18

6.8K 208 22
                                    

Punky

- Nie mogę na to patrzeć. Proszę, nie rób jej tego więcej. 

Prychnąłem. Skończyłem właśnie przygotowywać śniadanie dla Riki. Nie jadła nic odkąd ją porwaliśmy, więc musiałem o nią zadbać. Czułem się źle z tym, że jej zachowanie przesłoniło mi spojrzenie na jej potrzeby życiowe, ale zamierzałem to nadrobić.

Odwróciłem się z miską owsianki pełnej owoców. Spojrzałem na Kaia, który siedział przy kuchennym stole, trzymając głowę w rękach. Wpatrywał się tępo w stół tak, jakby widział na nim jakiś piękny malunek, który mógł obserwować tylko on.

- Musiałem dać jej karę. Czy nie widzisz tego, z jakim brakiem szacunku się do nas odnosi? Nie mogę tego tolerować.

- Zniszczyliśmy jej całe życie, Punky! Rika nie ma nikogo! Jest sama!

- Ja też jestem sam...

- Nieprawda! - odkrzyknął Kai. Podszedł do mnie i choć zwykle to ja nad nim dominowałem, nie zdziwiłem się, gdy chwycił mnie za podbródek. Nakierował moje spojrzenie na siebie. Uległem mu tylko dlatego, że go kochałem. Gdyby ktoś inny zachował się wobec mnie w taki sposób, uciąłbym mu rękę, a potem fiuta. Chyba, że byłaby to kobieta. - Masz mnie, Punky! Zawsze z tobą byłem! Odciąłem się od rodziny dla ciebie! Chciałem z tobą być, ale przez lata milczałem, bo bałem się, że gdy wyznam ci swoje uczucia, ty mnie odtrącisz! Punky, nie chcę żebyśmy tak okropnie traktowali Rikę. Nie wiem, czy...

- Posłuchaj mnie, Kai.

Odłożyłem miskę z owsianką na stolik. Woda w czajniku właśnie przestała się gotować. Za kilka chwil musiałem iść do Riki ze śniadaniem i herbatą, aby nabrała sił. Co prawda, nie zamierzałem pozwolić jej zjeść śniadania w komfortowych warunkach, przedłużając jej karę, ale miałem nadzieję, że po wszystkim dojdzie do pewnych wniosków. Nie chciałem wiecznie niszczyć jej życia, ale człowiek czasami potrzebował działania silnej ręki, aby uzmysłowić sobie, że nie mógł zachowywać się jak rozpuszczony bachor.

Położyłem ręce na dłoniach Kaia, którymi ten objął moją twarz. Widziałem w jego oczach strach. Rozumiałem z czego wynikał. Zazwyczaj znęcanie się psychiczne nad ludźmi sprawiało mi niebywałą frajdę, ale patrzenie na cierpienie Kaia było dla mnie okropną torturą. Nie mogłem pozwolić na to, aby dłużej to trwało. 

- Kocham cię z całego serca, Kai - zacząłem, uśmiechając się do niego z czułością. - W moim życiu zawsze będzie dla ciebie miejsce. Doceniam to, że wyrzekłeś się dla mnie swojego dawnego życia. Nie pochwalam tego, że odciąłeś się od rodziców, jednak gdyby chcieli, skontaktowaliby się z tobą. Mają taką możliwość, a jednak jej nie wykorzystują. 

- Boże, Punky...

Pokręciłem przecząco głową, prosząc go niemo o to, aby pozwolił mi mówić dalej. Zwykle nie unosiłem się emocjonalnie, ale Kai wywoływał we mnie uczucia, o których istnienie bym siebie nie posądzał. 

- Jesteś najpiękniejszą istotą w moim życiu. Fakt, że porwałem Rikę, mówi sam za siebie. Zależy mi na tym, abyś był szczęśliwy, dlatego dla ciebie zabrałem tą dziewczynę z jej życia. Wiem, że to była słuszna decyzja. Gdybyśmy nie porwali Riki, trafiłaby w ręce służb specjalnych, które by ją zniszczyły. Wiem, że sami nie jesteśmy od nich lepsi, bo krzywdzimy osobę, która jest niesamowicie kochana i dobra, ale wierzę, że damy jej dobry dom. To zrozumiałe, że na początku się stawia. Nie rozumie tego, co się stało. Stara się wyprzeć to ze świadomości, ale nie możemy pozwolić jej żyć w tej bańce. Dlatego wierzę, że po dzisiejszej karze zrozumie, że nie jesteśmy śmieciami, a ludźmi, którzy zasługują na szacunek. 

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz