11

8.4K 244 35
                                    

Rika

Szarpałam się z Punky'm i jego przyjacielem, który miał na imię Kai. Czułam, że byłam w ramionach tego drugiego mężczyzny. Moje nagie ciało zostało owiane zimnym powietrzem, gdy wyszliśmy z samochodu, ale już po chwili było mi ciepło. Zostałam posadzona na skórzanym fotelu w samolocie, po czym poczułam na udach dłonie obu porywaczy. Nie mogłam ich zobaczyć przez opaskę na oczach, ale to nie powstrzymało mnie przed tym, czego się dopuściłam. 

Zanim zostałam zapięta pasami, szarpnęłam się w górę. Przez opaskę nic nie widziałam, więc nie miałam orientacji w terenie. Gdyby nie ręce, które miałam skute za plecami, moja sytuacja byłaby znacznie łatwiejsza. Niestety, szybko dotarło do mnie, że popełniłam błąd. Stało się to dokładnie w chwili, w której padłam na kolana, aby następnie polecieć na twarz. Krzyknęłam przez knebel, ocierając sobie czoło i policzek szorstką wykładziną. 

- Cholera jasna, diabełku! Co ty wyprawiasz?

Punky zdjął mi opaskę i jednym ruchem pozbawił mnie tego przeklętego knebla. Spojrzałam mu z wyrzutem w oczy. Przez łzy prawie nic nie widziałam, ale tak było nawet lepiej. Oblicze Diabła było paskudne. Nie powinnam oceniać człowieka po tym, jak wyglądał, ale biorąc pod uwagę to, czego się na mnie dopuścił, nie mógł być dobry.

- Wypuście mnie! Macie mnie w tej chwili rozkuć, kurwa!

Nie przeklinałam. Nienawidziłam przeklinać. Czułam się wówczas brudna, ale emocje nie pozwoliły mi zachowywać się potulnie.

Mężczyzna objął szorstkimi dłońmi moją twarz. Zbliżył się do mnie tak mocno, że odruchowo próbowałam odsunąć się w tył. Moje starania spełzły jednak na niczym, gdyż w chwili, w której się odchyliłam, poczułam na ramionach czyjeś dłonie. Byłam pewna, że należały do Kaia.

Wyrywałam ręce z kajdan. Próbowałam wstać, ale mężczyźni przytrzymywali mnie tak mocno, że nie było to możliwe. Nie chciałam jednak się poddawać. Nie, jeśli była to moja prawdopodobnie ostatnia szansa na ucieczkę. 

- Dosyć, Riko - warknął gardłowo Punky, obejmując dłonią tył mojej głowy.

- Nie! To chore, żeby porywać ludzi! Nic wam nie zrobiłam!

- Wolałabyś trafić do pierdolonego więzienia? Kurwa, nie wiem, co zrobiłaby z tobą policja czy FBI. Ja pierdolę, nie mam pojęcia, kto zajmuje się sprawami osób, które są objęte Programem Ochrony Świadków, ale mam to w dupie! Jeśli nie porwalibyśmy ciebie właśnie teraz, twoje życie byłoby zagrożone!

- Czy ty siebie słyszysz?! - odkrzyknęłam, niemal plując mu z wściekłości w twarz. - Jesteście popieprzeni! Jeśli mnie nie wypuścicie, to...

- To co nam zrobisz? - spytał Diabeł spokojnym głosem, choć nie sposób było nie zauważyć, że podszyty był on nienawiścią i wyższością. - Zabijesz nas? Zgłosisz na policję? Możemy razem iść do więzienia, czemu nie? Dla mnie nie ma jednak różnicy, skoro od dziś i tak będziemy razem mieszkać. Nie wiem, jak ty, ale ja wolałbym żyć w bardziej komfortowych warunkach niż cztery ściany celi. Rozumiem twoje rozgoryczenie, maleńka, ale nie ma sensu z nami walczyć. Tylko się zmęczysz. Mam nadzieję, że weźmiesz sobie do serca moje słowa, bo Kai może potwierdzić, jak szybko potrafię się zdenerwować. Nie chciałabyś, żebym cię ukarał, Riko.

On był chory. Oni obaj byli chorzy. 

Kręciłam przecząco głową jak w transie. Punky patrzył na mnie twardo, a Kai złożył pocałunek na mojej głowie.

Uśmiechnęłam się do Diabła. Zmarszczył brwi, jakby nie wiedział, co planowałam. Cóż, sama nie byłam tego pewna, ale w takiej sytuacji nic nie mogło być zaplanowane. 

RaptureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz