40

357 35 45
                                    

Kolejnego dnia mięliśmy wolne by odpocząć po tak wymagającej misji. Z samego rana wypakowałem wszystkie swoje zwoje, później Sasuke zrobił nam śniadanie. Mimo niechęci zjadłem swoją porcje, nie miałem ochoty powtarzać sytuacji z wcześniej i tylko dla tego się do tego zmusiłem. Chwile po śniadaniu znowu wyciągnąłem zwój i zacząłem szukać sposobu na zabezpieczanie swojego domu i mnie przed włamaniami. W połowie dnia niestety skończyły mi się wszystkie zwoje o tej tematyce jakie posiadałem więc trzeba było w bibliotece wypożyczyć nowe. Niestety nie było mnie stać na zakup więc musiałem korzystać z biblioteki. Szybko ogarnąłem się i chciałem wyjść z domu, po otworzeniu drzwi usłyszałem jeszcze Uchihe, przez co na chwilę się wróciłem.

-Gdzie idziesz? -Spytał chłopak

-Do biblioteki po nowe zwoje, niedługo wrócę -Odpowiedziałem mu

-I znowu będziesz czytał? Oczy cię nie bolą? -Spytał a ja tylko się zaśmiałem i chciałem wyjść

-Czekaj, pójdę z tobą. Też muszę wypożyczyć kilka zwoi -Powiedział i przybiegł do mnie



***



Wybraliśmy interesujące nas zwoje i podeszliśmy do bibliotekarki. Przez to że całą drogę rozmawialiśmy z Uchihą zapomniałem o tym że to ja jestem Uzumaki Naruto i to mnie nienawidzą i nie przemieniłem się.

-A ty co tu robisz? -Spytała wrednie bibliotekarka i chwyciła zwoje które miałem.
-Demonów nie obsługujemy -Stwierdziła i schowała moje zwoje w biurku. Postanowiłem odpuścić, z tą kobietą nie wygram.

-Ja wezmę te zwoje -Stwierdził Sasuke który był teraz bliżej 

-Z jakiej racji chcesz pomagać temu czemuś? -Wskazała na mnie
-Dla własnego dobra, zostaw go Sasuke, znałam twoją mamę, na pewno nie chciała by żebyś to robił

-Powiedziałem że wezmę te zwoje, i zrobie to dla niego. Niech pani nie wspomina o mojej matce, kiedy żyła, też opiekowała się Naruto więc nie wciśnie mi pani tu takiego kitu. -Zdziwiona bibliotekarka wyciągnęła zwoje i zaczęła coś wpisywać w zeszyciku.

-Możesz jeszcze się rozmyślić dzieciaku. Temu demonowi nie należy się nic dobrego więc nie pomagaj mu, nic cie z nim nie łączy żebyś był zobowiązany mu pomagać

-Jeszcze raz nazwiesz Naruto demonem, a nie ręczę za siebie. - Powiedział wkurzony -Ja tylko stałem i przysłuchiwałem się zdezorientowany ich rozmowie nie wiedząc co zrobić. Jeszcze bardziej zdezorientowało mnie to, kiedy Sasuke przysunął mnie do siebie i przytulił
-Właśnie przez takie osoby jak pani, mój Naru cierpi -Powiedział i jedną ręką zaczął głaskać mnie po głowie. -Po chwili kobieta miała już wszystkie zwoje odznaczone, wtedy Uchiha puścił mnie i wyszliśmy razem z biblioteki. 

Szliśmy przez ulice Konochy w milczeniu. Ani ja ani Sasuke nie odzywaliśmy się. Było całkiem inaczej niż w tamtą stronę. Patrzałem się na swoje nogi myśląc o całej tej sytuacji. Chłopak postawił się dla mnie, bibliotekarka za to uległa mu i mam te zwoje. W końcu dotarliśmy do domu i wróciliśmy do pokoju Uchihy.

-Dziękuję -Powiedziałem cicho siadając Sasuke na łóżku.

-Nie masz za co dziękować. Ta głupia bibliotekarka nie ma prawa cię tak traktować. -Odpowiedział od razu co od razu pociągnęło mnie do zadania kolejnego pytania

-Dla czego to wszystko dla mnie robisz? -Spytałem unikając patrzenia na chłopaka

-To wszystko, to znaczy co? -Dopytał

-No... Cały czas mnie bronisz, opiekujesz się mną a do tego pozwalasz spać u siebie, w swoim łóżku -Powiedziałem  zaczynając bawić się palcami.

-Mam być szczery? -Spytał bardziej niepewnie co mnie zdziwiło. Po krótkim namyśleniu pokiwałem głową na tak dalej unikając patrzenia na niego. Chłopak pokrzyżował jednak moje plany, złapał mnie dłońmi delikatnie za poliki i obrócił twarz w swoim kierunku wpatrując się we mnie. Widać było że nie był pewny czy mi to powiedzieć czy czy też zrezygnować.
-Naruto, robię to wszystko ponieważ... -Zostało mu to przerwane przez nagłe zjawienie się przed nami jakiegoś ANBU

-Uzumaki Naruto, Hokage chce widzieć się z tobą w tej chwili. -Powiedział i tak szybko jak się pojawił zniknął z naszego widoku.

-Chyba musisz iść -Powiedział Uchiha.

-Chyba tak. -Stwierdziłem 

-Porozmawiamy o tym jak wrócimy -Stwierdził i wstał z łóżka.

-Wrócimy? -Zadałem pytanie

-Idę cię odprowadzić 



***



Stałem w gabinecie Hokage wpatrując się w niego. W środku był nie tylko kage, obok niego stał Kakashi i Iruka

-Musimy poważnie porozmawiać -Zaczął Hiruzen

-O co chodzi? Coś zrobiłem? -Spytałem

-Nie, spokojnie Naruto.  -Uspokoił Iruka

-Pamiętasz waszą ostatnią misje? A raczej twoją walkę z Haku -Syptał Hatake, kiedy Hokage dał mu znak że mam mówić

-Tak, o co chodzi? -Spytałem się, miałem wtedy wiele wizji, o co może chodzić? O to że zabiłem go? A może o Kyuubiego?

-Dobrze Naruto, przejdziemy do sedna. Pamiętasz, czy miałeś jakiś nagły przypływ energii w tamtej chwili? Coś co sprawiło że dałeś rade dalej walczyć? -Spytał Hiruzen, wszyscy wpatrywali sie we mnie jak w obrazek. Już wiedziałem do czego nawiązują, nie miałem pojęcia jednak co odpowiedzieć, musiałem dobrać słowa tak żeby nie dowiedzieli się że wiem o Kuramie ani że on się ze mną kontaktuje. Boje się że jeśli się dowiedzą to mogą zacząć szperać w pieczęci przez co stracimy kontakt i znowu będę sam.

-Mym -Pokiwałem na tak i czekałem na dalszy rozwój sytuacji. 

-Możesz Iruka? -Spytał i oddał głos mojemu byłemu nauczycielowi.

- Myślę że kojarzysz atak Kyuubiego na wioskę 13 lat temu. -Powiedział ja tylko gestem potwierdziłem

-W tamtym dniu, czwarty zapieczętował wtedy demona w pewnym noworodku z klanu Uzumaki. -Spojrzałem na niego wiedząc do czego zmierza
-Tym dzieckiem byłeś ty Naruto. -Powiedział a ja starałem się udawać jak największy szok byleby się nie wydać.

-Powtarzaj moje słowa, jasne dzieciaku? -Usłyszałem głos owego Demona i przygotowałem się na dalszą rozmowę.

-Mam teraz zrozumieć, że we mnie jest zapieczętowany Kyuubi? Czy wy sobie ze mnie żartujecie? -Powtarzałem za Kuramą

-Niestety tak Naruto.

-Właśnie dla tego w wiosce wszyscy mnie nienawidzą? -Spojrzałem w stronę Iruki
-Ty też mną gardzisz z tego powodu

-To nie tak Naruto. Ja na początku nie zdawałem sobie sprawy. Potem ktoś naprowadził mnie i zdałem sobie sprawę z tego co robię

-P...Przepraszam, ja musze to przemyśleć -Sztucznie się zająkałem i bez słowa wyszedłem z pomieszczenia

Dołączyłem do Uchihy który czekał na mnie pod budynkiem i wróciliśmy do domu. Chłopak na szczęście o nic nie pytał więc nie musiałem go okłamywać



Gdy tylko dotarliśmy do domu była pora obiadowa więc postanowiliśmy zjeść coś na szybko. Padło na ramen  więc po kilku minutach siedzieliśmy z dwoma kubkami z jedzeniem.

-Mięliśmy dokończyć naszą rozmowę -Byłem dość ciekawy jego odpowiedzią

-Może najpierw zjedzmy, potem na spokojnie usiądziemy -Stwierdził co zaciekawiło mnie jeszcze bardziej





Naruto... Proszę... Zostań z nami!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz