Rozdział 34

1.1K 58 249
                                    

Na drugi dzień, pani Elizabeth siedziała w salonie z mężem. Oboje mieli poważne miny i patrzyli na siebie. W końcu mężczyzna się odezwał.
- to co z tym w końcu robimy ? - odparł opierając się o oparcie fotela.

Kobieta Westchnęła.
- nie wiem... Nie ma pojęcia.. nie wiem jakim cudem byśmy go przekonali - Mruknął zrezygnowana.

Mężczyzna także Westchnął.
- ten typ to ciężki orzech do zgryzienia... Ale trzeba go jakoś przekonać, że to ostatni taki wypad .. może butelka dobrego alkoholu albo pieniądze...

- William! - kobieta aż się wzdrygnęła - żadnych pieniędzy, przecież to będzie jakbyśmy go przekupili albo " wykupili " od niego dzieci... Proszę cię nie wyjeżdżaj z takim rzeczam.. - odparła z rezygnacją.

-eh.. przepraszam... Ale ja naprawdę nie mam pojęcia jak go przekonać.. możemy spróbować po prostu pojechać i zapytać.. a jeśli się nie zgodzi to nie wiem coś się wymyśli.. - Westchnął ciężko.

Kobieta spojrzała na męża.
- zobaczymy... Nie rezerwuję jeszcze biletów, bo nie wiem ile. Poczekamy z tym jeszcze, tylko tym razem to ty jedziesz go przekonać

- dobra niech będzie - odparł biorąc laptop na kolana i szukając czegoś i Internecie .

Kobieta usmchnela się delikatnie a następnie wstała i udała się na górę do łazienki aby wyciągnąć pranie z pralki. Pani Elizabeth zahaczyła o pokój rudego. Kobieta delikatnie uchylila drzwi a widząc dwójkę śpiącą słodko w swoich objęciach nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- moje aniołki - odparła z uśmiechem a następnie po cichu zamknęła drzwi i poszła po pranie.

Jakieś pół godziny później, Osamu powoli się przebudził. Chciał się ruszyć jednak chuuya dalej tulił go do siebie, więc nie za bardzo mógł.
Brunet jedynie zerknęła na rudego a następnie pocałował go w policzek i otarł się o niego delikatnie noskiem.

Chuuya otworzył oczka a na widok Dazaia od razu się usmiechnął.
- dzień dobry - Mruknął cicho zasypanym głosem, poprawiając się i obejmując bruneta bardziej tym samym naciągając jeszcze kołdrę.
- mhm.. wyspałeś się ? - szepnął przymykając oczka.

Dazai wtulił się w Chuuye i także przymknął oczy.
- tak - wydukał z delikatną chrypką - śniłeś mi się

Chuuya usmiechnął się pod nosem.
- o proszę, mam nadzieję że w dobrym znaczeniu - śmiechnął cicho

- tak... Nawet bardzo dobrym - mruknął z uśmiechem -  ale to co tam robiliśmy zachowam dla siebie - śmiechnął.

- hah, w porządku - odparł a następnie wsunął dłoń we włosy bruneta.

Osamu spojrzał na chuuye.
- zapomniałeś o czymś wczoraj

Niziołek aż otworzył oczy i popatrzył na Dazaia niezrozumiałym wzrokiem.
- huh ? O czym takim ...?

- jak siedzieliśmy w wannie powiedziałeś, że zrobisz mi malinkę gdzieś, gdzie nie widać i dalej jej nie mam - śmiechnął

Chuuya Westchnął cicho.
- boże, ale nie strasz tak.. już myślałem, że coś poważnego - śmiechnął - ah ale no masz rację.. zapomniałem.. mogę ci zrobić teraz jak chcesz - Mruknął przekręcając Osamu na plecy .

- teraz to ja już nie chce ! - wydukał zakładając ręce na piersiach.

Chuuya zmarszczył brwi.
- nie to nie! - odparł a następnie Podniósł się do siadu.

Dazai spojrzał obrażony na rudego.
- to już buziaka na dzień dobry mogłeś mi dać ! Pf !

Chuuya spojrzał na Dazaia z głupim wyrazem twarzy.
- nie ma ! Nie chcesz tak to nie ma buziaka - fuknął a następnie wstał i podszedł do szafy przebierając się w jakieś luźne ubrania.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz