3

702 71 43
                                    


Obudziłem sie w dość dziwnym miejscu. Wyglądało to jak jakieś kanały. Wstałem z podłoża na którym było pełno wody. Miałem przed sobą jedną drogę którą zacząłem podążać. Tunel zaczął sie kończyć a kawałek dalej można było zauważyć ogromne kraty. Było tam dość ciemno więc widzenie z tak daleka miałem dość ograniczone. Postanowiłem podejść bliżej, za kratami dostrzegłem wielkie zwierzę. Wygalało trochę jak lis, wielki śpiący lis w klatce. 
Chciałem wejść do klatki ale gdy dotknąłem krat coś mnie odepchnęło i wylądowałem na drugim końcu pomieszczenia. W tym czasie też zwierze obudziło sie.

-Nie dotykaj krat, nie możesz tego zrobić dopóki pieczęć jest tak potężna. -Powiedział

-Potrafisz mówić? - Głupio sie spytałem 

-Pffff, Mówić? Potrafie wiele więcej... Tylko teraz jestem tu zamknięty.

-Tak w ogóle gdzie my jesteśmy? 

-Jesteśmy w twoim umyśle dzieciaku

-Moim? to co ty tu robisz? -Podszedłem bliżej by móc przyjrzeć sie lisowi

-Znasz historie sprzed dziesięciu lat? O ataku Kyuubiego na Konoha? 

-Yhym, dużo shinobi wtedy zginęło w walce razem z 4 hokage, dużo o tym czytałem. -Zacząłem wpatrywać sie w zwierzaka a po chwili zacząłem łączyć fakty.
-Ty jesteś tym całym Kyuubim, prawda? 

-Owszem -Usmiechnął sie lis

-To znaczy że skoro ty jesteś w moim umyśle to znaczy że czwarty zapieczętował we mnie twoją chakre?

-Jesteś całkiem mądry jak na twój wiek młody -Powiedział

-To wyjaśnia zachowanie ludzi. Słyszałem o jinchuriki są, a raczej jesteśmy traktowani jakby to była nasza wina. - Powiedziałem i zacząłem rozmyślać. Przypomniała mi sie sytuacja przed trafieniem tu. 
-Zaraz ja jestem tu, to co dzieje sie z moim ciałem? Pamiętam że dostałem czymś w głowe

-Nie jestem w stanie powiedzieć ci co sie teraz dzieje bo straciłeś przytomność.


-Nie wiem ile czasu spędziłem w swoim umyśle ale kyuu opowiedział mi co dokładnie stało sie dnia kiedy został we mnie zapieczętowany. Byłem bardzo zainteresowany tą historią. Dzięki temu lisowi dowiedziałem sie też o moich rodzicach. Bardzo mnie zdziwiło to że czwarty był moim ojcem. Przecież gdyby ludzie o tym wiedzieli traktowaliby mnie lepiej. Przez ten cały czas zastanawiało mnie jedno. Bardzo kojarzyłem jego głos. Nie wiem skąd ale był dla mnie bardzo znajomy. Po jakimś czasie w końcu wyrzuciło mnie z mojego umysłu.

Obudziłem sie w jakimś dosyć wygodnym łóżku. Nie było ono moje, było zbyt wygodne. Zacząłem rozglądać sie po pomieszczeniu. Wyglądało ono jak zwykły pokój tylko nie było tam okien. Obok łóżka na szafce nocnej był budzik. Pokazywał on 8.00 rano. Czyli minęła cała noc i jest niedziela. Przełożyłem rękę w miejscu gdzie zostałem uderzony, zabolało mnie więc od razu ją zabrałem. Wstałem z łóżka i chciałem otworzyć drzwi ale okazały sie one być zamknięte. Nie miałem wyjścia i musiałem czekać aż coś sie wydarzy.

Niedługo później ktoś zaczął otwierać drzwi. Spojrzałem sie w stronę dźwięku. 

-Tym razem nie dam cie skrzywdzić -Odezwał sie głos, ten sam głos co TAMTEGO dnia. Głos Kyuubiego.

-W drzwiach stał TEN zamaskowany mężczyzna. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, lis zaczął mnie instruować co mam zrobić. Poszedłem za jego instrukcjami i zacząłem próbę ucieczki. Niestety mężczyzna nie chciał mnie wypuścić tak łatwo więc musiałem zacząć sie bronić. Wyjąłem z saszetki kunai i rzuciłem w mężczyznę. Ten jednak łatwo go wyminął i zaczął zbliżać sie do mnie. Złapał mnie jedną ręką a ja próbowałem sie wyrwać. Był silniejszy ode mnie więc nie miałem szansy sie uwolnić. Chwilę później zaczęła mnie otaczać mała warstwa pomarańczowej chakry a mężczyzna puścił mnie z oparzoną ręką.

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz