Rozdział 44

962 51 222
                                    

Następnego dnia chuuya wyszykował się do szkoły po czym się do niej udał.
Kiedy tam dotarł, odłożył plecak do ławki a następnie po prostu udał się jeszcze do łazienki. Nizołek spojrzał na malinki, które były dosyć widoczne. Tak czy siak nie przeszkadzało mu to wiedział, że nie może w końcu się ukrywać.

W pewnym momencie z jednej z kabin wyszedł ten sam chłopak co wczoraj całował rudego.
- ooo proszę kogo ja widzę - Mruknął podchodząc do Chuuyi a następnie złapał go od tyłu w tali - widzę, że twój chłoptaś cię zaznaczył, że należysz do niego hm ?

Chuuya na wkurwie spojrzał w lustro.
- czego chcesz ? - zapytał patrząc na ich odbicia.

- czegoś nie dokończyliśmy wczoraj... - mruknął chcąc pocałować Chuuyę w szyję, jednak tym razem spotkał się z mocnym uderzeniem . Chłopak odskoczył i zakrył usta dłonią.

- Nie. Dotykaj. Mnie ! - syknął chuuya - mam kurwa chłopaka, który mnie całuje ! Nie potrzebuję, żeby jakiś lamus za nim poprawiał ! - syknął podchodząc do chłopaka a następnie złapał go za kołnierz - nie waż się mnie więcej dotknąć ! - odparł a następnie przywalił chłopakowi w brzuch z kolana

Blondyn jęknął z bólu a następnie padł na kolana przed Chuuyą.
- ty ruda wiewiórko..- syknął

- morda ! - nizołek spoliczkował chłopaka - jeśli jeszcze raz będziesz chciał mnie dotknąć spędzę ci takie lanie, że się nie pozbierasz ! - syknął a następnie złapał mocno chłopaka za podbródek - rozumiemy się ?

- spadaj ! Nie dotkne cię już ! - syknął

- ja myślę - Mruknął po czy zostawił chłopaka samego sobie i wyszedł na korytarz.
Nizołek szedł korytarzem a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- aaahaha jestem zajebisty ! - odparł cicho sam do siebie wchodząc do sali.
- hej Ranpo!

- hej chuuya! Jak się czuje Dazai ? - zapytał odwracając się do ławki rudego.

- już lepiej, ale trochę potrwa za nim wyjdzie ze szpitala...- Westchnął.

- biedny .. ale przynajmniej mu się polepszyło - odparł z delikatnym uśmiechem.

- masz rację, chociaż trochę mu ulżyli.. teraz czekać aż wyzdrowieje i będzie tylko lepiej - odparł z uśmiechem.

Ranpo także się usmchnął.
- tak, w ogóle idziesz na siatkę dzisiaj?

- idę idę - odparł z uśmiechem - możemy iść razem jak chcesz

- ooo chętnie! W sumie chodź, siadaj do mnie skoro nie ma Dazaia, możesz siedzieć ze mną do czasu aż wróci.

- spoko - chuuya wstał od swojej ławki a następnie usiadł do Ranpo.

Po skończonej lekcji, chłopaki udali się na stołówkę, aby zjeść sobie obiad. Oboje rozmawiali ze sobą aż w końcu przerwała im Naomi. Dziewczyna na wkurwie podeszła do Chuuyi.
- co ty sobie myślisz ?

Nizołek zerknął na dziewczynę.
- nie rozumiem o co ci chodzi - Mruknął z wrednym uśmiechem.

- nie kłam ! Wiem co mu zrobiłeś !

Chuuya w końcu wstał.
- słuchaj no ty wytapetowana blondynko ! Nasyłasz na mnie swoich kolegów aby zrobili mi krzywdę i liczysz na to, że po tym wszystkim z tobą będę ?! Masz kurwa wodę zamiast mózgu ! Jesteś jebnieta, powinnaś iść się leczyć, bo to co robisz jest chore ! - syknął a cała stołówka przyglądała się dwójce - co ty w ogóle myślałaś co ? Chciałaś zostawić mnie z uszczerbkiem psychicznym przez całą tą sytuacją w dodatku odciągnąć mnie od Osamu i liczyłaś na to, że po takim czymś z tobą będę ?! Jebnij się w ten pusty łeb i daj mi spokój! Nie masz u mnie szans, bo ja w odróżnieniu do ciebie, mam już swoją miłością ! - syknął.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz