xv. impuls

974 74 71
                                    

     — Jak następnym razem postanowisz wybrać się na taką wycieczkę, bądź tak dobra i uprzedź mnie o tym wcześniej... Nie jestem już młody, Ri, dostałem prawie zawału gdy zniknęłaś. 

     — Wiesz, mnie samej też niespecjalnie uśmiechał się spontaniczny wyjazd do Atlanty. Ale mamy teraz przynajmniej pewność, że żyją. Obie.

     Twarz Johna wyraźnie złagodniała na jej słowa, a z ust wydostało się ciche westchnienie. Gdy poprzedniej nocy powrócili do kościoła, grupa przyjęła ich pojawienie się z zarówno ulgą jak i niepokojem. Wszyscy niecierpliwie wysłuchiwali wieści dotyczących szpitala w Atlancie i ludzi, którzy porwali Emily i Beth. Sam John padł na kolana gdy tylko usłyszał, że jego ukochana żyje. Riley wiedziała, że gdyby nie obecność pozostałych członków grupy, mężczyzna byłby w stanie rozpłakać się z radości. 

     Z samego rana wszyscy rozpoczęli przygotowania do wyjazdu. Musieli upewnić się, że kościół będzie odpowiednio ufortyfikowany, gdy większa część grupy pojedzie do Atlanty. Tyreese opowiedział Riley, że poprzedniego dnia wydarzyło się naprawdę wiele złego. Okazało się, że podczas wyprawy do banku żywności, Bob został ugryziony. Meżczyzna zataił jednak ten fakt przed resztą grupy, a wieczorem, gdy ona i Daryl ruszyli za Carol, czarnoskóry wymknął się z kościoła. Ludzie z Terminusa, którym cudem udało się przeżyć po ataku, zaczaili się i zaatakowali go, porwali i odcięli mu nogę, by następnie ją zjeść. Ich kolejnym punktem było dokonanie zemsty za całą społeczność Terminusa - napad na kościół. 

     — Cieszę się, że udało wam się wrócić — powiedział Tyreese w trakcie relacjonowania tragedii zeszłej nocy. — Ale dobrze, że nie było was przy tym, co się tu wydarzyło.

     Rick wpadł podobno w prawdziwy szał. Całkowicie zdominował niedobitki z Terminusa, które wpadły do kościoła uzbrojone i zapewniające o rychłej śmierci członków jej grupy. Grimes błyskawicznie odwrócił ich role i sprawił, że Gareth i jego banda w momencie stali się ofiarami. Tyreese powiedział jej, że jeszcze nigdy nie było dane mu widzieć szeryfa w takiej furii. I Riley mimowolnie z ulgą przyjęła fakt, że nie musiała oglądać tego co spowodowało na podłodze kościoła tak duże, krwawe plamy. 

     — Udało wam się dowiedzieć coś więcej? — głos Johna wyrwał ją z zamyślenia. Podniosła na mężczyznę wzrok; przyglądał jej się uważnie, głodny szczegółów dotyczących stanu Emily.

     — Tylko tyle, co powiedział nam Noah. — odparła szatynka. Czarnoskóry chłopak był skory do pomocy; czy to przez dług wdzięczności za ocalenie mu życia, czy przez fakt, że członkowie grupy znali Beth, która pomogła mu uciec - nikt nie wiedział. — Dopytywałam go o nią gdy wracaliśmy, ale powiedział tylko tyle, że przenieśli ją na inne piętro. Ktoś z nich musiał wiedzieć, jaką funkcję pełniła w przeszłości...

     — Myślisz, że komuś z personelu udało się przeżyć? — John uniósł do góry brew, niespecjalnie przekonany co do tej myśli. 

     — Nie mam pojęcia — Riley westchnęła krótko. — Wiesz przecież, jak wyglądał szpital, gdy wszystko się zaczęło. Sztywni byli dosłownie na każdym kroku... Ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej przekonuje mnie myśl, że ktoś mógł oczyścić to miejsce. Nam udało się odzyskać więzienie, a przecież nieumarłych było tam o wiele więcej.

     — Fakt, tylko że więzienie nie znajdowało się w centrum ogromnego miasta wypełnionego po brzegi chodzącymi trupami. — John wymamrotał pod nosem. Podparł się pod boki i zapatrzył na dziewczynę. — Ale coś w tym jest. Wspomniałaś też o policjantach...

     — Nie widziałam żadnego z nich z bliska — odpowiedziała szybko. — Nie wiem, jakie mieli odznaki. Mogą być z APD, ale nie mam pewności.

𝐒𝐏𝐈𝐓𝐅𝐈𝐑𝐄━━ ᴅᴀʀʏʟ ᴅɪxᴏɴOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz