23

433 53 7
                                    


Wstałem z wielkim bólem głowy, było mi bardzo zimno ale byłem przykryty, chciałem jeszcze poleżeć, nie wiedziałem która godzina ale budzika nie słyszałem więc musiało być jeszcze przed 7:30 zatem nie przejmowałem sie i próbowałem jeszcze zasnąć. Nie udało mi sie to jednak, po chwili usłyszałem dźwięk budzika. Ospale podniosłem sie przecierając rękoma oczy, czułem ból nie tylko w głowie ale także na dłoni. Powoli zwlokłem sie z łóżka biorąc ciuchy udałem sie do łazienki. 

Wróciłem do pokoju i spojrzałem na zegarek wskazujący godzinę 7:59 więc postanowiłem że już wyjde, przynajmniej nie dostane tak wielkiego ochrzanu od Sakury że sie spóźniłem, Kakashi i tak sie spóźni więc nim nie musze sie przejmować. Wyszedłem z domu, nie chciało mi sie już robić śniadania więc zjem dopiero jak wrócę. 

Uwielbiam wychodzić z domu rano. Nie ma wtedy zbyt dużo ludzi na ulicach i nie musze sie bać aż tak o swoje życie ani zdrowie. Właśnie wtedy przypomniało mi sie co tak właściwie stało wczoraj na powrocie.

-Cholera -Mruknąłem do siebie, miałem przecież odkazić ręke. Nie wiadomo skąd wzięło sie tamto szkło. Zdrową ręką złapałem sie w miejsce uderzenia kamienia i wyczułem tam strup -Przynajmniej ta rana sie dobrze goi. Spojrzałem na zakrwawiony opatrunek na mojej dłoni i westchnąłem. Sięgnąłem do kieszeni by zobaczyć czy nie mam w niej zapasowego bandażu. Był tam. Dotarłem na miejsce. Pod budynkiem stała już moja drużyna czekająca na senseia i mnie. Jak Sasuke mnie zobaczył od razu mi pomachał na co niepewnie mu odmachałem. Podszedłem do nich bliżej i usiadłem pod ścianą budynku. Byłem serio zmęczony mimo tego że przespałem całą noc. Do tego ten niesamowity ból głowy nie pomagał w niczym. Dwójka geninów z mojej drużyny podeszła do mnie witając sie. Przywitałem sie z nimi i jak tylko odwrócili sie każdy w swoją strone czekając na Kakashiego zacząłem odwijać wczorajszy opatrunek. 

-Co ci sie stało -Zwrócił sie do mnie Sasuke

-To nic takiego -Odpowiedziałem mu uśmiechając by zapewnić go w moich słowach. I w tym samym czasie podeszła do nas różowowłosa

-To nie wygląda dobrze -Stwierdziła patrząc na moją dłoń

-Serio to nic takiego -Powiedziałem chcąc otworzyć nowy bandaż by owinąć rane został on mi jednak zabrany przez dziewczynę. Spojrzałem na nią pytająco 

-Nie możesz tak tego zrobić -Stwierdziła i wyciągnęła z kieszeni jakiś płyn 
-Daj mi ręke -Niepewnie wyciągnąłem dłoń, dziewczyna spojrzała dość niepewnie. Najwidoczniej brzydziła sie takim widokiem ale spryskała mi dłoń, rany zaczęły bardzo piec ale nie dałem poznać po sobie że coś mi jest. Po spryskaniu rany Haruno owinęła moją ręke zabranym mi wcześniej bandażem

-Dzięki -Powiedziałem cicho  uśmiechając sie do dziewczyny

-Naruto głupku! -Powiedział to już stara Sakura
-Ta rana nie wygląda za dobrze. Musisz iść z tym do szpitala, nie wiem czy nie wdało sie w to jakieś zakażenie -Powiedziała już spokojniej

-Tak, po misjach tak zrobie -Powiedziałem tylko po to żeby dziewczyna sie ode mnie odczepiła. Ta chciała protestować i krzyczeć na mnie ale w tej samej chwili zjawił się Kakashi. 

-Sensei! Naruto ma bardzo skaleczoną ręke -Dziewczyna podbiegła do białowłosego





Ten krótki rozdział jest w ramach świątecznego którego nie będzie bo nie potrafie nic sensownego wymyślić. Przepraszam was za to. Jak wstanę spróbuje jeszcze napisać ale nie obiecuje tego bo strasznie mi to nie wychodzi.

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz