie w tej sukni. Szkoda, że Punky nie mógł na to patrzeć, ale wiedziałem, że gdy się obudzi, nie będzie na mnie zły za to, co zrobiłem. Znając go, poklepie mnie po plecach i pochwali, że w końcu pozwoliłem swojej dominującej stronie dojść do głosu.

CZYTASZ
Rapture
AcciónKolekcjoner Ciał. Tak go nazywają. Punky DeVaan ma trzydzieści lat i wiele grzechów na koncie. Przez to, co mężczyzna przeszedł w przeszłości, nie postrzega świata tak, jak inni. Miłość ma dla niego inne znaczenie. Jeśli kocha, to na zabój. Rika Lav...