Rozdział 2

2.5K 118 418
                                    

Osamu jak zwykle obudził irytujący dźwięk. Aru na dźwięk budzika się zerwał i zeskoczył prosto na Aoi szczekając.

- Osamu... wyłącz to zaraz ojciec tu przyjdzie....

Brunet na życzenie siostry wyłączył budzik i mruknął z niezadowolenia.

- No już Aru już... - mrukła brunetka prubując uspokoić pieska lekko go głaskając. Po chwili Aru znów był spokojny.

- Przynajmniej dzisiaj piątek...- odparł Osamu

- Racja... ale wciąż mi się nie chce.

- Uh.. dobra chodź - Osamu westchnął.

Aoi wsunęła materac pod łóżko Osamu i poszła do swojego pokoju się przebrać.

Dazai spojrzał na Aru, a piesek spojrzał właścicielowi w oczy.
- Życz mi szczęścia dzisiaj piesku...

Chuuya leżał w dalszym ciągu w swoim łóżku z pandą, kiedy do pokoju wbił mu ojciec z poduszką, którą następnie rzucił prosto w rudego.

- wstajemy wasza wysokość! - odparł a następnie chwycił za pilota odsłaniając rolety.
- masz 15 minut, czekam w samochodzie - odparł po czym wyszedł z pokoju idąc na dół.

Chuuya powoli otworzył oczy.
- matko... Nie chcę.... - odparł po czym ciągle wstał z łóżka, przebierając się w swoją, białą koszulkę, czarne rurkowe spodnie z dziurami i do tego swoją skórzaną czarną kurtkę.
Nizołek poprawił sobie  włosy, po czym wziął plecach i zszedł na dół zabierając śniadanie, które zrobił mu ojciec iż jego mama już dawno była w stajniach.
Chuuya poszedł do wyjścia a następnie ubrał wysokie czarne trampki i wyszedł z domu idąc do samochodu.

- dzień dobry wasza wysokość - ojciec poczochrał mu włosy.

- tataaaa - przeciągnął od niechcenia.

- coś ty taki nabrmuszony ?

- nie chce mi się po prostu - odparł przecierając oczy - spać mi się chce mogę nie iść dzisiaj...?

- nie ma takiej opcji, szkoła jest ważna więc będziesz chodził a nie opuszczał lekcje i tak masz już w domu taryfę ulgową, więc tyle możesz zrobić - odparł a następnie odpalił samochód.

Chuuya jedynie westchnął ciężko i zjechał na fotelu.

Jakieś kilka minut później byli już pod budynkiem szkoły.

- no to śmigaj

Chuuya ociągle wyszedł z auta.

- miłego dnia w szkole

- dzięki... - Westchnął - to pa

- kocham cię, pa - mężczyzna uśmiechnął się do rudego.

- ja ciebie też - wydukał z delikatnym uśmiechem a następnie zamknął drzwi i udał się do budynku szkoły.

Osamu zszedł po schodach na dół do kuchnii.

- Co z ciebie za żona będzie!? Nawet jajek usmażyć nie umiesz!

Już z korytarza było słychać jak ich matka krzyczała na Aoi.

Osamu wszedł do kuchni.
- Dzień dobry mamo...

- Jeszcze ciebie tu brakowało...

- Mogę pomóc Aoi?

- Normalny ty jesteś?! Gotowanie to rola kobiety! Poza tym ja tego nie zrobię... głowa mnie boli...

Brunet zmarszczył brwi. Oczywiście ich mama pewnie wczoraj znów piła, a teraz kac rozwala jej głowę. Aoi podała Osamu talerz z tostami i lekko spalonym jajkiem.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz