Rozdział 40

969 52 232
                                    

Tak powoli minął czas a wakacje zaczęły dobiegać końca i trzeba było wracać do yokohamy. Bo w końcu wszystko co dobre, kiedyś się kończy.... Tak było i w tym przypadku. Cała piątka aktualnie wylądowała na lotnisku w Japonii, gdzie wszyscy udali się do samochodu, który bacznie na nich czekał.

Było koło godziny 14, więc nie było w sumie tak źle.
Osamu siedział na tyłach wraz z Aoi i Chuuyą. Brunet patrzył przez okno z markotną miną myśl, że wszystko znowu wróci do normalności, nieco go przerażała ... Krzyki ojca i obowiązki... Dazai jednak nie zdawał sobie sprawy, że ojciec wiedział coś... O czym brunetowi nawet nie przyszło myśleć.

Kiedy samochód państwa Nakahara zatrzymał się pod ich domem, Dazai Westchnął ciężko, po czym wyszedł z auta ze wszystkimi.

- było naprawdę mega ! Świetnie się tam bawiłam ! Dziękuję, że nas tam państwo zabrali - Aoi z uśmiechem patrzyła na rodziców Chuuyi.

- ależ to nic takiego - kobieta uśmiechnela się ciepło - ważne, że wam się podobało.

- ja też dziękuję, mega się bawiłem - Osamu usmiechnął się delikatnie a następnie podszedł do Chuuyi - fajnie było co ?

Nizołek spojrzał na bruneta.
- mega - Wydukał z uśmiechem - tulas ? Czy nie bardzo? - śmiechnął.

-no chodź tu ty rudziku mój - zaśmiał się a następnie przytulil Chuuyę, dając mu szybkiego buziaka - będziemy się widzieć na rozpoczęciu roku za pewne... Bo ojciec może mnie nie puścić nigdzie...

Chuuya objął Dazaia wtulając twarz w jego koszule.
- oh.. no rozumiem, damy jakoś radę - mruknął cicho.

Całemu zdarzeniu, przyglądał się jednak Daisuke. Mężczyzna usmiechnął się ironicznie.
- szczeniaki... - syknął - a jednak to prawda, mój syn bawi się w geja - prychnął - do czasu... - odparł odchodząc od okna.

Pani Elizabeth spojrzała po dzieciach.
- dobrze kochani.. chodźmy już.. - westchnęła a następnie podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem.

Chwilę później drzwi się otworzyły i stanął w nich ojciec rodzeństwa.
- dzień dobry... - mruknął - jak minęły wakacje? - zapytał ze sztucznym uśmiechem.

- ah dzień dobry! A wiesz bardzo przyjemnie - odparła z delikatnym uśmiechem.

- no to dobrze, ale cóż koniec tego dobrego za niedługo szkoła - Mruknął po czym zmierzył Chuuyę wzrokiem - będzie trzeba się uczyć i takie tam i już nie będzie tyle czasu na spotykanie się - Wydukał patrząc na rudego podejrzanie.

Chuuya widząc, że ojciec Osamu się mu przygląda speszył się nieco i zaczął uciekać wzrokiem, zastanawiając się co zrobił takiego.

Pani Elizabeth się zaśmiała.
- oh co prawda to prawda - śmiechła.

- racja... - mężczyzna popatrzył na Aoi a następnie na Dazaia - no a wasza dwójka do domu, koniec tego dobrego pora wrócić do obowiązków - odparł patrząc chłodno na Dazaia.

Osamu widząc wzrok ojca poczuł jak przechodzą go ciarki . Brunet popatrzył na Chuuyę a następnie się uśmiechnął.
- pa - Wydukał w stronę rudego a następnie spojrzał na jego rodziców - jeszcze raz dziękujemy - odparł po czym wszedł do domu czując na sobie ciągle wzrok ojca.

Daisuke odprowadził wzrokiem rodzeństwo a następnie spojrzał na państwo Nakahara.
- tak, ja też dziękuję, że ich zabraliście... Będę już uciekać, bo mam masę roboty. Trzymajcie się - dodał a następnie spojrzał na chuuye.

Nizołek speszył się jeszcze bardziej.
- uhm.. dowidzenia... - odparł niepewnie a następnie poszedł z rodzicami do samochodu, zastanawiając się co zrobił takiego, że tak mu się przyglądał.
Chuuya popatrzył jeszcze na dom rodzeństwa, a następnie wbił wzrok w telefon.

U boku nadziei / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz