Rozdział 46

884 48 149
                                    

Nastał ranek, bardzo ulewny i chłodny ranek...
Chuuya wstał szybciej, nałożył na siebie czarną bluzę oraz tego samego koloru dresy. Nizołek szybko związał włosy w koczka, a następnie wziął plecak i udał się na dół.

Pani Elizabeth jednak nie spała iż chciała ogarnąć konie w stajni, więc piła sobie kawę. Kiedy zobaczyła chuuye odłożyła kubek.
- o skarbie, odwiozę cię do szkoły nie pójdziesz przecież na rowerze w takim deszczu...

- nie potrzebuje - mruknął chuuya ubierając buty.

Kobieta stanęła z małym szokiem .
- przeziębisz się ...

- nic mi nie będzie.. - Mruknął nakładając kaptur .

- weź chociaż kurtkę...- odparła już nieco zmartwiona, jednak chuuya po prostu wyszedł z domu. Kobieta posmutniała po czym wróciła do kuchni i usiadła przy stole.
- świetnie...

Chuuya wyciągnął rower z garażu a następnie po prostu na niego wsiadł i pojechał do szkoły.

Osamu siedział już w klasie, czekając na Chuuyę i patrząc na ulewę na dworze
- zimno mi na sam widok tej pogody...- mruknął a następnie odwrócił wzrok.

Chuuya jechał w deszczu aż w końcu podjechał pod szkołę. Nizołek odstawił rower pod daszek, zapinając go, po czym cały mokry udał się do budynku szkoły.
Rudowłosy powoli szedł korytarzem aż w końcu doszedł do sali.

Dazai odwrócił wzrok.
- hej chuu ! - odparł z uśmiechem a widząc, że z włosów rudego wręcz kapie woda zrobił duże oczy .
- co ci się stało?! Cały mokry jesteś ! - odparł skanując go wzrokiem.

Nizołek ściągnął swoją mokrą bluzę i odwiesił ją na grzejnik pod oknem.
- jechałem tu rowerem... Po prostu deszcz mnie tak urządził... - odaparł rozpuszczając włosy z koczka.

Osamu zmarszczył brwi.
- rodzice cię nie mogli zawieźć? - zapytał siadając na krześle obok Chuuyi.

- mogli.. ale nie chciałem. Po co się mają fatygować.. - mruknął wypakowując książki.

- aż tak bardzo się pokłóciliście..? - Dazai zmartwiony patrzył na Chuuyę.

- może i nie... Ale na pewno powiedziałem kilka słów za dużo... - Mruknął skulając się na krześle - z resztą nie ważne... Nie chce o nich rozmawiać.. - Westchnął a następnie zerknął na Osamu.
- a u ciebie jak tam, ojciec dalej po ciebie krzyczy?

- na razie nie... Bo jest w pracy... A jak wraca to już śpię.. więc tyle dobrze.. - odparł z delikatnym uśmiechem - dziękuję za sushi, było pyszne

Chuuya usmiechnął się delikatnie.
- w porządku - odparł a następnie wbił wzrok w zeszyt a na jego rękach pojawiła się gęsia skórka.

Dazai widząc, że Chuuyi jest zimno. Nic dziwnego w końcu jest cały mokry. Zdjął swoją bluzę  i obrócił rudego na krześle.
- wstawaj - odparł podjąc rękę rudemu.

Nizołek niezrozumiałym wzorkiem patrzył na Osamu, po czym złapał jego rękę i wstał.
- o co chodzi ?

- dawaj ręce - Mruknął chwytając chuuye za nadgarstki ,po czym wyciągnął mu bluzę przez głowę - masz, będzie ci ciepło przynajmniej - odparł z uśmiechem a widząc jak nizołek utopił się w jego bluzie śmiechnął - awww wyglądasz słodko !

Chuuya zamrugał dwa raz a następnie spojrzał po sobie, faktycznie bluza była na niego o dużo za duża... Ale była ciepła... I milusia.
Nizołek zatopił się w niej a następnie zerknął na Osamu.
- a tobie nie jest zimno ?

- nie, szedłem w deszczu  z parasolką i nie jestem przemoczony, więc nie jest mi zimno, tobie się przyda bardziej - odparł z delikatnym uśmiechem a następnie nachylił się nad Chuuyą i pocałował go w czółko.
Osamu następnie usiadł sobie w ławce i się przeciągnął.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz