Rozdział 51

800 48 158
                                    

Powoli wybijała 6 a autobus powoli dojeżdżał na miejsce.
Chuuya przebudził się a widząc znajome mu okolice Westchnął cicho. Nizołek popatrzył na bruneta i powoli zaczął go budzić.
- hej... Dazai.. wstawaj...- mruknął delikatnie szturchając Bruneta.

Osamu przebudził się powoli a następnie spojrzał na chuuye.
- mhm.. co się stało? - zapytał przeciągając się na fotelu.

- za niedługo będziemy... Już jesteśmy niedaleko żabki tej przy szkole - Westchnął a następnie psiknął.

Osamu sapnął pod nosem a następnie ujął policzek rudego.
- jak się czujesz? - zapytał patrząc mu w oczka.

- mogło być lepiej...- Mruknął a następnie ściągnął płaszcz od Osamu i mu go podał - masz już mi nie będzie potrzebny, dziękuję.

Osamu wziął płaszcz od chuuyi a następnie delikatnie się usmiechnął.
- nie ma za co dziękować - odparł z delikatnym uśmiechem widząc, że już podjeżdżają pod szkołę.
- oh... Już jesteśmy... - Westchnął.

Chuuya spojrzał za okna.
- to widzimy się w szkole... Prawdopodobnie za tydzień... - odparł nie bardzo zadowolony.

Kiedy autokar się zatrzymał, wszyscy wyszli i od razu rozeszli się w swoje strony.

- chuuya ! - pani Elizabeth z uśmiechem zawołała rudego .

Nizołek spojrzał w stronę mamy i jej pomachał, po czym się rozejrzał.
- tata po ciebie przyjedzie ? - zapytał.

- nie wiem.... Chyba - mruknął po czym zobaczył, że pod szkołę stanął samochód ojca.
- oh.. już jest... To pa chuu... Kuruj się... Będę do ciebie pisał - odparł z delikatnym uśmiechem.

- w porządku.. to uważaj na siebie - odparł z delikatnym uśmiechem.

- tak.. ty też.. to pa ślimaku - odparł a następnie  wyciągnął  rękę aby przybić mu żółwika, iż nie chciał przytulać się przy ojcu.

Chuuya usmiechnął się do bruneta a następnie także przybił mu żółwia.
- to pa - odparł a następnie udał się w stronę mamy .
- hej mamo - Wydukał z delikatną chrypką.

- cześć słonko - odparła a następnie złapała go za policzki - boże ale ty masz straszną tą gorączkę... - powiedziała zmartwiona - chodź już ci umówiłam wizytę u lekarza, dostaniesz leki i będzie dobrze - dodała z uśmiechem po czym wzięła walizkę syna i wrzuciła ją do bagażnika.

Chuuya usiadł sobie na siedzeniu przyglądając się jeszcze jak Osamu idzie do samochodu a jego ojciec z niego wychodzi.

Pani Elizabeth usiadła za kierownicą, odpaliła auto.
- no to w drogę - powiedziała z uśmiechem i ruszyła z Chuuyą prosto do lekarza.

Osamu szedł z walizką a widząc ,że ojciec wyszedł z samochodu aż ścisnęło go w żołądku.
- hej tato... - odparł niepewnie stojąc przed mężczyzna.

Daisuke zmierzył go wzrokiem a następnie wziął mu walizkę i wrzucił do bagażnika.
- siadaj - mruknął oschle.

Dazai wsiadł do samochodu czując jak serce bije mu jak głupie.

Mężczyzna zajął miejsce za kierownicą a następnie spojrzal na Osamu kątem oka.
- w domu czeka nas poważna rozmowa - odparł chłodno.

Dazai poczuł jak jego nogi zrobiły się miękkie, ręce zaczęły delikatnie mu drgać a żołądek niemalże podszedł mu do gardła.
- o czym... ? - zapytał drżącym głosem.

- dowiesz się w domu, ale zauważyłem, że ty i Aoi bardzo dobrze się bawiliście - syknął.

Dazai otworzył szerzej oczy i spojrzał na tatę.
- s-słucham ...- brunet poczuł jak robi mu się niedobrze.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz