Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miała przeczucie.
Chore, niewyjaśnione przeczucie, w które nigdy nie wierzyła i które zawsze usiłowała tłumaczyć sobie wyłącznie logicznymi, jasnymi argumentami. Ten ciężar na żołądku, albo gula zapadająca się na dnie gardła, czy nieprzyjemny dreszcz przebiegający przez plecy... a ponad wszystko wisząca nad nią, niezrozumiała zapowiedź czegoś naprawdę paskudnego.
Jak dotąd doświadczała tylko wyłącznie w swojej pracy — wzmożony w niej, lekarski instynkt, wielokrotnie zmuszał ją do nakłaniania pacjentów na badania, które zdawały się pozornie niepotrzebne, a finalnie pozwalały ujawnić ich głęboko ukryte dolegliwości. Nie była to rzecz jasna reguła, a raczej zrodzone z kompletnie przypadkowych myśli obawy i podejrzenia. Flint ufała jednak swoim instynktom i dzięki nim oszczędziła niepotrzebnego cierpienia wielu swoim pacjentom.
Ale jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się doświadczyć podobnych odczuć w świetle zagrożenia skierowanego na nią.
Victor nie był jej obcy. Okazał się być tym samym mężczyzną, który odebrał jej czekan tamtej nocy w lesie, a później próbował uderzyć ją karabinem, gdy kazała mu się pierdolić. Deptał zwłoki Abrahama i wyraźnie ją prowokował, usiłując wyciągnąć z niej jakąkolwiek reakcję — ta, którą otrzymał, nie przyniosła mu jednak satysfakcji.
Podpadła mu już wtedy — choć tak naprawdę nie zrobiła nic poza uderzeniem w jego ego i doprowadzeniem do wściekłości za pomocą paru słów. Już wtedy, gdy Simon odciągał go od niej, Victor wyglądał tak, jakby najchętniej rozszarpałby ją na strzępy i ochoczo grzebał w jej wnętrznościach.
Paraliż, który ogarnął ją więc gdy uświadomiła sobie, że zabiła jego brata, był jak najbardziej zrozumiały.
Nie potrafiła się obronić, gdy wyciągnął ją z łazienki i siłą oderwał od słabego Johna. Nie mogła zareagować, gdy jej przyjaciel odepchnięty został do tyłu i skrzywił się z bólu pulsującego w jego klatce piersiowej. Nie była w stanie podnieść się na nogi, kiedy Victor przeciągnął nią po podłodze tak jakby nie ważyła nic, nie zwalniając żelaznego uścisku na jej nadgarstku.
Czuła się tak samo bezbronna i bezsilna jak na parę chwil przed swoim pierwszym zabójstwem.
Ale potem ktoś wpadł w Victora z niewyobrażalną siłą i oderwał ją od niego jednym, zwinnym ruchem. Flint nie zdołała nawet mrugnąć, a już znajdowała się za szerokimi plecami wysokiego, wściekłego bruneta, do którego jej nastawienie zmieniało się diametralnie z każdym mijającym dniem.
Nie dane jej było zobaczyć twarzy Jasona. Jedynymi sygnałami sugerującymi furię, jaka nim kierowała, było nieregularne, szybkie poruszanie się i opadanie jego klatki piersiowej, a także zaciśniętę do białości pięści, które trzymał po bokach. Łucznik był zgarbiony — stał w lekkim rozkroku i zasłaniał nią całą swoją sylwetką, gotów do ewentualnego pojedynku.