2

716 64 12
                                    

-Hej mamo! Przyszedł do mnie Naruto! -Po wejściu do domu Sasuke poinformował od razu swoją rodzicielkę o gościu

-Dobrze, Tylko proszę bądźcie cicho. Ojciec za chwile będzie miał gościa. Nie przeszkadzajcie mu.

-Okey

-Dzień dobry - Przywitał sie Uzumaki i poszedł od razu za Uchihą do pokoju.



-Weźmiemy Kilka shiurkenów i trochę kunai i pójdziemy na podwórko poćwiczyć co ty na to?

-Yhym

-A właśnie, poczekaj chwilę a ja zobaczę czy jest mój brat - Powiedział i szybko wyszedł. Po chwili wrócił z uśmiechem na twarzy.
-Mamy iść na zewnątrz i poczekać na niego

-Chłopcy wyszli z pokoju. W salonie siedział już ojciec czarnowłosego wraz ze swoim gościem

-Cześć Tato, Dzień dobry - Przywitał się a Naruto dopiero wtedy zorientował się że ktoś poza jego mamą jest w domu

-Dzień.... -Spojrzał na mężczyzn siedzących przy stole i nie dokończył. 
Chłopak zatrzymał się z wzrokiem wrytym w mężczyznę. Ta maska. Wpatrywał sie w maskę mężczyzny jak zaczarowany. Jego oddech przyspieszył a twarz nieco zbladła.  Uchiha szybko zorientował sie że chłopak sie zatrzymał

-Naruto! -Zawołał ale chłopak nie odpowiedział i dalej stał zastygnięty. Sasuke podszedł do niego i złapał za nadgarstek wtedy dopiero Naruto ocknął sie z transu.
-Idziemy? -Spytał 

-Tak -Odpowiedział szybko i poszedł przodem by nie przebywać z tym facetem w jednym pomieszczeniu.

Pov Naruto:

Wyszedłem szybko z domu i oparłem sie o ścianę obok drzwi. Powietrze było bardzo ciężkie przez co ciężko mi sie oddychało. Musiałem szybko ogarnąć sie żeby nikt nie zauważył mojego aktualnego stanu. Sasuke po chwili wyszedł z domu i zaczął wpatrywać sie we mnie

-Ale ty zbladłeś, coś sie stało? 

-Nic. -Powiedziałem i przybrałem udawany uśmieszek i chyba mi uwierzył bo odpuścił temat. Po chwili przyszedł jego brat. Z tego co mi wiadomo to nazywa sie Itachi i jest bardzo ambitnym i mądrym shinobi.
Poszliśmy na jedno z pól treningowych ich klanu. Itachi chciał żebym pokazał mu co potrafię, wziąłem pięć kunai i po kolei zacząłem rzucać w tarcze porozstawiane po drzewach. Trafiłem idealnie w sam środek trzech tarczy a pozostałe było kilka centymetrów poza środkiem.

-Całkiem nieźle -Pochwalił mnie i wytłumaczył jak mam sie ustawić i jak złapać lepiej kunai by ułatwić trafienie w cel.

Przez kolejne trzy godziny trenowaliśmy rzucanie do celu po czym zaczęliśmy wracać pod ich dom. Odprowadziłem ich pod drzwi i sie pożegnaliśmy po czym zacząłem iść w stronę domu.
W drodze czułem sie obserwowany. Nie byłoby to dziwne gdyby nie to że od początku wyjścia z terenu klanu Uchiha podążała za mną ta sama chakra. Przyspieszyłem trochę kroku ale mój ogon cały czas trzymał taką samą odległość. Nawet nie starał sie ukryć swojej chakry. Pewnie myślał że nie jestem na takim poziomie by potrafić wykryć czyjąś chakre. 
Po chwili przestałem wyczuwać tego osobnika więc szedłem już nieco spokojniej, jednak chwile później zostałem wciągnięty do jakiegoś zaułka. Chciałem krzyczeć ale buzia została mi zatkana. Napastnik przygniótł mnie do ściany. Spojrzałem na niego. To był ten sam mężczyzna co był w domu Uchihy. Przeraziłem sie śmiertelnie. Szybko jednak sie ogarnąłem czując jego rękę na moich spodniach. Z całej siły kopnąłem go w krocze przez co ten aż odleciał i wylądował na ścianę naprzeciwko. Zacząłem uciekać z całej siły. Nawet ni obracałem sie czy ten nadal mnie goni czy jednak sobie odpuścił. 

Cały zdyszany wbiegłem do domu i szybko zamknąłem drzwi na klucz chociaż wiedziałem że to za dużo nie da bo są one tak zniszczone. Byłem bardzo zmęczony tym biegiem, nieco też zgłodniałem więc przed walnięciem sie na łóżko wszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki jednak zawitała mnie tam pustka. Spojrzałem jeszcze czy nie mam niczego w szafce, tam też nic nie było. Wyjąłem z kieszeni jeszcze swój portfel by zobaczyć czy coś mi jeszcze zostało. Moje szczęście jest wielkie. Wyrzuciłem żabi portfel który odbijając sie od ściany walnął w moją głowe. CZY WSPOMINAŁEM ŻE MAM OGROMNE SZCZĘŚCIE??!?!? 

































W końcu zawitał wyczekiwany weekend. Będe mógł zająć sie swoimi sprawami i więcej poćwiczyć. W piątkowy wieczór dostałem jeszcze wiadomość że mam sie jutro zjawić u Hokage po pieniądze na jedzenie. Cały tydzień zdobywania samemu jedzenia jednak nie był zbyt przyjemny. 
Z samego rana wyruszyłem do biura Hokage po moje upragnione pieniądze.

-Witaj staruszku! -Krzyknąłem radośnie wbiegając do jego gabinetu.

-Cześć Naruto. -Odpowiedział mi podając saszetkę z pieniędzmi.  Wziąłem ją i schowałem do kieszeni by za chwilę muc ją zapieczętować.

-Dzięki! -Krzyknąłem i wybiegłem z gabinetu widząc że staruszek jest dość zajęty.

Wróciłem do domu i zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy do treningu i znów wybiegłem z domu. Dotarłem na jedno z porzuconych pół treningowych i zacząłem swój trening. Na początek sie troche rozgrzałem a nastęnie chwile przećwiczyłem rzuty kunaiami co wyszło mi zadziwiająco dobrze. Dzięki treningowi z Itachim szło mi o wiele lepiej więc szybko przeszedłem do ćwiczenia kontroli chakry. 
Po całym dniu treningu wracałem już dość wyczerpany. Od dłuższego czasu chodziła mi pewna myśl po głowie więc postanowiłem to sprawdzić.

Wparowałem do najbliższego sklepu wziąłem potrzebne mi mi jedzenie na następny tydzień i podszedłem zadowolony do kasy. Tam kobieta już spojrzała na mnie wściekła że tu jestem. Położyłem przy kasjerce produkty a ta jeszcze bardziej wrogo na mnie spojrzała

-Demonów nie obsługujemy. -Powiedziała stanowczo

-Ale ja nie jestem demonem! -Krzyknąłem najgłośniej jak sie da i zacząłem sie śmiać

-Wynoś sie stąd demonie! -Podniosła na mnie głos a ja dalej nie odpuszczałem.

-Ale psze pani! Tu nie ma żadnych demonów,  obsłuży mnie pani i sobie pójdę- Zacząłem znów krzyczeć co ją jeszcze bardziej ją zdenerwowało
-Sprzedaj mi toooooo -Wskoczyłem na lade kucając i pochyliłem sie nad kobietą która dalej nie zmieniła swojego zdania.
Zachwiałem sie i poleciałem do tyłu. Zrobiłem to specjalnie i wywaliłem sie na jedną z ółek przez co wszystkie produkty zaczęły zlatywać. Zdziwiona kobieta szybko skasowała moje produkty i kazała sie jak najszybciej wynosić.

Wracałem zadowolony do domu z tego co zrobiłem. Mam już sposób jak wywalczyć swoje. Zaczne to stosować częściej to może przeżyje  do końca szkoły.

Wszedłem do domu i odłożyłem wszystko na miejsca. Chciałem pójść jeszcze pomedytować ale usłyszałem pukanie do drzwi. Pomyślałem że może być to Sasuke ponieważ chakra była ledwo wyczuwalna co oznaczało że to musiał być ktoś słabszy. Otworzyłem drzwi 

-Cześć Sasu - Na mojej głowie rozbiło sie coś twardego mój wzrok sie zamazał, poczułem że spadam i zaraz później straciłem przytomność.





Jeśli do wieczora będzie pod tym rozdziałem 10 gwiazdek jeszcze dzisiaj wstawie następny rozdział

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz