18

451 47 33
                                    


-Odwinąłem bandarze z ręki i ukazał mi sie dość nieprzyjemny widok. Rany musiały sie otworzyć i dość krwawiły więc stąd to osłabienie. Na całe szczęście miałem to grubo zawinięte i nie przeciekło więc nie musiałem sie martwić że Uchiha zauważy je. Przemyłem ręke wodą i ponownie nałożyłem czysty opatrunek.
Wyszedłem z łazienki udając sie do kuchni gdzie czekał już na mnie Sasuke z gotowym ramen w kubeczku

-Czy ty serio masz tylko ramen w domu? Nie jesz nic innego poza tym? -Spytał sie nieco oburzony moim złym odżywianiem

-Nic innego nie jest mi potrzebne ramen jest wygodny w przygotowaniu szybki i łatwiej mi jest go zdobyć. -Stwierdziłem siadając do stołu

-Łatwiej zdobyć? -Dziwił sie lekko

-Chyba zapomniałeś jak jestem traktowany, ale to nie ważne. Już mi lepiej więc możesz wracać do siebie. -Uchiha zrezygnowany westchnął i wstał z zamiarem wyjścia.

-Dobra, to do jutra -Spojrzał na mnie dość smutno i wyszedł z domu. 



Zjadłem przygotowany przez Sasuke ramen i postanowiłem udać sie do pokoju. Nie miałem zamiaru już dzisiaj trenować, miałem złe przeczucie co do tego. Nie chciałem omdleć na ulicy, gdzie każdy czyha na moje życie. 
Chwyciłem z półki jeden ze zwoi i ułożyłem sie wygodnie na łóżku. Skoro nie trenuje fizycznie to chociaż poczytam o jakiejś technice, nie mogę sie obijać ponieważ już niedługo mam w planach ucieczkę. Pierwsza misja na daleki dystans od wioski i mnie nie ma.

-Nie sądzisz że ucieczka w najbliższym czasie to za wcześnie? -Zadał mi pytanie Kurama

-Nie jestem pewny, ale nie mam wyjścia. Jeśli zostanę tutaj dłużej to chyba oszaleje. Nie mam już siły tu być to za dużo

-A jeśli ci sie nie uda? -Spytał 
-Jest opcja że Kakashi cie powstrzyma. Co wtedy? Po takim incydencie będą cie nieźle pilnowali i możesz nie mieć następnej szansy

-Nie myślałem jeszcze o tym. Ale jak opuszczę Konohę to na pewno do niej nie wrócę. Za wszelką cenę musi mi sie udać. -Odpowiedziałem mu w myślach i  powróciłem do lektury


Skończyłem czytać zwój. Nie chciało mi sie go odnosić więc położyłem go na ziemi obok łóżka i leżałem bez celu. Nie wiem ile czasu minęło, usłyszałem stukanie, nie w drzwi ale w okno. Spojrzałem w strone dźwięku i nieco zdziwiony podszedłem do okna wpuszczając zwierze. Był to kruk z przywiązaną karteczką do nogi. Odwiązałem ją a zwierze jak gdyby nic odleciało. Zamknąłem okno i usiadłem z powrotem na łóżku. Rozłożyłem karteczkę, treść karteczki była wyczekiwana przeze mnie. 

[Pole treningowe nr 34 dzisiaj o 23:00 jest ono opuszczone więc o nic sie nie martw. Nie zapomnij upewnić sie że nikt cie nie śledzi i wycisz chakre]

-Skąd wiesz że to potrafie -Powiedziałem cicho. Spojrzałem na zegarek który pokazywał godzine 19:14. Wstałem zrezygnowany tak wczesną godziną. Już od dawna wyczekiwałem tego spotkania a on każe mi jeszcze czekać. 

-Myślisz że teraz odpowie mi na wszystkie pytania czy będzie tak jak ostatnio? -Spytałem sie lisa

-Zobaczymy jak nadejdzie czas -Stwierdził

-No weeeeeeź miałem nadzieje na jakąś optymistyczną odpowiedź mógłbyś chociaż udawać że jesteś pewny i on wszystko mi wyjaśni.

-Pf czego ty ode mnie oczekujesz. Nie jestem tu po to żeby dodawać ci otuch przed spotkaniem brata twojego przyszłego kochanka

-I tak nie masz co robić więc mógłbyś... Zaraz co ty powiedziałeś?! -Podniosłem nieco głos
-Uchiha nie jest moim przyszłym kochankiem, co ty sobie znowu wymyślasz -Usłyszałem na to tylko parsknięcie śmiechu od lisa.
-Ugh Jesteś taki WKURZAJĄCY - stwierdziłem i poszedłem po kolejny zwój. Musze jakoś zająć czas do 23 a to była chyba najlepsza opcja z możliwych






Na miejscu byłem pół godziny przed umówioną godziną, nie mogłem sie doczekać więc przyszedłem wcześniej czego teraz żałowałem bo on sie jednak szybciej nie zjawi. Wziąłem ze sobą jeden z wcześniej przeczytanych zwoi więc przynajmniej mam co robić. 

-Rasengan -Powiedziałem cicho nazwe techniki
-Serio myślisz że nie skapną sie o podróbce? Niby nikt tam nie wchodzi od śmierci czwartego ale mogą dowiedzieć sie w końcu że zwój jest pusty.  -Powiedziałem w myślach tak żeby tylko kyuubi usłyszał 

-Nie martw sie, nawet jeśli. Taki głupek jak ty będzie ostatnim podejrzanym na liście -Stwierdził
-Masz ten zwój już od kilku tygodni więc nie martw sie o to, nie zapowiada sie żeby sie dowiedzieli. 

-To od czego mam zacząć? Nie ma tu napisanych instrukcji tylko opisane działanie tego całego rasengana.

-Pamiętam że twój chrzestny uczył sie na balonach i piłeczkach. Kushina zawsze była rozbawiona jak patrzała na nieudane próby tego zboczeńca 

-Nie mam balonów! Czemu nie powiedziałeś o tym wcześniej? -Spytałem zdenerwowany na lisa

-Jakoś mi wypadło -Stwierdził denerwując mnie bardziej. I tak oto Kurama przyczynił sie do opóźnienia treningu tej techniki. Wyciągnąłem z kieszeni Kunaie. Nie będe bezczynnie siedzieć. Poćwiczę przynajmniej celność.



Trenowałem tak przez praktycznie pół godziny. Miałem nadzieje że Itach zjawi sie w końcu. Co do tego byłem bardzo zniecierpliwiony. Chciałem w końcu powiedzieć że mu wieże i wybaczam mu zostawienie mnie tu samego.

-Noge wysuń bardziej do przodu a ręke przesuń tu. -Ktoś złapał mnie za ręke w której trzymałem kunai. W pierwszej chwili spanikowałem i odskoczyłem. Spojrzałem na osobe stojącą w tej chwili przede mną i odetchnąłem z ulgą.

-Spokojnie to tylko ja -Zaśmiał sie czarnowłosy





Nie jest mega długi ale już w piątek wstawiam kolejny więc mam nadzieje że wybaczycie mi to

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz