Rozdział 43

1K 49 385
                                    

Następnego dnia, chuuya wstał praktycznie sam z siebie. Nizołek włożył na siebie fioletową bluzę z kapturem z uszkami, którymi Dazai zawsze lubił się bawić. Do tego wziął dresowe spodnie oraz jednego ze swoich pluszaków, którego wsadził do torby  i zszedł na dół.

- hej mamo - odparł z delikatnym uśmiechem.

- cześć kochanie, masz tu kanapki i leć do szkoły - odparła z uśmiechem.

- dzięki mamo, a no i po szkole idę do Osamu - dodał zabierając woreczek z kanapkami .

- zadzwoń jak będziesz wracać ,odbiorę cię - powiedziała opierając się o blat.

Chuuya skinął głową.
- jasne! To pa ! - odparł a następnie wyszedł z domu kierując się do samochodu swojego ojca .

Tymczasem u Osamu.
Dazai leżał już od jakiegoś czasu nie mogąc zasnąć, szpitalna atmosfera w dodatku bardzo go przytłaczała. W pewnym momencie zabolał go brzuch i brunet zaczął się zwijać z bólu.

W tym samym czasie do sali wszedł lekarz. Mężczyzna widząc, że brunet kuli się z bólu natychmiast zainterweniował.
- spokojnie zaraz będzie lepiej ! - odparł wstrzykując Dazaiowi antybiotyki .

Brunet czuł jak wewnątrz bierze go atak paniki, chciało mu się płakać i bał się okropnie... Nienawidził tego uczucia..
- proszę niech mi doktor pomoże, ja już nie chce ! Nie mam siły! - załkał a po jego policzku spłynęła łezka - nie chce umierać !

Doktor przeraził się nieco na słowa Osamu, po czym usiadł na jego łóżku.
- hej spokojnie... Za niedługo wszystko się ułoży młody. Wyciągniemy cię z tego... Nie umrzesz nie bój się... - odparł a następnie podał brunetowi chusteczkę - nie możesz się poddawać.. będzie dobrze.

Dazai otarł łezki a kiedy ból ustąpił położył się na poduszce...
- ... Boję się... - odparł spuszczając wzrok.

-wiem ... To normalne... Ale nie masz czego, uwierz mi jesteś w dobrych rękach, a całe szczęście nie było jeszcze za późno - przystanął - może zadzwonię po twoją mamę, żeby przyjechała?

Dazai poczuł jak serce mu przyspiesza.
- nie ! To znaczy... Nie trzeba... Nie chce jej martwić jeszcze bardziej... - wydukał naciągając kołdrę na siebie i czując wewnętrznie, że jego mama naprawdę niczym się nie przejęła... Pewnie leży teraz w domu z kacem albo po prostu pije...

- no dobrze - lekarz wstał z łóżka i podszedł do kroplówek - pokaż, zmienimy ci kroplówki - odparł z delikatnym uśmiechem.

Tymczasem w szkole.
Chuuya szedł korytarzem, czując jak wszyscy się na niego lampią. Nizołek jednak zignorował to i poszedł przed siebie do klasy.

Naomi widząc, że chuuya wchodzi przez drzwi od razu do niego pobiegła.
- chuu ! Skoro Osamu nie ma~ mogę z tobą usiąść prawda ~ ? - zapytała trzepocząc rzęsami.

Chuuya nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy ta go ubiegła i po prostu usiadła obok niego.
Nizołek Westchnął.
- Naomi.. po co to robisz ?

Blondynka popatrzyła na rudego.
- bo mi się podobasz ?

- no dobra... Ale wiesz, że ja nie gustuję w dziewczynach, więc po co do mnie zarywasz? Wiedząc, że i tak nie masz szans ...

Naomi śmiechła.
- oj chuuya ! Nie bądź taki ! Spróbujmy chociaż razem ! Daj mi szansę i może akurat zmienisz zdanie ! Co ty na to ?

Nizołek Westchnął.
- Naomi... Nie... Nie będę z tobą chodził... I nie zmienię zdania co do mojej orietacji... Po za tym dobrze wiesz, że już kogoś mam...- odparł otwierając zeszyt .

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz