Rozdział 10

1.1K 67 266
                                    

Nastał ranek. Najmniej ulubiona część dnia Osamu. Leniwie podniósł się z łóżka i rozejrzał się dookoła.

- Wolałbym zrobić obiad z Aru niżeli tam iść. - momentalnie Aru się podniusł patrząc na właściciela wielkimi oczami. - Oczywiście to był żart głupku... - mruknął czochrajac go po główce.

Chuuya szybko zerwał się z łóżka a następnie ubrał się wziął misia i pobiegł na dół.

- gotowe ! Możemy jechać ! - odparł z uśmiechem .

- w porządku w takim razie zawiozę cię - mama rudego delikatnie się uśmiechnęła a następnie oboje wyszli na dwór.

Chwilę później znaleźli się pod budynkiem szkoły.
Chuuya szybko wbiegł do środka a następnie udał się do klasy gdzie mieli mieć lekcję.
Rudowłosy postawił misia na stoliku gdzie siedzi Osamu a następnie podszedł do Ranpo.

- ej Ranpo słuchaj pilnuj tego misia żeby go nie zabrał nikt ! - Wydukał a następnie napisał jeszcze na kartecce na dole
" chuuya<33"

- oh umm w porzo ... A ty gdzie ?

- do domu muszę wrócić to pa ! I dzięki ! - odparł a następnie szybko wybiegł z kalsy do samochodu .

Ranpo jeszcze raz przyjrzał się miśkowi.
- Gdybym się nie bał Chuuyi to bym tego miska ukradł lol.

Szatyn nie spuszczał chomika z oczu, nawet nie patrzył na Sonie, kiedy przyszla żeby wpierniczyć się na miejsce Chuuyi.

Po parunastu minutach w klasie pojawił się Osamu. Ranpo ledwo go rozpoznał pod dużym kapturem bluzy.

- Ej stary wszystko okay?

- Ta... nie wyspałem się po prostu...

- Mordo... ty prawie nigdy się nie wysypiasz...

- Oj tam... A co to...? - mruknął wskazując palcem na pluszaka.

- Przekonaj sie sam~

Osamu usiadł w ławce i wziął chomika do rąk. Dopiero później w oczy rzucił mu się liścik. Wziął go do rąk i przeczytał.

- Hm... powiedzmy że ci wybaczam... - mruknął cicho pod nosem.

- Co mówisz? - usłyszał głos obok siebie.

-Yh? Sonia? A-ale tu siedzi Chuuya...

- Ale go nie ma. Więc w czym problem?

Brunet tylko kiwnął lekko głową i przysunął chomika bliżej siebie. A liścik schował do kieszeni.

Chuuya siedział w aucie z głową opartą o szybę.
Mama rudego zerknęła na niego kątem oka.
- i jak misja udana ? - zapytała z delikatnym uśmiechem na co chuuya wzruszył ramionami.

- nie wiem... Naprawdę jestem głupi... Po cholerę ona się tu zjawiła ... Wszystko było by okej gdby nie Sonia ...

- chuuya... Musisz patrzeć w dwie strony... Zobacz, Osamu zakolegowal się z Sonią a ty z Charlim wczoraj... I co widziałeś w tym coś złego?

Chuuya myślał chwilę.
- w sumie nie... Nie no spieprzyłem na całej linii - Westchnął zamykając oczy.

- będzie dobrze kochanie! Skoczymy jeszcze na zakupy a późnej zjesz i pójdziesz na trening w porządku ?

Chuuya Westchnął cicho.
- może chociaż tam odciągnę myśli... - Wydukał patrząc się ze smutnym wyrazem twarzy za okno.

Kiedy Sonia nie patrzyła Osamu okradkiem zrobił zdjęcie pluszaka i dodał mu podpis ,,dzięki i wybaczam,, po czym wysłał go do Chuuyi. Następnie schował telefon i uśmiechnął się niewinnie do czerwonowłosej.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz