37

343 38 12
                                    

Mój rasengan niestety okazał się jeszcze zbyt słaby i niedopracowany. Chłopak odleciał kawałek bez większych obrażeń i spojrzał się na mnie.

-Niezła technika, ale za słaba na pokonanie mnie -Stwierdził
-Masz jeszcze ostatnią szansę by się poddać, na prawdę nie chcę cię zabijać, ale jeśli będziesz się stawiał nie będe miał wyboru.

-Nie poddam się mimo to! -Krzyknąłem w strone chłopaka wyciągając igłe z przedtem zranionej nogi dzięki czemu prawie odzyskałem pełną władze w niej i stanąłem w pozycji baojowej

-W takim razie, przepraszam cie Naruto -Chłopak wyjął znów kilka igieł i zaczął pojedynczo rzucać we mnie. Ledwo unikałem ataków przez jeszcze nie do końca sprawną noge. 

Lądując po kolejnym z ataków moja noga w końcu nie wytrzymała i upadłem na ziemię robiąc świetną okazję na zaatakowanie mnie. Chłopak podszedł bliżej wyciągając kolejne ze swoich igieł. Miałem plan jak tego uniknąć więc nie martwiłem się niczym. Chłopak rzucił ostrzami w tym samym czasie ja zacząłem składać pieczęcie, nie zdążyłem tego jednak zrobić. Przede mną znalazł się Uchiha. Nie zdążyłem zareagować a w chłopaka wbiło się kilkanaście igieł rzuconych przez Haku. W jednym momencie serce mi się zatrzymało by od razu ruszyć do opadającego na ziemię chłopaka. Mimo bólu w nodze znalazłem się zaraz przy nim i złapałem ochraniając przed upadkiem. Delikatnie położyłem go na ziemi

-SASUKE! OBUDŹ SIĘ!!! -Krzyknąłem sprawdzając kontakt z nim, chłopak nie zareagował. Złapałem go za rękę i sprawdziłem puls którego nie wyczułem. 
-Ty -Powiedziałem spokojnie wstając od ciała Sasuke
-ZAPŁACISZ ZA TO!!!! -Wydarłem się i zacząłem biec w stronę przeciwnika

Czułem o wiele zwiększoną energie, tak jak za każdym razem kiedy Kurama pomagał mi gdy nie miałem szans na ucieczkę. Spojrzałem na swoje ręce które były pokryte pomarańczową chakrą i wiedziałem już jaki był powód mojej aktualnej kondycji. Korzystając z okazji, stworzyłem kolejnego rasengana który był mieszanką mojej i kuramy chakry i uderzyłem w chłopaka który nie spodziewał się, że technika jest teraz wzmocniona i spróbował zablokować to ręką. Dzięki pomarańczowej chakrze Chłopak wbił się w beton pod nami tworząc niewielkie wgłębienie w moście.  
Chwyciłem go za ubranie i uniosłem go na moją wysokość. Chłopak nie był w stanie się ruszyć i tylko patrzył mi się w oczy wyczekując co postąpię dalej.

-Z-zabij... -Odkaszlnął
-Zabij... Mnie -Dokończył cicho
-Jestem już bezużyteczny dla Zabuzy, bezużyteczną broń powinno się wyrzucić więc prosze... -Nie pozwoliłem mu dokończyć rzucając nim o ziemie przez co chłopak odkaszlną krwią

-Pożałujesz tego, co zrobiłeś Sasuke -Nachyliłem się nad nim i pięścią zadałem mu pierwszy cios. Chakra demona dalej mnie otaczała co wzmacniało tylko moje ciosy. Zacząłem dokładać kolejnych ciosów co coraz bardziej osłabiało chłopaka a mi dalej było mało. Właśnie zawiodłem Itachiego i nie potrafiłem obronić Sasuke. Złość coraz bardziej brała nade mną kontrole a mała otoczka pomarańczowej chakry zaczęła ciemnieć i przybierać w ilości. Ciosy stawały się coraz mocniejsze a chłopak był coraz bliżej kresu swojej wytrzymałości. W oddali jeszcze słyszałem czyjeś krzyki ale żądza zemsty połączona z gniewem zagłuszała tą osobę. Zadałem ostateczny cios a chłopak upadł  bez sił do końca. W tym samym czasie kiedy moja ręka znalazła się na chłopaku zostałem złapany od tyłu i dopiero wtedy oprzytomniałem a chakra zaczęła się wycofywać. Poczułem nagłe osłabienie spowodowane czakrą lisa i opadłem na ziemie. i Spojrzałem na osobę która odciągnęła mnie od dalszego bezsensownego nawalania. Przy mnie stał Kakashi 

-Co... Co z nim? -Spytałem słabo i wskazałem na zmasakrowanego chłopaka obok mnie.

-Już po wszystkim. Możesz już odpocząć -Powiedział omijając temat co znaczyło jedno. Zabiłem go



Pov Kakashi:


Spodziewałem się tego że Zabuza jednak żyje. Anbu był bardzo podejrzany i nie pozbył się jego ciała na miejscu jak to zazwyczaj robią. Koło mężczyzny stał też młody chłopak, Bez zawahania zacząłem walkę z mężczyzną zostawiając dzieciaka Sasuke i Sakurze. Miałem nadzieje też że Naruto szybko wróci i we trójkę dadzą rade go pokonać. Zacząłem walczyć z Zabuzą, Uchiha oraz dzieciak Zabuzy poszli w nasze ślady. Nasza walka znowu była wyrównana przez co musiałem odsłonić sharingana, cały czas też zerkałem na to czy drużyna sobie radzi. Na razie tak było ale nie miałem pojęcia kim jest ten dzieciak i czego sie po nim spodziewać. Po niedługim czasie pojedynków Sasuke został zamknięty w lustrzanej płapce

-Co to za dzieciak -Zadałem pytanie mężczyźnie

-Mój najlepszy dobytek, twoi genini nie mają z nim najmniejszych szans. -Powiedział i znów zaatakował. Chciałem go wyminąć i wspomóc Uchihę ale nie udało mi się to przez Zabuzę Który stanął przede mną
-To ja jestem twoim przeciwnikiem -Stwierdził i znów zaczęliśmy walczyć

Na szczęście Uzumaki szybko wrócił i pomógł Sasuke, widząc przewagę chłopak nie musiałem się już martwić i spoglądać czy na pewno sobie radzą dzięki czemu skupiłem się w stu procentach na moim przeciwniku. Walczyliśmy jakiś czas, po czym wyczułem że chakra Kuubiego zaczyna się ulatniać. Miałem przewage nad przeciwnikiem więc pojawiła się szansa na sprawdzenie co się dzieje. Zauważyłem leżącego nieprzytomnego Uchihe oraz Naruto, który już atakował dzieciaka jakąś techniką. Dziwiło mnie bardzo, ponieważ przypominała ona rasengana. Ale skąd on miałby ją znać? Nie mogłem się tym przejmować zbyt długo. Zerknąłem jeszcze raz na chłopaka który wydawał się nad tym panować więc wróciłem do swojej walki. 


Skończyłem walkę z Zabuzą, mężczyzna był zbyt niebezpieczny żeby pozostawić go przy życiu więc musiałem go zabić. W tedy usłyszałem przerażony głos Sakury. Od razu odwróciłem na nią wzrok. Ta tylko pokazywała palcem w jednym z kierunków. Od razu spojrzałem się tam gdzie wskazywała. Znajdował się tam Naruto pokryty jeszcze większą ilością chakry demona niż wcześniej i ślepo walił w ledwo żywego chłopaka. Żeby być pewny opanowania sytuacji musiałem najpierw zabić Zabuzę

-Naruto! Opanuj się -Krzyknąłem tworząc w tym samym czasie chidori. Szybko przebiłem serce mężczyźnie i zostawiłem go biegnąc w strone chłopaka. Był za młody by zabijać. To nie są już czasy wojny nie powinien tego doświadczyć. Niestety nie zdążyłem go powstrzymać, dotarłem do niego w tym samym czasie kiedy zadał ostateczny cios.





Sorki że dopiero teraz rozdział, nie zdążyłem i dopiero sie wyrobiłem. Wstawie za to jeszcze jeden w poniedziałek

Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz