41

336 33 40
                                    


-Dokańczając to co nam przerwano -Powiedział i wziął głęboki wdech. Siedzieliśmy już na jego łóżku. Chłopak siedział obok minie i oparł głowę na moim ramieniu. Widać było że chce poukładać to co zamierza mi teraz powiedzieć
-Ja, na początku myślałem że to tylko przyjaźń. Od pierwszego spojrzenia na ciebie, chciałem cię poznać.  Bardzo chciałem być przy tobie w każdej chwili i nigdy cie nie opuszczać. Niestety w dniu w którym mój klan został zabity. Trochę sie  pozmieniało. Bałem się że jeśli przy mnie zostaniesz tobie też się coś stanie. Dopiero jak przydzielili nas do jednej drużyny zdałem sobie sprawę że popełniłem błąd -Zaczął wyjaśniać

-Czyli po prostu mnie kochasz jak brata? -Dopytałem, na oczach pojawiło się niewielkie zdziwienie które zaraz ukrył

-Tak, dokładnie jak mówisz, Jesteś dla mnie jak brat. -Powiedział odwracając nieco wzrok. Było to dość dziwne, zazwyczaj nie odwraca ode mnie wzroku, ale postanowiłem że nie będę się zagłębiał.



Z Sasuke stwierdziliśmy że jest jeszcze za wcześnie żeby iść spać, więc poszliśmy na wspólny trening. Po ostatniej misji, na której użyłem rasengana nie muszę już się z tym kryć. Nie był jeszcze w pełni wyszlifowany, nauczyłem się go pod presją więc nic w tym dziwnego więc mam jeszcze sporo treningów przed sobą.

 Siedzieliśmy na polu treningowym, było już kompletnie ciemno, głównie dla tego postanowiliśmy wrócić do aktualnie naszego domu.  Droga była w miarę spokojna nie licząc mijania mojego mieszkania. Byliśmy na przeciwko mojego domu, spojrzałem się w stronę drzwi co nie było dobrym pomysłem. Wychodził stamtąd bardzo znany mi mężczyzna. Zatrzymałem się wpatrując w wychodzącego właśnie mężczyznę. Sasuke szybko zorientował się że nie ma mnie przy jego boku szybko znalazł się przy mnie. Spojrzał się w stronę w którą ja się wpatrywałem.

-Czy to nie twoje mieszkanie? -Spytał widząc tego człowieka. Mężczyzna najwidoczniej mnie zobaczył, zaczął podążać w naszym kierunku przez co spanikowałem. 

Chciałem odwrócić się i uciekać, ale Uchiha szybko zareagował i złapał mnie za ręke przez co zostałem zatrzymany, nie na długo ponieważ od razu zacząłem być ciągnięty w strone domu Sasuke. O dziwo szybko tam dotarliśmy, ja jednak dalej nie myślałem racjonalnie, jedyne co trzymało mnie przy zmysłach to ręka czarnowłosego . Chłopak po zamknięciu drzwi od razu zaprowadził mnie do sypialni i posadził na łóżku siadając zaraz obok mnie

-On... Poszedł za nami? -Ledwo się odezwałem

-Nie, spokojnie -Zapewnił Sasuke
-Naruto, powiedz mi czy ten człowiek coś ci zrobił? -Spyta obejmując mnie jedną ręką dzięki czemu poczułem się nieco bezpieczniej. 

Długo zastanawiałem się co mam mu powiedzieć, nie wiedziałem jak zareaguje gdy dowie się że zostałem kilkukrotnie zgwałcony. Przecież to obrzydliwe, bałem się że mnie znienawidzi jeśli mu to powiem ale w końcu zebrałem w sobie odwagę. Zacisnąłem powieki starając się powstrzymać łzy które nachodziły mi już na oczy

-Tak -Powiedziałem drżącym głosem, reakcja Uchihy była natychmiastowa, na początku lekko się spiął po czym jeszcze bardziej przyciągną mnie do siebie jedną ręką trzymając moją rękę drugą głaskając po plecach.

-Mogłem się tego spodziewać -Powiedział cicho
-To pierwszy raz jak włamał ci się do domu? -Tylko pokiwałem twierdząco głową
-Możesz mi powiedzieć co takiego ci zrobił? Cokolwiek by to nie było to ci pomogę, nie zostawię cię

-On mnie zgwałcił -Powiedziałem na jednym wdechu

-Zabije -Usłyszałem wkurzony głos Uchihy

Przez dobre dwie godziny siedzieliśmy wtuleni w siebie. Ja zdążyłem się już uspokoić. Sasuke cały czas był przy mnie i nie opuszczał mnie nawet o krok. W końcu jednak musieliśmy przed spaniem ogarnąć się i zjeść. 
W końcu odsunąłem się od Sasuke i przetarłem oczy. Jakoś dziwnie zachciało mi się spać.

-Pójdę się umyć pierwszy -Stwierdziłem i podszedłem do swojej tymczasowej szafki po ubrania a Uchiha udał się w stronę kuchni.

Nie patrząc się nawet w lustro szybko rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Nie chciałem znowu ujrzeć zakrwawionych rąk w lustrze. Zawsze jak na nie spojrzę od momentu zabicia Haku widze na sobie krew. Jestem brudny zakrwawiony. Splamiony krwią osoby która na to nie zasługiwała. Spojrzałem na swoją ręke, na której było widać już tylko blizny. Dzięki ziołom właśnie od Haku zagoiły się w ekspresowym tempie.

-Przestań tyle myśleć to irytujące -Odezwał się lis

-Nie nie rozumiesz. Przez to że dałem się ponieść emocjom zabiłem go. To tylko i włącznie moja wina.

-To ty nie rozumiesz, Haku był twoim przeciwnikiem, walczyłeś z nim bo to był twój obowiązek jako shinobi konohy. Zrozum to, kiedy podjął się walki z tobą, był gotowy na śmierć -Może i Kurama miał racje, może i jego śmierć była mu przeznaczona. Ale sam fakt że to ja pozbawiłem go życia

-Naruto żyjesz tam? -Usłyszałem słowa po czym pukanie do drzwi
-Długo nie wychodzisz, zaczynam się martwić 

-Tak! -Krzyknąłem od razu.
-Już wychodzę -Dodałem i zakręciłem wodę. Musiałem serio długo siedzieć w tej łazience skoro Sasuke zaczął się niecierpliwić. Szybko ubrałem się w piżamę i wyszedłem z łazienki

-Przepraszam że tak długo mi to zajęło -Powiedziałem do stojącego przede mną Uchihy

-Ważne że nic ci nie jest, siedziałeś pod prysznicem dobrą godzinę. Zacząłem się już martwić że coś ci się stało -Powiedział mijając mnie
-Teraz ja się ogarnę. Poczekaj na mnie przy stole, za chwilę dokończę kolacje. -Powiedział i zamknął się w łazience a ja poszedłem do kuchni.



Po zjedzeniu posiłku Udaliśmy się razem do pokoju. Jako iż było już dość późno obaj położyliśmy się do łóżka z zamiarem snu. Uchiha praktycznie od razu zasnął, ja jednak nie miałem tej przyjemności. Nie czułem w ogóle zmęczenia i tylko przekręcałem się z boku na bok do czasu aż usłyszałem stukanie w okno. Zdziwiony spojrzałem w jego stronę. Za oknem znajdował się kruk który dziobem lekko stukał w szybę. Wiedziałem co to oznacza i od razu podszedłem do kruka. Zwierzę weszło na parapet, od razu w oczy rzuciła mi się karteczka którą od razu odwiązałem i wypuściłem ptaka który od razu odleciał w swoim kierunku. Odwinąłem karteczkę i odczytałem jej zawartość Ucieszyła mnie ta wiadomość. Szybko i cicho by nie obudzić czarnowłosego przebrałem się i wyszedłem z domu by chwilę później znaleźć się w poleconym miejscu.

-Itachi! -Powiedziałem szczęśliwy podbiegając do chłopaka w czarnym płaszczu

-Cześć młody -Powiedział z niewielkim uśmiechem
-Czemu nie mieszkasz u siebie? -Spytał na wstępie
-Nie mogłem ciebie znaleźć przez co tak późno wysłałem do ciebie wiadomość.

-Długa historia. Ale dzięki Sasuke mam gdzie nocować -Stwierdziłem
-Przyszedłeś po coś konkretnego? -Spytałem

-Dobrze mnie znasz, co młody?

-Co się stało tym razem? -Spytałem, zawsze jak po coś przychodzi nie przynosi dobrych wieści

-W swoich źródłach, dowiedziałem się że Orochimaru planuje atak na Konohe, przy okazji też będzie chciał porwać Sasuke. Przyszedłem cię ostrzec przed tym -Zaczął
-Za równy miesiąc odbędzie się egzamin na Chuunina. Znając Kakashiego zgłosi waszą drużynę. Nie wiem kiedy ma zamiar wdrążyć plan zaatakowania Sasuke, ale podejrzewam że może zacząć działać właśnie podczas trwania egzaminu

-Czy to nie byłoby dla niego zbyt ryzykowne? -Spytałem
-Podczas egzaminu będzie przecież wielu potężnych shinobi. 

-Może i tak, ale nie zapominaj że Orochimaru też ma wielu dobrych ludzi. Poza tym całe życie mieszkał tu, ma dużą przewagę pomimo egzaminu.

-Masz rację, musze się przygotować na to, przyda się też więcej treningów. Może mi się nie udać go powstrzymać w tym stanie

-Tylko nie przesadź z nimi -Powiedział czochrając mnie po włosach

-Nie przesadzaj, nie jestem aż tak miękki jak się wydaje -Zaśmiałem się



Nie wiem jak będzie z rozdziałami w sobotę, może okazać się że oba rozdziały wstawie w jednym momencie ale w niedziele będzie podobnie jak dzisiaj.
-Do zobaczenia jutro


Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz