W drodze do szkoły coś było nie tak, wszyscy patrzyli sie na mnie jakbym im coś zrobił, już dawno tego nie było. No może nie trawili mnie tak ale było nieco lepiej niż kilka miesięcy temu.
Nagle drogę zagrodziło mi kilku shinobi. Byli oni geninami więc dałbym rade uciec, ale moje szczęście znów mnie zawiodło. Cofnąłem sie kilka kroków i wpadłem na kogoś, odskoczyłem do przodu i spojrzałem na tą osobę. Był to jakiś chuunin. Chciałem pobiec w dobrze mi znanym kierunku, wbiegłem w uliczkę z niewielkim przejściem którym na spokojnie mógłbym ich zgubić lecz nie dało mi to dużo bo kolejny shinobi stał przed wejściem.-Jestem w dupie -Powiedziałem do siebie
-Hej potworku -Powiedział typ za mną
-Pora zapłacić za grzech nieprawdaż? -Te słowa przypomniały mi jaki dzisiaj jest dzień. Ugh jak mogłem o tym zapomnieć. Jest 10 października. Kyuubi uwolnił sie, i są też dzisiaj moje urodziny. Nie ma jak to świętować je w tak miłym towarzystwie.
Zostałem przyciśnięty do ściany za mną, zamknąłem oczy i czekałem aż mi coś zrobią. Nie miałem szansy uciekać o walce nie wspomnę, trzech na jednego to nie jest dla mnie możliwe. O dziwo żaden cios nie dotarł do mnie, a mężczyzna przygniatający mnie do ściany został ode mnie odciągnięty. Otworzyłem oczy i zobaczyłem tam całą trójkę mężczyzn związaną a naprzeciw nich stał Itachi. Odetchnąłem z ulgą.
-Nic ci nie jest? -Spytał i podszedł do mnie.
-Nie, przyszedłeś w samą porę
-Oni zostaną ukarani nie masz sie czego obawiać
-I tak nie jestem bezpieczny. Nigdy nie będę -Spojrzał sie na mnie nieco zdziwiony
-Co masz na myśli? Mówisz o mieszkańcach? Oni chyba nie są groźni
-Zapomnij -Powiedziałem i chciałem odejść ale starszy brat Sasuke mnie zatrzymał, spiąłem sie na tak nagły dotyk ale szybko sie otrząsnąłem
-Itach, musze iść na zajęcia -Stwierdziłem i chciałem iść dalej ale ten mi nie pozwolił-Jeśli ktoś ci grozi albo coś ci zrobił to możesz mi powiedzieć Naru, jesteś dla mnie jak brat, nie pozwolę cie skrzywdzić
-Nie, wszystko dobrze, jeśli coś będzie nie tak to ci powiem.
-Odszedłem od niego i udałem sie w stronę akademii. Jak juz byłem na tyle daleko od Uchihy skręciłem w boczną alejkę i udałem sie w stronę domu. Nie mam zamiaru dzisiaj już wychodzić z domu, poszczęściło mi sie i to bardzo że Itachi był w pobliżu ale następnym razem może tak nie być.
Udało mi sie bezpiecznie dotrzeć do domu, sięgnąłem od razu po zwój, dzisiaj miałem sie z kuramą nauczyć nowej techniki więc warto o niej poczytać a jutro potrenujemy
-Nie ma opcji że odpuścisz sobie trening. Nie zapomniałeś o naszych planach, prawda? Musisz trenować żeby sie udało
-Nie zapomniałem, ale
-Żadnego ale, wiem jaki jest dzień i wiem czego sie boisz ale nie możesz przez to opuszczać treningów
-A jak myślisz że to zrobimy? -Spytałem sie
-Coś wykombinuje do wieczora
Przeanalizowałem zwój kilka razy i poszedłem do kuchni, wyjąłem z szafki limitowaną porcje ramen. Kiedyś je kupiłem na specjalną okazje, a taka była dzisiaj. Wstawiłem wode w poczekaniu na zagotowanie sie jej poszedłem jeszcze odłożyć zwój do skrytki. W tym czasie woda zdążyła sie zagotować , zalałem makaron i pozostało tylko czekać te 3 minuty, 3 bardzo długie minuty aż makaron sie zaparzy.
CZYTASZ
Naruto... Proszę... Zostań z nami!
FanfictionKolejne z wielu opowiadań o Naruto To jest zmieniona i nieco poprawiona wersja mojej książki o tej samej nazwie Nie będe za dużo zdradzać nowym czytelnikom ale ujme to w kilku zdaniach Naruto jest gnębiony przez mieszkańców konoha, poznaje Kyuubiego...