Sasuke nie wiedział co powiedzieć. Zastanowił sie chwile, otworzył buzie jakby chciał coś powiedzieć ale z jego ust nie wydobył sie żaden dźwięk.
-Naruto -Powiedział w końcu
-Ja... Ja cie przepraszam, nie powinienem cie tak odtrącać i ignorować. Chciałem już to zrobić jakiś czas temu ale... -Przerwał
-Ale nie potrafiłem, chciałem złapać jakąś dobrą okazje ale nie było takiej możliwość. -Spojrzałem na niego zaskoczony ale szybko mi to przeszło przypominając sobie o tym co powiedział Itachi. On był taki sam jak jego rodzina, znowu chce mnie wykorzystać dla tego teraz mnie przeprasza. Nie dam sie tym razem podejść-Myślisz że przeprosiny coś dadzą? -Spytałem sie nie patrząc na chłopaka.
-Myślałem że zależało ci na mnie, że byliśmy przyjaciółmi... A ty tak po prostu mnie zostawiłeś -Spojrzałem na niego powstrzymując łzy które zaczęły zbierać sie w moich oczach.-Wiem, zachowałem sie głupio ale zrozum, to działo sie zbyt szybko, byłem załamany moja rodzina umarła i to z rąk mojego brata, -Było widać że na ostatnie słowa spiął sie wyraźnie.
-To nie powód żeby tak mnie traktować. -Powiedziałem tak poważnie jak tylko potrafiłem.
-Ty nic nie rozumiesz. -Powiedział dość stanowczo podnosząc sie z krzesła i opierając ręce na stole
-Straciłem całą rodzine a brat okazał sie zdrajcą! -Podniósł lekko głos
-TY NIE WIESZ JAK TO JEST STRACIĆ BLISKICH CI LUDZI!!! Nie wiesz jak sie czułem po ich śmierci, nigdy nie miałeś rodziny więc nie możesz wiedzieć jak sie czółem -Odwróciłem sie do niego tyłem i ruszyłem w kierunku swojego pokoju. To zabolało, to znaczy że nigdy nie traktował mnie jak rodzine, nie widział we mnie nikogo ważnego.-Masz racje, totalnie nie wiem jak to jest kogoś takiego stracić bo nigdy takiego kogoś nie miałem a jedyni ludzie którym ufałem...- -Przerwałem
-Nieważne -Dopowiedziałem. Zakręciło mi sie lekko w głowie więc stanąłem opierając sie o ściane
-A teraz prosze cie o wyjście z mojego domu. -Powiedziałem bardzo cicho ale tak że czarnowłosy mnie usłyszał. Usłyszałem kroki i na moim ramieniu znalazła sie ręka chłopaka na co lekko sie wzdrygnąłem i szybko ją odtrąciłem
-Po prostu wyjdź -Sasuke zdziwił sie nieznacznie ale posłuchał mnie i zaczął iść w strone wyjścia. Odprowadziłem go na tyle ile mogłem wzrokiem i zauważyłem że sie zatrzymał. Widok zaczął mi sie zamazywać więc mrugnąłem kilka razy ale to nie pomogło. Uchiha coś powiedział ale nie byłem wstanie zrozumieć jego słów. Straciłem po chwili reszte siły i opadłem na ziemie. Mój wzrok dalej był zamazany i ledwo kontaktowałem. Miałem nadzieje że czarnooki już sobie poszedł i zaraz mi przejdzie. Wpatrywałem sie w jeden punkt z nadzieją że siły zaraz mi wrócą i nie spędzę reszty dnia na ziemi. Nie był mi jednak pisany ten scenariusz ponieważ po krótkiej chwili poczułem że ktoś potrząsa moim ciałem, ciepłe i delikatne dłonie pomogły mi podnieść sie do pozycji siedzącej. Ledwo wyłapywałem co sie dzieje, słyszałem dość stłumiony głos który z każdym słowem stawał sie wyraźniejszy-Naruto! -Zrozumiałem w końcu słowo które ktoś do mnie wypowiadał. Osoba będąca przy mnie co chwile powtarzała to słowo, nie chciałem siedzieć bezczynnie i ledwo zachrypniętym postarałem sie coś powiedzieć
-W...Wody - Lekko odkaszlnąłem udało mi sie usłyszeć oddalające sie kroki tej osoby. Po chwili chłopak, bo tak brzmiał przyszedł ze szklanką wody i pomógł mi sie napić. Woda zrobiła mi dobrze i zacząłem powoli odzyskiwać siły. Mój wzrok zaczął wracać do normalności i zarysy chłopaka stały sie wyraźne.
-TY! -Powiedziałem dość głośno czego od razu pożałowałem przez nagły ból głowy
Krótki rozdział ale ciiiii
CZYTASZ
Naruto... Proszę... Zostań z nami!
FanfictionKolejne z wielu opowiadań o Naruto To jest zmieniona i nieco poprawiona wersja mojej książki o tej samej nazwie Nie będe za dużo zdradzać nowym czytelnikom ale ujme to w kilku zdaniach Naruto jest gnębiony przez mieszkańców konoha, poznaje Kyuubiego...