Przebudziłem sie około 2 w nocy. Usłyszałem że ktoś wchodzi do domu na co od razu sie zerwałem i sięgnąłem po kunaia leżącego pod łóżkiem. Zauważyłem że Sasuke nie ma w łóżku więc pomyślałem że to może być on ale dalej byłem przygotowany na ewentualnego włamywacza. Wyszedłem z pokoju a w korytarzu zauważyłem Itachiego.
-Itachi? Co tu robisz? -Spytałem i zapaliłem światło. Spojrzałem jeszcze raz na niego. Widać było że płacze.
-Coś sie stało? -Spytałem i podszedłem do niego. Czarnooki przytulił mnie. Coś musiało sie stać.
-Przepraszam -Powiedział cicho
-Przepraszam, i prosze. Zaufaj mi, musiałem to zrobić. -Dodał i odsunął sie ode mnie-Ale co zrobiłeś? -Byłem bardzo zdziwiony.
-Dowiesz sie pewnie już jutro. Prosze nie obwiniaj mnie, nie chciałem tego ale nie miałem wyjścia. I jeszcze jedno nie mów nikomu że tu byłem. -Powiedział i zniknął
Reszty nocy już nie przespałem. Cały czas myślałem o odwiedzinach Itachiego. Coś było tu niepokojącego ale nie umiałem stwierdzić co.
Około 7 wyszedłem do akademii, wszedłem do klasy jako ostatni i nie zauważyłem Sasuke-Zauważyliście już pewnie że dzisiaj nie ma z nami Sasuke Uchihy. -Powiedział dość smutno Umino.
-Niektórzy już pewnie słyszeli o tragedii klanu Uchiha. Bądźcie teraz wsparciem dla Sasuke i nie zadawajcie mu niestosownych pytań.-ALE CO SIE STAŁO!?!?! -Krzyknąłem wystraszony
-Uspokój sie demonie
-Ugh po prostu powiedz co tam sie stało -Powiedziałem nieco zdenerwowany.
-Cały klan został wybity, jedyny ocalały to Sasuke który aktualnie jest nieprzytomny w szpitalu oraz Itachi... Który jest głównym podejrzanym za dokonaną zbrodnie.
-Patrzyłem sie tępo w nauczyciela z niedowierzaniem, nie wierzyłem mu, to nie mogła być prawda, moja jedyna rodzina, ludzie którzy jako jedyni mnie tolerowali. Wstałem ślepo patrząc sie przed siebie wychodząc z klasy. Straciłem praktycznie świadomość a nogi same niosły mnie przed siebie. Nauczyciel jeszcze mnie wołał ale to ni nie dało. Obudziłem sie z "transu" dopiero przy wejściu do ziemi klanu Uchiha. Szedłem ulicą ale wszędzie było pusto. Po kilku minutach zobaczyłem ślady krwi, kawałek dalej zauważyłem też kilku shinobi którzy prawdopodobnie prowadzili śledztwo. Szybkom zawróciłem już myśląc pobiegłem w strone szpitala. Wyczułem chakre Sasuke i ścianą udałem sie pod okno pokoju w którym leżał. Niestety okno było zamknięte więc nie mogłem do niego wejść. Ale zobaczyłem że jest cały. Żyje, teraz tylko to sie liczy.
Minęło kilka dni od tamtego dnia, codziennie odwiedzałem Sasuke patrząc czy obudził sie już ale nie zrobił tego. Dzisiaj postanowiłem odwiedzić go troche później, Kurama w końcu zmusił mnie żebym kontynuował trening. Lis mnie rozumiał i dał mi kilka dni na pozbieranie sie po stracie ale dzisiaj nie dał mi już spokoju.
Trening zajął troche dłużej niż był planowany. Na zewnątrz robiło sie już ciemno, ale musiałem zobaczyć czy przypadkiem sie nie obudził. Podszedłem po ścianie pod jego sale i zobaczyłem go. Siedział na łóżku i wpatrywał sie w swoje ręce. Ucieszyłem sie troche widząc go i zapukałem w okno żeby mnie zobaczył. Chłopak spojrzał w moją strone i nieco zdziwiony otworzył okno.
-Naruto? Czemu nie przyszedłeś normalnie? -Spytał
-Nie wpuścili by mnie -Głupio sie zaśmiałem
-Wracaj do domu, chce odpocząć. -Stwierdził i wrócił na łóżko.
Podbiegłem do niego i przytuliłem-Zostaje! -Powiedziałem głośniej
-Tak bardzo tęskniłem... -Dodałem ciszej a z moich oczu leciały łzy. Uchiha jednak nie zwrócił na to uwagi i mnie odepchną-Chce być teraz sam, wracaj do domu Naruto -Powiedział patrząc sie na mnie poważnie
Spojrzałem sie na niego z niedowierzaniem nie wiedząc co zrobić
-Nie rozumiesz? Wyjdź stąd! -Podniósł głos i pokazał palcem na okno-Zdrowiej szybko. -Powiedziałem cicho nie patrząc na niego i wyszedłem.
Wróciłem do domu tak szybko jak tylko potrafiłem i udałem sie od razu do łóżka. Nie potrafiłem powstrzymać płaczu. Wbiłem głowe w poduszke i zacząłem krzyczeć. Darłem sie tak przez dosyć długo, aż dziwne że żaden sąsiad nie przyszedł mnie uciszyć. Przestałem dopiero jak gardło zaczęło mnie boleć ale dalej sie nie uspokoiłem. Czułem ogromny ból, nie wiedziałem co sie stało, co zrobiłem że był dla mnie taki? Coś źle powiedziałem? Nawet nie zauważyłem kiedy z nerwów zacząłem drapać ręką drugą ręke która zaczynała już krwawić. Zobaczyłem krew i przypomniało mi sie coś co pomogło gdy ostatnio sie tak czułem. Wyciągnąłem spod łóżka zwój, w którym miałem zapieczętowane kunaie. Odpieczętowałem jednego a zwój wsadziłem z powrotem pod łóżko. Spojrzałem sie na przedmiot i przyłożyłem do i tak już poranionej od drapania ręki i zacząłem nacinać skóre. Po kilku cięciach zacząłem czuć ulge, zrobiło mi sie przyjemniej, po kolejnych kilku nacięciach zaczynałem lekko przysypiać. Krew skapywała a ja powoli traciłem widoczność. Już prawie straciłem wszystkie siły ale moje ciało przeszła nagła fala energii. Widoczność wróciła, odzyskałem troche siły. Tak szybko jak Siły wróciły tak szybko wróciłem prawie do poprzedniego stanu i straciłem przytomność
Podniesiemy stawkę, 15 gwiazdek do końca dnia a jutro pojawi sie kolejny rozdział. Zobaczymy czy teraz dacie rade
CZYTASZ
Naruto... Proszę... Zostań z nami!
FanfictionKolejne z wielu opowiadań o Naruto To jest zmieniona i nieco poprawiona wersja mojej książki o tej samej nazwie Nie będe za dużo zdradzać nowym czytelnikom ale ujme to w kilku zdaniach Naruto jest gnębiony przez mieszkańców konoha, poznaje Kyuubiego...