Leżałem w łóżku szpitalnym przez resztę dnia. Dzięki kroplówce zrobiło mi sie serio lepiej. Nudziłem sie bardzo, kurama prawie większość czasu spał i nie chciał ze mną gadać. W szpitalnym pokoju trening też odpadał a wyjść nie mogłem. Spojrzałem na woreczek wiszący obok który powoli sie kończył co oznaczało że pewnie zaraz ktoś przyjdzie to odczepić. Mam nadzieje tylko że będzie to tamten lekarz, nie pałał do mnie nienawiścią więc mogłem zaufać mu w jakimś stopniu.
-Przyszłam wymienić kroplówkę! -Powiedziała radośnie kobieta wchodząc do pomieszczenia. Jej radość trwała do póki nie zobaczyła mnie. W tamtej chwili spoważniała i popatrzyła sie na mnie z pogardą
-Coś sie stało? -Spytałem i zaśmiałem sie. Może odpuści. Podeszła do mnie bez słowa łapiąc za rurkę od kroplówki pociągnęła ją z całej siły wyrywając ją razem z igłą z mojej ręki co nieco zabolało.
-Wynoś sie stąd dopóki mam cierpliwość -Powiedziała głośno wskazując na drzwi.
Nie chciałem sie wykłócać, nie miałem tego dnia siły na takie rzeczy więc grzecznie wstałem z łóżka chcąc iść w stronę wyjścia. Nie zdążyłem jednak zrobić kroku a kobieta kopnęłam mnie w plecy od tyłu przez co prawie upadłem na ziemię, myślałem że spotkam sie z zimną podłogą ale jednak ktoś w ostatniej chwili mnie chwycił
-Co tu sie dzieje -Pytanie zostało skierowane w stronę pielęgniarki.
-Dzieciaku, zostaw tego demona, nie jest wart -Powiedziała ignorując pytanie czarnowłosego
-Nic ci nie jest Naruto? -Spytał sie mnie pomagając sie podnieść
-Zgłoszę Hokage to co tu zobaczyłem -Powiedział patrząc sie na kobietę która lekko spanikowała.
-Dzieciaku, Uchiha mam rację? Rozumiem że straciłeś rodzine więc nie mam do ciebie pretensji że nikt cie nie nauczył jak powinno sie to -Wskazała na mnie
-Traktować, więc dam ci rade zostaw tą sprawe i daj spokój-Podziękuje za rade ale nie skorzystam, chodźmy Naruto -Znów skierował słowa do mnie i razem podążyliśmy w stronę wyjścia.
Przed szpitalem zatrzymaliśmy sie oboje, Sasuke chciał faktycznie iść z tym do Hokage, ale nie widziałem sensu. Gdyby Hiruzen chciał, to zrobiłby z tym coś już dawno a tak nie było, poza tym i tak miał wystarczająco problemów. Po co mu były jeszcze moje?
-Ide do domu -Powiedziałem
-Dzięki że mi pomogłeś ale poradze sobie sam-Musimy to zgłosić, pozwalasz im na to dla tego tak cie traktują.
-Nie -Odwróciłem od niego wzrok ruszając w strone domu
-I nie waż sie mówić nic Hokage, to i tak nic nie da-Nie dowiesz sie dopóki nie spróbujesz -Dalej próbował mnie przekonać
-Myślisz że nie próbowałem? Trzeci tylko psuje sobie reputacje próbami pomocy mi, oni sie nie zmienią
-Eh, to chociaż cie odprowadzę żebyś dotarł bezpiecznie
Całą drogę przeszliśmy bez żadnego słowa. Pasowało mi to ale było też dość niezręcznie, dopiero przy drzwiach do mieszkania postanowiłem odezwać sie do czarnookiego
-Dzięki -Powiedziałem cicho i zacząłem szukać klucza w kieszeni.
-Chcesz wejść na herbatę? -Sam nie wiedziałem czemu sie o to spytałem-Z chęcią -Zdążył powiedzieć i zaprosiłem go do środka, weszliśmy do kuchni i od razu poszedłem wstawić wodę
-Jak sie czujesz? -Spytał-Jest już dobrze -Stwierdziłem siadając naprzeciwko niego
-Co ci sie tak właściwie stało w tą rękę? Nie wyglądało to zbyt dobrze
-Nic takiego, wywróciłem sie i upadłem na szkło -Wymyśliłem wymówkę na szybko
-A ta pielęgniarka? Tak właściwie, zastanawiam sie już od dawna, dla czego mieszkańcy wioski cie tak traktują? -Zadał kolejne pytanie przez które zacząłem sie irytować
-Jestem na przesłuchaniu czy co? Skąd tyle pytań? Nie musisz znać na wszystko odpowiedzi -Powiedziałem lekko podnosząc głos na chłopaka
-Tak właściwie to czemu zacząłeś sie tak nagle mną interesować? -Emocje wzięły nade mną góre
- Hm? I nie stosuj znowu wymówek typu "Nie wiesz jak to jest stracić rodzine" bo to nie ma sensu-Wiem że głupio zrobiłem, ale Naruto. Ja na serio żałuje, i będe starał sie odzyskać to co straciłem przez własną głupote, odzyskać ciebie -Spojrzał na mnie smutno a w jego oczach zaczęły pojawiać sie łzy. Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć, na całe szczęście uratował mnie dźwięk gwizdka oznaczający zagotowaną wodę. Od razu zerwałem sie i poszedłem zalać dwa kubki i wróciłem sportem do stołu
-Tak właściwie co robiłeś w szpitalu? -Postanowiłem zmienić temat
-Chciałem dowiedzieć sie czy wszystko z tobą dobrze, Kakashi nie chciał nam nic powiedzieć
-Yhm
-Właściwie skoro dobrze sie już czujesz, chcesz dać sie zaprosić na ramen? - Spojrzałem na niego zdziwiony na to że wychodzi z takim pytaniem tak niespodziewanie
-Mówiłem już wcześniej, nie mam pieniędzy. Dostane je pewnie za trze może cztery dni
-O to sie nie martw, zapraszam cie więc to ja stawiam -Zasugerował, było to dość kuszące ale nie chciałem znów korzystać z pieniędzy chłopaka
-Nie bredź tylko idź na randkę, nie wiedziesz jak sie chłopak stara? -Powiedział kurama gdy ja dalej sie wahałem
-O lisek w końcu raczył sie obudzić jak zwykle w najbardziej potrzebnym momencie -Powiedziałem ironicznie w myśli lustrując wzrokiem Uchihe przede mną
-Nie użalaj sie tylko powiedz tak bo zaraz sie rozmyśli i nici z randki -Stwierdził lis
-Nawet jeśli pójdę, to nie randka
-Dobra, dobra. Pospiesz sie bo twój chłoptaś sie niecierpliwi
-Nienawidzę cie
-Ziemia do Naruto -Usłyszałem głos Sasuke który chyba od jakiegoś czasu mnie woła
-Tak, sorki zamyśliłem sie, no skoro stawiasz to możemy pójść
Ta wiem dość nudne rozdziały ostatnio, jeszcze trochę i sie rozkręci
CZYTASZ
Naruto... Proszę... Zostań z nami!
FanfictionKolejne z wielu opowiadań o Naruto To jest zmieniona i nieco poprawiona wersja mojej książki o tej samej nazwie Nie będe za dużo zdradzać nowym czytelnikom ale ujme to w kilku zdaniach Naruto jest gnębiony przez mieszkańców konoha, poznaje Kyuubiego...