Rozdział 20

1.2K 76 197
                                    

Nastał ranek, słonko powoli wpadało do pokoju chuuyi oświetlając go, przez niezasloniete rolety.
Chuuya przebudził się powoli mrużąc oczy od jasnego. Pierwsze jednak co zauważył to Dazaia jeszcze śpiącego obok. Nizołek uśmiechnął się ciepło, jednak, kiedy przypomniał mu się wczorajszy dzień uśmiech zszedł mu z twarzy. Chuuya przybliżył się do Bruneta, jednak nie objął go ani nic po prostu przysunął się bliżej. Rudowłosy zamknął jeszcze oczka przysypiając na chwilę.

Osamu znów miał nieprzyjemny sen. Tym razem jednak siedział w pomieszczeniu. Miał wrażenie że to jego pokój, ale był zupełnie inny. Wszystko było jakieś inne. Siedział skulony w kącie, a głowe miał schowaną między kolanami.
- Nie chcę tu być... - szeptał co chwilę

Chuuya spał sobie dalej, po czym jednak otworzył oczy i spojrzał na Osamu. Nizołek zmarszczył brwi a następnie delikatnie go dugnal
- hej.. Dazai obudź się - odparł delikatnie szturchając go w rękę.

Brunet otworzył delikatnie oczy i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Po czym znów zamknął powieki.

Chuuya westchnął jedynie pod nosem a następnie przekręcił się na drugi bok biorąc telefon do ręki i odpisując charliemu od wczoraj.

Osamu ponownie szybko zasnął. Mimo to znów zarzucił nogę w totalnie losowe miejsce. I znów trafiło na uda Chuuyi.

Nizołek wzdrygnął się nieco a następnie odwrócił głowę.
- masakra... Z tobą... Obiecuję że jak mnie jebniesz za to... To też cię jebne ... - odparł cicho a następnie odłożył telefon przekręcił się w stronę bruneta i delikatnie go przytulił.

Osamu troche się powiercił a potem przerzucił rękę przez jego talię.

Chuuya przymrużył oczy, po czym je otworzył i odetchnął.
Nizołek przytulił Osamu bardziej do siebie i jeszcze na chwilę przymknął oczy, jednak i tak już nie zasnął mimo to cieszył się tym że w końcu może sobie tak poleżeć...

Nagle Osamu gwałtownie przewrócił się na drugi bok, ale że leżał blisko krawędzi to spadł prosto na ziemię. Po chwili zza łóżka wystawił głowę i rozejrzał się.
- Co sie stało? - wymamrotał zaspany

Chuuya zaś przez nagłe pociągnięcie wyjebał mordą w poduszkę przez co leżał na brzuchu.
- spadłeś, bo się kręciłeś jak nie wiem co by ci się działo.. - Mruknął w poduszki

Brunet milczał przez chwilę gapiąc się w jedno miejsce.
- aha.

- no .. - Mruknął podnosząc się do siadu - zapomniałem ci wczoraj powiedzieć że Charlie cię pozdrawia.. więc mówię ci teraz bo tak ... - wydukał przeciągając się - ten pojeb o 8 do mnie pisał czy idę na konie kurwa... W sobotę ...

- ... kto nie śpi w wolne o 8?

- Charlie, dekiel spać nie mógł - przewrócił oczami .

Dazai znów milczał i po prostu gapił sie w jedno miejsce.

Chuuya zerknął na bruneta a następnie rzucił go poduchą
- a ty co ? Odpływasz? Nie wyspałeś się czy jak ?

Osamu nie zareagował od razu. Powoli przekręcił głowę w stronę Chuuyi.
- Chuuya...

- co ? - nizołek zerknął na bruneta dalej siedząc na łóżku - nie tykalem cię w nocy...

- ... jesteś rudy...

chuuya przewrócił oczami.
- wow a ty granatowy - odparł wstając z łóżka .

- śmiej się śmiej jak rudy rudy gej.

- Weź spadaj, makrelo jedna będziesz rybą, bo masz mózg jak ona taki mały. Chociaż ty go w ogóle nie masz..- odparł po czym wyszedł ze swojego pokoju .

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz