43

297 30 21
                                    

Wracając z biblioteki, przypomniało m się że w domu zostawiłem kilka zwojów, jak się pakowałem nie zmieściły mi się one więc musiałem je zostawić, były na tyle schowane że raczej nikt nie powinien ich znaleźć więc postanowiłem zajść tam na chwile. Nie za bardzo widziało mi się to, ponieważ często widywałem jak ten facet wychodzi z mojego mieszkania. Albo urządził sobie tam swój kąt albo dalej mnie wyczekuje więc musiałem się szybko uwinąć by się na niego nie natknąć. Wszedłem ostrożnie przez drzwi, a bardziej framugę drzwi ponieważ ich już nie było. Sprawdziłem szybko czy nikogo nie ma i szybkim krokiem ruszyłem w stronę mojego pokoju. Podszedłem do odpowiedniej deski w podłodze i wyjąłem ją, była tam niewielka dziura w której leżały trzy zwoje o tematyce jakiej akurat potrzebuje. Były one wykradzione Hokage dla tego właśnie trzymałem je w tym miejscu. Szybko je zabrałem im włożyłem do torby z resztą wypożyczonych już zwoi. Wkładając ostatni z nich usłyszałem kroki dobiegające z korytarza. Serce mi podskoczyło ale szybko zebrałem się i wyskoczyłem przez okno lądując na jednym z pobliskich dachów. Popatrzałem się w stronę okna, z nadzieją że to nie on. Jednak nadzieja matką głupich. Mężczyzna z maską na twarzy stał w oknie i wpatrywał się we mnie ze wściekłością w oczach co mnie jeszcze bardziej przeraziło. 

Nabrałem głęboki wdech by troche uspokoić oddech i zacząłem biec w stronę domu Uchihy. Obróciłem się jeszcze żeby sprawdzić czy na pewno on za mną nie biegnie, na szczęście okazało się że nie jestem goniony więc nieco zwolniłem tępo i spokojniej wróciłem do domu, gdzie czekał już na mnie Sasuke

-Co ty taki zmachany -Zapytał kiedy wszedłem do domu

-To nic takiego -Zaśmiałem się głupkowato jak to mam w zwyczaju
-Po prostu sobie biegłem -Dodałem

-Niech ci będzie -Spojrzał na mnie podejrzliwie ale odpuścił

-Powiedziałeś jej że dzisiaj się spotkacie? -Spytałem z nadzieją

-Jeszcze nie -Odpowiedział
-Właśnie się zbieram -Dodał i poszedł w stronę wyjścia

-Co robiłeś przez ten cały czas? Mogłeś to zrobić jak mnie nie było, zajęło by to kilka minut, jeśli by cię zagadała to nawet wróciłbyś razem ze mną, nie było mnie góra 15 minut

-Miałem co innego do załatwienia -Powiedział mijając się ze mną w drzwiach

-Co innego mogłeś robić? Obróciłem się w stronę Uchihy ale jego już tam nie było więc zamknąłem drzwi i udałem się do pokoju chłopaka by na spokojnie przeanalizować wszystkie zwoje

minęła chwila a Sasuke znów był w swoim domu, nie wyglądał na zbyt zadowolonego ale raczej nikt nie chciałby spotkać się z dziewczyną tylko z przymusu. Kiedy wszedł do pokoju od razu podszedł do łóżka na którym siedziałem, wszedł na nie i usiadł zaraz obok mnie. Chwile na niego spojrzałem i wróciłem do "lektury". Niezadowolony chłopak zabrał mi zwój z ręki i położył obok. Popatrzałem się na niego zdziwiony

-Skoro ja mam cierpieć, to nie będe sam. Dopóki jestem w domu, nie czytasz tylko spędzasz czas ze mną -Powiedział i przytulił się do minie 

-Sasuke? Wszystko w porządku? -Zapytałem się lekko zdziwiony zachowaniem chłopaka. Ten odkleił się ode mnie pozostając dalej blisko i spojrzał mi prosto w oczy

-Jak się z tym czujesz że nie tylko ja idę dzisiaj na randkę? -Spytał z dziwnym uśmieszkiem

-No Sakura też idzie w dodatku z tobą, jak mam się czuć. Wszystko mi jedno -Odpowiedziałem a on pokręcił tylko głową

-A co z tobą? -Spytał się kładąc rękę na moim poliku

-Ze mną? -Spytałem zdziwiony

-Też zgodziłeś się iść z kimś na randkę -Jego uśmieszek dalej nie zniknął z jego ust

-Z nikim na żadną randkę się nie umawiałem -Odpowiedziałem, Odkąd wrócił od Sakury zaczął się bardzo dziwnie zachowywać Uchiha nachylił się nad moim uchem dalej trzymając ręke na moim poliku 

-Idziesz dzisiaj na randkę ze mną -Powiedział cicho. Na te słowa zrobiło mi się ciepło a poliki lekko zaczęły piec. Chłopak odsunął się ode mnie i lekko zaśmiał
-Jest jeszcze wcześnie, co powiesz na mały trening przed wyjściem? -Spytał a ja w jakiej pozycji byłem w takiej byłem, bez żadnej reakcji wpatrywałem się zawieszony w jeden punkt.

-Uhuhuhu Randka z Uchihą -Odezwał się lis w mojej głowie
-Zapowiada się ciekawie -Dodał  podśmiechując

-To nie jest zabawne -Powiedziałem oburzony na lisa, 
-On tylko żartował, jest dla mnie jak brat, ja z resztą dla niego tak samo, sam to potwierdził -Stwierdziłem

-Jesteś ślepy Naruto, gołym okiem widać że on coś do ciebie czuje, z resztą jak to cudownie brzmi Naruto Uzumaki-Uchiha

-Przestań! Nawet jeśli by tak było, ja nie jestem gejem! -Krzyknąłem na lisa

-Tak, tak a twoja reakcja to przypadek

-Jaka reakcja? -Spytałem

-Oj no nie mów że nawet tego nie zauważyłeś, jesteś caaaaaaalutki zarumieniony -Powiedział śmiejąc się 

-Odczep się -Powiedziałem powoli wracając do rzeczywistości. Mój wzrok napotkał rękę Uchihy który machał mi przed twarzą próbując nawiązać kontakt

-Naruto, żyjesz -Spytał

-Uh, tak tak. Zamyśliłem się -Powiedziałem zabierając jego ręke sprzed mojej twarzy

-Długo nie kontaktowałeś, wszystko okey? -Spytał się

-Tak, już mówiłem że się zamyśliłem, coś wcześniej chciałeś prawda?

-Tak, pytałem się czy idziemy chwile potrenować -Powiedział 

-A, no tak. Dobra, masz jeszcze 3 godziny do spotkania z Sakurą więc możemy iść -Powiedziałem po czym oboje zaczęliśmy zbierać się by trochę potrenować

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz