Rozdział 22

1.1K 67 188
                                    

Nastał ranek. Osamu zaspany przetarł oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Przez chwilę siedział i próbował sobie przypomnieć gdzie jest i jak się nazywa. Wziął telefon żeby sprawdzić godzinę i od razu się rozbudził. Dzisiaj Chuuya ma zawody i o 10 miał być w jego domu a była 8.50. Szybko się zerwał jednocześnie próbując być cicho żeby nie obudzić całego domu.

Chuuya już od 7 siedział w stajni ogarniając Belle na błysk i kończąc robić jej koreczki.
Jego humor też nie był za fajny a samopoczucie jeszcze gorsze przez praktycznie 3 h snu. W dodatku zjadał go ogromny stres.
Chuuya zeskoczył z kopki siana a następnie wziął siodło i załadował wszystko do schowka w przyczepie.
Nizołek następnie wprowadził Belle do przyczepy żeby chociaż ta była już gotowa, a następnie sam udał się do domu przebrać.

Brunet po dość długim biegu w końcu zatrzymał się pod bramą domu państwa Nakahara. Zgiął lekko kolana i sie na nich oprał prubując złapać oddech.

Chuuya wychodził z domu jako ostatni przez co akurat zamykał drzwi, kiedy wszyscy byli już przy samochodzie.
Nizołek wyciągnął klucz z drzwi a następnie zerknął na bramę.
Chuuya pochmurnial nieco widząc tam Osamu jednak wziął głęboki wdech aby nie było nic poznać i otworzył mu bramę pilotem.

Kiedy Osamu usłyszał głośny skrzyp gwałtownie podniósł głowę. Natychmiast się wyprostował i poszedł w stronę samochodu.

- Dzień dobry. - powiedział nieco speszony. Czuł się jakby nie powinno go tu być.

- oh dzień dobry Osamu - mama chuuyi ciepło się do niego uśmiechnęła - chuuya zahaczył jeszcze do stajni ale zaraz będzie - dodała otwierając mu drzwi z auta.

Nizołek szedł do samochodu tak jakby mu się szczerze nie chciało, kiedy już doszedł wziął głęboki oddech i zmusił się na sztuczny uśmiech.
- jestem ! - odparł z wymuszoną radością w głosie - hejka - Wydukał w stronę Osamu z uśmiechem - już możemy jechać dodał a następnie udał się z drugiej strony samochodu.

Osamu na widok Chuuyi tylko lekko się uśmiechnął i kiwnął głową, po czym wsiadł do samochodu. Kiedy rudowłosy siedział obok niego czuł się jeszcze bardziej niezręcznie. Strasznie chciał znaleźć się w swoim pokoju, ale obiecał że będzie go wspierać.

Chuuya patrzył się w okno nawet nie spojrzał na Osamu. Chciało mu się płakać, ale nie chciał przy rodzicach i przy Osamu w szczególności.

Pani Elizabeth zerknęła w lusterko smutnym spojrzeniem.
- chuu ? Wszystko okej ?

- hm? Tak, jest w porządku stresuję się... - odparł szybko a następnie ponownie odwrocił wzrok.

Kobieta jedynie Westchnęła a następnie wlepiła spojrzenie przed siebie.

Osamu nie wiedział czy powinien się odezwać czy może lepiej siedzieć cicho, ale postanowił zaryzykować.

- Ej.. poradzisz sobie. Jestem pewien że pójdzie ci tak dobrze jak ostatnio... - w tym momencie poczuł się żałośnie i niezręcznie. Troche pożałował że jednak się odezwał.

Chuuya zerknął na bruneta.
- zobaczymy... - odparł z małym uśmiechem.

Chwilę później wszyscy dojechali na miejsce.
Chuuya trzymał Belle za lejce a następnie popatrzył na ogromną arenę w dali.
Czuł jakby miał zrobić coś czego nigdy nie robił. W pewnym momencie przytuliła go jego mama.

- będzie dobrze kochanie... Proszę uważaj na siebie...

- ..będę... - Wydukał czując jak ściska go w żołądku.

Kobieta odkleiła się od chuuyi a następnie zerknęła na Osamu.
- my pójdziemy tam gdzie zawsze - odparła z uśmiechem .

Brunet kiwnął głową i poszedł za panią Elizabeth ostatni raz patrząc na Chuuyę przez ramię. Mimo że miał tylko siedzieć i patrzeć to czuł się jak żołądek podchodzi mu do gardła.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz