Rozdział 59

727 50 19
                                    

Kiedy przeszedł czwartek chuuya siedział akurat co w kuchni razem z mamą.
-... No więc proszę cię.. udawaj, że nie mogę się pojawić na tym balu, ale dopilnuj żeby Osamu się na nim pojawił... Chcę zrobić mu niespodziankę -szepnał

Kobieta spojrzała na Chuuyę a następnie podsunęła mu kanapki pod nos.
- okej, to jak przyjdzie zaczniemy akcje - odparł puszczając oczko rudemu.

Chuuya uśmiechnął się ,a kiedy usłyszał Osamu, że idzie ze schodów spochmurnial i spojrzał smutno na kobietę.
- ale mamo.. proszę cię ! Ja muszę iść w piątek na ten bal !

Osamu wszedł do kuchni a następnie podszedł do Chuuyi i spojrzał na niego.
- hej.. coś się stało ? - zapytał

- tia... Nie mogę iść jutro na bal... - mruknął patrząc z wyrzutem na kobietę.

Dazai zamrugał dwa raz .
- Co ?! Ale czemu?! - zapytał a następnie spojrzał na panią Elizabeth.

- ponieważ jutro chuuya ma ważny trening ,którego nie może przegapić i przyjedzie komisja, więc nie wyrobi się na bal - odparła popijając kawę i podając Osamu śniadaniowke.

Osamu Westchnął.
- to ja też nie pójdę...

- o nie ! Ty będziesz szedł w końcu mamy już załatwiony strój na jutro i nie ma żadnego ale - odparł siadając do wyspy kuchennej.

Dazai westchnął.
- to mam iść tam sam ? Co ja tam robić będę?

- nie wiem, pewnie będą jakieś dziewczyny, które możesz poprosić do tańca - odparła z delikatnym uśmiechem.

Osamu Westchnął a następnie oparł się o Chuuyę.
- no i dupa... Miało być tak fajnie - odparł przybity

Nizołek objął delikatnie bruneta.
- miało... A tak się oboje cieszyliśmy... - chuuya spojrzał na mamę i puścił jej oczko.

- na pewno jeszcze będzie dużo balów i wyjdziecie razem - odparła także puszczając oczko do syna - a teraz do szkoły, bo się spóźnicie

Oboje oderwali się od siebie a następnie udali się w stronę wyjścia.
Nizołek założył swój płaszcz a następnie szlaki i czapkę ,po czym wyszedł razem z Osamu udając się do auta.

Kiedy dojechali pod szkołę udali się do szatni a następnie na trening który był przed lekcjami jeszcze.
Nizołek przebierał się w strój klubowy. Chuuya spojrzał na Osamu, kiedy ten ściągał koszulkę.
Rudowłosy podszedł do Bruneta i spojrzał po nim .
- siniaki się w końcu zagoiły co? - odparł z delikatnym uśmiechem.

Dazai spojrzał po sobie.
- tak... Ale te blizny... Są okropne... Wstydzę się ich... - odparł smutno, wyciągając koszulkę na trening.

Nizołek pochmurniał a następnie odwrócił bruneta przdem do siebie.
- nie masz się czego wstydzić... To przecież nie z twojej winy... - odparł a następnie złapał bruneta za rękę.
- a przy mnie nie musisz się ich wstydzić
kotek. Dobrze wiesz ,że one niczego nie zmienią, a ja i tak będę cię kochać. W końcu kocham w tobie każdy twój najmniejszy kompleks - odparł z delikatnym uśmiechem.

Osamu założył koszulkę a następnie przytulił Chuuyę.
- to naprawdę miłe chuuya... Ale chciałbym też w lato chodzić bez koszulki tak jak ty , ale nie mogę... W końcu każdy się na to krzywo patrzy.. - westchnął odklejając się od rudego.

Chuuya westchnął.
- poradzimy w domu coś na to okej? A teraz chodź na trening - odparł z delikatnym uśmiechem łapiąc Osamu za rękę.

Brunet usmiechnął się delikatnie a następnie wszedł na salę z Chuuyą, gdzie była już większość drużyny.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz