39

340 40 58
                                    


Powrót do Liścia, przez wielu shinobi wyczekiwany moment. Przez wielu powód do radości. Powrót do rodziny i przyjaciół. Radość z przeżycia kolejnej trudnej bądź łatwej misji. Dla mnie, jest to wielki stres, wiele obaw i powrót do rzeczywistości. Zbliżaliśmy się już do głównej bramy, coraz mniej mi się to podobało, ale obiecałem Itachiemu że będę chronił Sasuke przed Orochimaru i musze dotrzymać obietnicy choć tak bardzo nie chcę tam wracać.

-Idziemy najpierw do ciebie po rzeczy, czy chcesz odpocząć? -Usłyszałem głos przyjaciela i spojrzałem się nieco zdziwiony
-Chciałeś zostać u mnie na jakiś czas, chyba powinieneś zabrać jakieś rzeczy z domu - Powiedział nim zdążyłem spytać o co chodzi, przez to wszystko zapomniałem o swojej wcześniejszej prośbie 

-Emm, nie, mam przy sobie wszystko -Odpowiedziałem dość cicho. 

-Och, już wcześniej zaplanowałeś że nie będziesz wracał do domu? -Spytał zdziwiony
-A co jeśli bym się nie zgodził?

-Zgodziłeś się, to najważniejsze -Odpowiedziałem i w tej samej chwili dotarliśmy do bramy.

-No to wracajcie do domu! -Powiedział entuzjastycznie Kakashi
-Zasłużyliście na odpoczynek, ja zdam raport wy idźcie odpocząć. -Stwierdził i zniknął w kłębie dymu

-Sasuke-kun, może zanim wrócimy do domu pójdziesz ze mną na obiad??? Taka randka? -Spytała Sakura klejąc sie do Uchihy

-Jestem zmęczony, wracam do domu -chłopak zbył dziewczynę, chwycił mnie za ręke i ruszył w innym kierunku niż jego dom

-Gdzie idziemy? -Spytałem się idąc za nim, chłopak dalej trzymał moją ręke

-Zakładam że jesteś głodny. Nie jadłeś nic od bitwy na moście, pójdziemy na ramen -Powiedział dalej idąc w znanym mi już kierunku

-Sasuke, nie jestem przekonany -Zatrzymałem się przez co czarnowłosy też to zrobił

-Uh? Powinieneś coś zjeść -Stwierdził
-Nie wyglądasz zbyt dobrze 

-Nie wiem czy to dobry pomysł, nie czuje sie za dobrze -Próbowałem się wymigać

-Idziemy i koniec, nie możesz tak długo głodować. - Znów ruszył a ja dalej podążałem za nim

Dotarliśmy do znanej knajpki Ichiraku ramen i Sasuke zamówił dla nas ramen. Szybko dostaliśmy zamówienie, Sasuke zaczął jeść a ja wpatrywałem się w miskę z posiłkiem. Nie miałem ochoty nic jeść. To tak jakbym podświadomie się karał za zabicie Haku. Wziąłem pałeczki i zacząłem mieszać w misce dalej nic nie ruszając. Po chwili poczułem na sobie wzrok Sasuke, wpatrywał się w to co robie. Najwidoczniej zjadł już swoją porcje. Ignorując jego wzrok dalej mieszałem w ramen.

-Daj -Powiedział cicho Uchiha i zabrał mi z rąk pałeczki przysuwając do siebie moją miskę. Myślałem że mi odpuścił i zje to za mnie ale nic podobnego. Chłopak nabrał na pałeczki trochę makaronu i podsunął mi pod usta
-Otwórz  buzię

-Sasu... -Zacząłem mówić a ten włożył wepchnął mi do buzi makaron. Nie spodziewałem się tego, odruchowo przełknąłem makaron i spojrzałem sie na niego trochę zdziwiony ale też troche wkurzony.
-Nie rób tak więcej -Powiedziałem obrażony zakładając ręce na klatce piersiowej

-Oj nie przesadzaj! Widać że jesteś głodny a sam nie potrafiłeś się zmotywować to ci pomogłem. Teraz wsuwaj resztę

-Ugh, daj to -Wyrwałem mu pałeczki z ręki i podsunąłem przed siebie miskę. Ale gdy tylko jedzenie znalazło się przede mną znowu zbierało mi się na wymioty i zacząłem tylko mieszać w misce

-Widzisz, trzeba ci pomóc -Znowu zabrał pałeczki i miske z przed nosa 

-Nie zjem, nie dam rady -Powiedziałem odwracając twarz żeby znowu mnie nie przechytrzył

-Przed chwilą zjadłeś. -Odłożył pałeczki i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za policzki i zmusił na spojrzenie na niego
-Martwie się o ciebie, proszę zjedz chociaż tą miskę

-Dobra -Powiedziałem trochę oburzony. Nie potrafiłem mu odmówić jak tak mnie prosił

I tak oto skończyłem na byciu karmionym przez Uchihę. 
Po skończonym posiłku, w końcu dotarliśmy do domu Uchihy. O dziwo nie słyszałem żadnych obelg w moją stronę, może to przez to że byłem z nim? Nie mam pojęcia ale odpowiadało mi to. 

-To gdzie będę spał? -Spytałem się odstawiając plecak w rogu kuchni. 

-Nie przeszkadza ci jeśli tą noc prześpisz się ze mną? -Spytał 

-Z-Z tobą? -Spytałem niepewnie

-Tak, uh, nie mam materacu, a dzisiaj już nie dam rady kupić, poza tym już kilka razy spaliśmy obok siebie, myśle że to nie problem

-N-nie, nie kłopocz się kupowaniem materacu. Jeśli ci to nie przeszkadza mogę z tobą spać -Odpowiedziałem 

-to chodźmy, musimy odpocząć -Chłopak znowu chwycił mnie za ręke i zaprowadził do pokoju
-Chwile odpoczniemy i wtedy pójdziemy się umyć, jestem zbyt zmęczony -Powiedział i rzucił się na łóżko a ja dołączyłem do niego

Uchiha bardzo szybko zasnął, ja nie dałem rady tego zrobić, moje myśli cały czas krążyły wokół Haku, on mi pomógł, wtedy w lesie, ja go zabiłem. Nie potrafiłem zapomnieć i przestać się obwinić. Nie wiem ile czasu tak rozmyślałem ale moje rozmyślenia przerwał lis

-Leżysz w łóżku swojego chłopaka a jedyne o czym myślisz to coś czego nie jesteś w stanie cofnąć.  -Odezwał się Kyuubi

-To nie mój chłopak! -Zaprzeczyłem od razu
-Tylko próbujesz mnie z nim swatać a jak jesteś potrzebny nie pomagasz! -Powiedziałem oburzony

-Bo to jest znacznie ciekawsze, no tylko spójrz na niego. Nie podnieca cie to że leżycie w jednym łóżku? 

-PRZESTAŃ! -Krzyknąłem w umyśle robiąc się cały czerwony

-Mam... -Nie dawałem mu dokończyć

-LLALALALALALA NIESŁYSZE CIEBIE NIC NIE MÓWISZ -Zacząłem wydzierać sie na lisa

Po niedługich kłótniach z rudzielcem, stwierdziłem że pójdę się umyć i przebrać, wziąłem swoje ubrania ze zwoju i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem piżamę. 
Podszedłem do umywalki, umyć zęby chwyciłem swoją szczoteczkę i spojrzałem w lustro. Moje ręce były całe we krwi. Z przerażenia aż upuściłem szczoteczkę i odwróciłem wzrok od lustra. Spojrzałem tym razem na swoje dłonie, były czyste. 

-To tylko twoja wyobraźnia -Powiedziałem cicho i klepnąłem lekko w polik żeby pobudzić w zmysły. Spojrzałem jeszcze raz na ręce, znowu nie ujrzałem krwi więc się trochę uspokoiłem. Odpuściłem na razie mycie zębów, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z łazienki. Wróciłem z powrotem do sypialni Uchihy, gdzie okazało się że chłopak już nie śpi.

-Kiedy wstałeś? -Spytał sie jak tylko mnie zobaczył.

-Chwile przed tobą, zdążyłem się ogarnąć i się obudziłeś. Mam nadzieje że cię nie obudziłem.

-Nie spokojnie, sam wstałem. Też pójdę się umyć -Powiedział i poszedł do łazienki. Ja w tym czasie schowałem rzeczy do zwoju i usiadłem na łóżku, by poczekać na przyjaciela.
Chwila minęła i chłopak wyszedł z łazienki już przebrany w piżamę. Było dopiero po 16, ale nie mięliśmy zamiaru wychodzić już z domu, obaj dalej nie byliśmy jeszcze wypoczęci, więc jedyne co nam pozostało to albo pójść dalej spać, albo poczytać. Ja wybrałem tą drugą opcję, Uchiha najwidoczniej tak samo. On zagłębił się w jakiejś książce a ja wyciągnąłem jeden ze zwoi dotyczący pieczęci. Im szybciej wynajdę pieczęć którą będzie bardzo ciężko złamać tym szybciej wrócę do siebie. 


W takim razie widzimy się prawdopodobnie w następny piątek, jak wspominałem, wstawiam piątkowy rozdział dzisiaj. W następny weekend jeśli będę się dobrze czół to pomyśle też o jakimś niewielkim maratonie 2 rozdziały dziennie przez 3 dni. Co wy na to?

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz