38

5.3K 166 6
                                    

Punky

- Matthew, Matthew. Zegar tyka. Czas śmierci jest coraz bliżej.

Obserwowanie przerażonego mężczyzny działało na mnie jak narkotyk. Nie, żebym kiedykolwiek brał dragi. Nie interesował mnie ten świat sztucznie tworzonej adrenaliny. Wolałem dostarczać sobie wrażeń w przyjemniejszy sposób, który nie niszczył mojego ciała fizycznie, ale psychicznie, to już na pewno.

Chodziłem wokół Matthew Lavona z metalowym prętem w dłoni. Mężczyzna kulił się w sobie i próbował wydobyć z siebie łzy, ale marnie mu to szło. Najwyraźniej nie zależało mu na życiu tak bardzo, jak sądziłem. Dla niego od zawsze liczyła się tylko kasa.

- Nie widać, że stęskniłeś się za swoją córeczką, popaprańcu. Nie zareagowałeś nawet wtedy, gdy Rika wyznała ci, że ją zgwałciłem. Naprawdę choć troszeczkę cię to nie obchodzi?

Adwokat drgnął, gdy uderzyłem go prętem w brzuch. Michael, który stał z boku i opierał się plecami o ścianę, zaśmiał się dźwięcznie. Sam również się uśmiechnąłem, czując nieprawdopodobne szczęście, które otulało mój organizm. Nie pamiętałem, kiedy po raz ostatni zabiłem mężczyznę. Skupiałem się na kobietach, gdyż pozbawianie ich życia przynosiło mi największą satysfakcję, co jednak nie oznaczało, że miałem zamiar w mniejszym stopniu cieszyć się zabójstwem Matthew Lavona.

- Rika jest...

- Jaka? - spytałem, przykładając mu rozżarzony od ognia w kominku pręt do uda. Gdy poczułem smród palonej skóry, odsunąłem pręt, a Lavon załkał.

- To dorosła kobieta. Proszę, niech mnie pan wypuści.

- Żartujesz sobie? - spytałem, plując mu prosto w twarz. - Mam wypuścić tatuśka mojej dziwki dlatego, że mnie o to poprosi?

Nie chciałem nazywać Riki w taki sposób. Miałem do niej szacunek i najchętniej nazywałbym ją swoją królową, lecz chciałem wywołać określoną reakcję u swojej ofiary. Miałem nadzieję, że jeśli obrażę godność Riki, Lavon zacznie interweniować i w końcu go rozwścieczę, ale nie wyglądało na to, aby w najbliższym czasie miało do tego dojść.

- Wiem, kto stoi za zamieszczeniem artykułu o Rice w gazecie.

Zamarłem.

- Przecież gdy wcześniej z tobą rozmawiałem, zarzekałeś się, że nie wiedziałeś o tym, iż twój synek, Will, zdechł z rąk Riki. Zachowywałeś się tak, jakbyś wciąż wiedział, że masz dwójkę dzieci.

- Dlatego, że nie wierzyłem w to, co pisali o Rice w tym szmatławcu - odrzekł i choć wszystko zaczynało układać się w dziwną układankę, to z zaciekawieniem słuchałem tego, co facet miał mi jeszcze do powiedzenia. - Uznałem, że to wyssana z palca historia, jednak skoro obiecałem sobie i żonie, że nie będę wtrącał się w życie naszych dzieci, zamierzałem dotrzymać danego jej słowa.

- Zaczekaj. Mówiłeś, że rozwodzisz się z żoną. Dlaczego więc tak bardzo zależy ci na jej zdaniu?

Lavon się spiął. Michael, aby też mieć trochę zabawy z sesji tortur, wylał na drżące ciało naszej ofiary wiadro lodowatej wody. Matthew przeklął, a Michael się zaśmiał. Sam również wybuchnąłbym śmiechem, ale byłem tak wściekły i zdezorientowany, że nie potrafiłem się rozluźnić. Nagle plan tortur nad nowojorskim adwokatem zszedł na bok. Za bardzo interesowało mnie bowiem to, co działo się w życiu mojej Riki i jej popieprzonych rodziców.

- To ona kazała zamieścić ten artykuł o Rice w gazecie.

Dobrze, że niedaleko mnie stało krzesło. Opadłem na siedzisko bowiem z całym impetem i odchyliłem głowę w tył, próbując to sobie wszystko jakoś poukładać. Lavon jednak, jakby liczył na to, że się nad nim zlituję, kontynuował wywód.

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz