Następnego dnia Dazai obudził się w dokładnie tej samej pozycji w której zasnął. Promienie słońca wpadały do pokoju nadając wszystkim kolorom bardziej żywych odcieni. Chuuya jeszcze spał. Osamu nie chciał go budzić, a po za tym było mu wygodnie tak jak leżał. Wtulił się jeszcze bardziej w rudego i znów zamknął oczy.
Powoli wybijała 12.
Chuuya dopiero co zaczął się budzić.
Nizołek otworzył powoli oczka a pierwsze co zobaczył to Dazaia, który w ciągu dalszym był do niego przytulony.
Rudowłosy objął go bardziej i delikatnie pogładził go po włosach, tym samym ponownie wtulając w nie twarz.Osamu znów zaczął się powoli budzić. Chuuya... nocowanie... zaraz będzie musiał wracać do domu ale tak strasznie nie chce. Chce jeszcze spać... trudno...
Tak jeszcze minęło z pół godziny a może nawet z godzinka.
Chuuya całkowicie przytomny po prostu leżał sobie wygodnie z Dazaiem w objęciach, delikatnie przy tym gładząc go albo po włosach lub po policzku.
Co jak co ale pasowało mu takie coś i mógł by tak codziennie. Cóż w końcu spanie z Dazaiem okazało się być jedną z najlepszych rzeczy jakie doświadczył w życiu.*sen*
Osamu znów siedział skulony przy łóżku. Całkiem sam, w pustym pokoju. Ręce mu się trzęsły, oddech był nie równomierny, a po policzkach spływały łzy. Nawet nie wiedział gdzie jest Aoi i Aru... jedyne osoby które mogły by go powstrzymać na duchu. Nagle usłyszał walenie do drzwi, które były zaparte krzesłem.- OTWIERAJ GÓWNIARZU!!
Brunet schował głowę między kolanami
- błagam... zostaw mnie... - szeptał czując jak jego panika wzrasta.- LICZE DO TRZECH!!!
Osamu tego nienawidził.
- RAZ!! - Jego oddech zaczął przyspieszać, a po twarzy zaczęło spływać jeszcze więcej łez
- DWA!!! - Nie, nie, nie, nie, nie proszę...
- TRZY!!! - Osamu zacisnął z całej siły powieki i wstrzymał oddech. Drzwi otworzyły się z hukiem.*koniec snu*
- NIE!!! - Osamu zerwał się z wrzaskiem. Chwila. Gdzie on jest? To nie jego pokój...
Chuuya aż poderwał się razem z nim .
- spokojnie! - nizołek aż sam się wystraszył - nie wiem co ci się śniło, ale spokojnie to był tylko zły sen... Nic cię tu nie zje i nikt ci krzywdy nie zrobi - Wydukał patrząc na Bruneta po czym delikatnie go przytulił - jest okej, spokojnie...Dazai oddychał głęboko starając się uspokoić. Delikatnie odwzajemnił uścisk rudowłosego. Po kilku minutach jego oddech stał się równomierny.
- przepraszam że cię wystraszyłem..- nie no, nic się nie stało - odparł z delikatnym uśmiechem - przecież nie miałeś na to wpływu, więc nie musisz przepraszać . Wyspałeś się chociaż już w sumie 13 - śmiechnął
- heh... ta... nie dusiłem cię w nocy?
- nieeee , przyjemnie mi się spało - odparł z uśmiechem odklejając się od Dazaia.
- to jak idziemy coś w szamać nie?- Bardzo chętnie... - mruknął powoli podnosząc się z wyrka
Chuuya wygramolił się z łóżka a następnie zszedł z Dazaiem na dół do kuchni, gdzie praktycznie po całym domu niósł się zapach obiadu.
- hej mamo - chuuya uśmiechnął się do kobiety .
- o proszę moje śpiochy wstały, przyznajcie się do której siedzieliście w nocy hmm ?
- jakoś nie do późna coś po pierwszej chyba było.... - odparł chuuya siadając na krześle barowym razem z Dazaiem.
- niech będzie - zaśmiała się a następnie podeszła do Chuuyi i dała mu buziaka w policzek na dzień dobry.
CZYTASZ
U boku nadziei / soukoku
Fanfiction18+ .... - Myślałem że się uspokoiłeś ze swoją zazdrością, ale jak widzę dalej masz problem!! Nawet nie wiesz jak to jest kochać dziewczynę, bo jesteś PIERDOLONYM PEDAŁEM!! - Osamu otworzył szerzej oczy, miała to być tajemnica. Chuuya stał jak wry...