Rozdział 56

859 50 128
                                    

Nadeszła sobota dosyć ponura z racji na pogodę, gdzie miał cały dzień padać deszcz i było dosyć ponuro..
Wszyscy siedzieli na śniadaniu a chuuya bił się z myślami czy pogadać z rodzicami czy nie... W końcu jednak chciał zacząć temat, ale obleciał go mały strach... Więc postanowił poczekać do końca śniadania..

Kiedy Osamu z Aoi skończyli jeść udali się na kanapę aby obejrzeć bajki.

Chuuya w tym czasie poszedł do Wyspy kuchennej za rodzicami..
- mamo... Tato... ? Możemy pogadać...? - zapytał niepewnie.

- a możemy wieczorem?  ja mam teraz pracę a mama pewnie będzie zajęta papierkową robotą. - mężczyzna nawet nie spojrzał w kierunku syna .

Chuuya przygryzł wargę i zacisnął pięści.
- MOŻECIE PRZESTAĆ MNIE IGNOROWAĆ ?! - krzyknął a jego oczy delikatnie się przeszkliły.

Osamu wraz z Aoi odwrócili się gwałtownie i spojrzeli na Chuuyę.

Pani Elizabeth wzdrygneła się delikatnie, a następnie spojrzała na Chuuyę nie mało zaskoczona. Jego ojciec tak samo.
- nie ignorujemy cię - odparła opierając się o blat.

Chuuya śmiechnął ironicznie.
- W OGÓLE  NIE ZWRACACIE NA MNIE UWAGI ! NAWET SIĘ NA MNIE NIE SPOJRZYCIE ! PRZESTALIŚCIE ZE MNĄ ROZMAWIAĆ ! - wyłkał - ja się już dla was nie liczę ! Macie mnie w dupie przez całe dnie ! Nawet się nie cieszyliście jak wam mówiłem, że dostałem piątkę z maty ! Myślałem, że będziecie chociaż ze mnie dumni, że w końcu się czegoś nauczyłem, że dobrze mi idzie na treningach ! Ale nie ! Macie to wszystko gdzieś! - załkał.

- chuuya.. - pani Elizabeth chciała coś powiedzieć ale syn jej przerwał. 

- Nawet nie umieliście podpisać mi głupiego papierka do szkoły! Nie liczę się już dla was ! Rozumiem, że Aoi i Osamu potrzebują waszego wsparcia , ale ja też tu mieszkam ! Też chcę mieć od was trochę uwagi ! - wyłkał niemalże dławiąc się łzami - macie mnie już totalnie w dupie ! Zapomnieliście o mnie ! Jak mnie już nie kochacie wystarczy powiedzieć - załkał - gdybyście nie zauważyli to jak mnie traktujecie też mnie boli ! Ja też mam uczucia ! - wyłkał - Jestem pewny, że gdybym teraz wyszedł to byście do cholery nawet tego nie zauważyli! Macie nowe dzieci i co ?! Ja poszedłem w kąt ?! - Krzyknął a łzy kolejno spływały mu po policzkach.

Pani Elizabeth z mężem stali bez słowa było im głupio... W końcu chuuya miał rację... Odsunęli go od siebie... Tak ich pochłonęła sytuacja Aoi i Osamu, że zapomnieli o własnym dziecku.
- kochanie... Nigdy z tatą nie odsunęli byśmy ciebie od nas.. po prostu - westchnęła.

Chuuya zacisnął pięści.
- też mi coś ! Mówisz teraz tak żeby mi przykro nie było ! - Krzyknął.

- chuuya nie krzycz już tak... - mężczyzna podszedł do rudego i złapał go za ramiona

Nizołek jednak odsunął się od ojca.
- Zostaw ! Nie mam ochoty z wami rozmawiać.. jak już sobie o mnie przypomnicie to wtedy możemy pogadać ! - załkał a następnie szybszym krokiem udał się do wyjścia zabierając ze sobą bluzę z wieszaka .

- synku a ty dokąd ? ! - pani Elizabeth poszła szybko za Rudowłosym, który szybkimi krokiem wyszedł za drzwi.

- Gdzieś gdzie mnie ktoś może zauważy ! - Krzyknął łamiącym się głosem a następnie zaczął Biec w stronę bramy.

- Chuuya ! - kobieta Krzyknęła za synem- WILLIAM ZRÓB COŚ ! - Krzyknęła

Mężczyzna ubrał się szybko a następnie zaczął biec za Chuuyą.

Osamu siedział jak wmurowany, zrobiło mu się przykro na wieść jak chuuya naprawdę się czuł.
Brunet skulił się na kanapie i przytulił do siebie Aru. Bał się, że nizołek może zrobić coś głupiego...

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz